czwartek, 28 lutego 2013
"Śmierć i trochę miłości" Aleksandra Marinina - ślub!
W końcu. Uff. Nareszcie. Nastia wyszła za mąż za Czistiakowa. Dasza zaś za jej brata Aleksandra. I oto w urzędzie stanu cywilnego, tuż po tym, jak młoda para złożyła podpisy, pada strzał i i ginie młoda kobieta. W białej sukni. Ach, nie zdążyła wyjść za mąż. Ach. melodramat, urońcie łezkę. Teraz, teraz, bo jak nie zdążycie, to dostaniecie w łeb cytatem:
"- Cześć, Wasia - powitała kolegę. - Tu Kamieńska.
- Co za ludzie! - zagrzmiał Kudin. - Czego tutaj szukasz w wolny dzień?
- Mam trupa, Wasia. [...]
- Zaraz, zaraz, a czy ty przypadkiem nie wychodzisz dziś za mąż? - Głos dyżurnego znów się przybliżył.
- Dzisiaj, Wasieńka, dzisiaj. Właśnie przed chwilą wzięłam ślub. Pięć minut temu.
- O kurde, co z ciebie za baba, Kamieńska? Nawet za mąż nie możesz wyjść po ludzku, bez trupa?"*
Nastia nie może, jedzie niby do restauracji uczcić podwójne zamążpójście, ale co chwila wymyka się do telefonu monitorować postępy w śledztwie. Okazuje się, że trupów jest więcej niż jeden, w tle przewija się ładniutka głupiutka dziewczyna i jej seksowny inteligentny narzeczony; dziarski fotograf i pijak degenerat szantażysta..
Fragment, gdy Anastazja rozmawia przez telefon z mordercą i ma za zadanie jak najdłużej zatrzymać go przy telefonie, by ekipa antyterrorystów miała czas na wejście do jego mieszkania - to jeden z najbardziej przejmujących fragmentów w całej serii.
---
* "Śmierć i trochę miłości" Aleksandra Marinina, przełożyła Elżbieta Rawska, W.A.B., Warszawa 2008, s. 41-42
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Może być ciekawe :-)
OdpowiedzUsuń