piątek, 15 lutego 2013
"Kolorowy alfabet" Ludwik Cichy - takie sobie
Krzyś jest jeszcze mały, ale w edukacyjne książki warto się zaopatrywać wcześniej, bo dzieci szybko dorastają. Mrugniesz raz - raczkuje, mrugniesz drugi raz - umawia się z dziewczynami. Zaopatrzyłam się* więc w "Kolorowy alfabet" oraz "Kolorowe liczenie" Ludwika Cichego.
"Alfabetem" jestem rozczarowana. Ilustracje dobre, kolory wszędzie, duże, wyraźne postacie, ale tekst... hm. Przyzwyczajona jestem do wierszy Brzechwy czy Tuwima czy Frączak, wszystkomających: i rym i rytm i sens. Tu zaś, hmm...
"Samo h czy ch?
O, to zawsze jest zagadka!" [1]
Jest rym? Nie widzę.
"Lemoniadę lokaj leje.
Czy na L jej nie rozleje?" [2]
Tu rym jest, najprostszy z możliwych.
Bez nalotu, bez polotu. Nie podoba mi się. Krzysiowi podobają się obrazki.
* To znaczy otrzymałam do recenzji z wydawnictwa Wilga (dziękuję!), czekały aż syn trochę dorośnie do literek.
---
[1] "Kolorowy alfabet" Ludwik Cichy, ilustracje Piotr Parada, Wilga, Warszawa 2011, s. 20
[2] Tamże, s. 29
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz