niedziela, 10 listopada 2013

Holmes, wrzosowiska i Londyn


"Po deszczowej nocy nastał przepiękny poranek, a wrzosowisko usiane kępkami kwitnącego jałowca wydawało się jeszcze piękniejsze naszym oczom znużonym szaroburym Londynem".*

24 January 1934: Lincoln’s Inn Fields. (Fred Morley/Fox Photos / Getty Images)

Zdjęcie pochodzi z tego wpisu: Awesome B&W Photos of London Fog from Between 1910s-50s - polecam.


* - "Księga wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa" Sir Arthur Conan Doyle, tłum. Anna Krochmal, Robert Kędzierski, Wydawnictwo REA, Warszawa 2010, s.505

8 komentarzy:

  1. Doyle'a uwielbiam, ale akurat wrzosowiska kojarzą mi się bardziej z siostrami Bronte :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bronte też, ale tu jest takie spojrzenie obuoczne - jednym okiem na miasto, drugim na odludzie.

      Usuń
  2. Dla mnie wrzosowiska to jednak ciągle sceneria "Psa Baskerville'ów" :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie wrzosowiska najbardziej kojarzą się z "Wichrowymi wzgórzami". Co do Doyle'a, to przeczytałam wszystkie powieści i opowiadania o Holmesie. To jeden z moich ulubionych detektywów obok Poirota :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też się to udało - przeczytać całość. Detektyw z Holmesa znakomity :)

      Usuń
  4. Angielski krajobraz też może być piękny :)

    OdpowiedzUsuń