sobota, 23 listopada 2013

"Pięknym za nadobne" Margaret Millar


Pani doktor Charlotte. Zdolna lekarka z własną praktyką, piękna kobieta, w związku, ale związek nie do końca spełnia jej oczekiwania. Związana jest bowiem z prawnikiem, żonatym mężczyzną, którego żona jest pacjentką pani doktor. Mało komfortowa sytuacja...

Do pani doktor zgłasza się dziewczyna w ciąży i prosi o (wiadomą) pomoc. Dziewczyna nie chce dziecka, owocu nie miłości, a zdrady. Pomocy nie otrzymuje, odchodzi, a panią doktor dręczą wyrzuty sumienia, więc rusza w ślad za pacjentką (ok, niedoszłą pacjentką, a  tak naprawdę nie wiadomo, czy by nią została). Tylko że rychło okazuje się, że jest już za późno, dziewczę nie żyje. Czy popełniła samobójstwo? Nie wiadomo.

Tego ma się dowiedzieć policjant, który oprócz zawodowego zainteresowania sprawą wykazuje całkiem niezawodowe zainteresowanie piękną panią doktor. Ale Charlotte jest wierna prawnikowi. Prawnik zaś... no hm. To też niewiadoma.

"Pięknym za nadobne" jest połączeniem powieści obyczajowej i kryminału noir (noir to takie śladowe zarysowanie tylko), kryminału zdecydowanie więcej w tym tyglu. Widać, że to pisała kobieta, bo głównym bohaterem wcale nie jest policjant rozwiązujący zagadkę, tylko pani doktor, która jest tej zagadki częścią.

To byłby przeciętny kryminał, gdyby nie kilka ostatnich stron, na których autorka udowodniła, że potrafi naprawdę ZASKOCZYĆ czytelnika. Za to zaskoczenie stawiam ocenę dobrą. I za tłumaczenie, ale to już kumoterstwo, bo tłumaczyła Marta Kisiel,tak, TA Marta Kisiel. Dziękuję :)

Gwoli ciekawostki jeszcze - wiecie, że Margaret Milar to żona Rossa Macdonalda? Przepadam za jego cyklem z Archerem. Jak kiedyś wpadnie mi do głowy pisać o małżeństwach literackich, muszę o nich pamiętać.

"Pięknym za nadobne" Margaret Millar, przekład Marta Kisiel-Małecka, Wydawnictwo C&T, Toruń 2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz