piątek, 12 września 2014

"Opowieści z Kapciuchowa" Agnieszka Urbańska


Kapciuchowo to kraina obecna chyba w każdym domu na świecie. Mieści się albo w szafce w przedpokoju, albo w garderobie, albo gdzieś pod łóżkiem... wszędzie tam, gdzie trzymamy kapcie, drewniaki, kalosze i trampki. Oto mieszkańcy Kapciuchowa właśnie. Mają swoje imiona, charaktery i upodobania. Przytrafiają im się różne przygody - wojny, podróże i porywy serca. O wszystkim można przeczytać w "Opowieściach z Kapciuchowa".

Podoba mi się idea książki - używając wyobraźni, można stworzyć sobie baśniowy świat w zasięgu ręki. Podoba mi się język użyty przez autorkę, zabawa słowami, wewnętrzny rym i rytm. Podoba mi się to, że delikatnie, między słowami przemycane są prawdy - no dobrze - morały. Same pozytywy! Ilustracje też mi się podobają, wesołe, przesympatyczne, wręcz uśmiechają się do czytelnika.

Czyżby książka nie miała wad? Otóż ma, jedną - nie podoba się Krzysiowi! Co brałam do ręki, żeby przeczytać mu kawałek, spotykałam się z niechęcią. Eeee nieeee, mama, to nie, chcę Brumma / o potworach / o lokomotywach itp. Przemycałam wręcz - na szczęście jak już zaczęłam czytać, to syn słuchał. Jednak zupełnie bez zapału. Za delikatna ta książka, Krzyś jest na etapie walk, akcji i reakcji (może zapisać go na judo?) i pewnie dlatego mu nie odpowiada. Ale znalazłam rozwiązanie - "Opowieści..." trafią do zaprzyjaźnionej dziewczynki w wieku Krzysia - mam nadzieję, że jej spodobają się bardziej niż jemu.

Dziękuję Wydawnictwu Skrzat za egzemplarz książki!

"Opowieści z Kapciuchowa" Agnieszka Urbańska, ilustrowała Alicja Rybicka, Wydawnictwo Skrzat, Kraków 2014.

5 komentarzy:

  1. Świetny pomysł na książkę :). Taki sympatyczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie bardziej ujęło to, że autorka sięgnęła ręką powiedzmy kilka metrów maksymalnie i szast prast - wyczarowała krainę.

      Usuń
  2. Znam temat. Ile razy wydawało mi się, że niosę z biblioteki bombę, czytelniczy bestseller, a potem okazywało się, że jednak nie, że nie podchodzi :) A czasem coś co w moich oczach było nieczytate okazywało się hitem :) Niezbadane są czytelnicze gusta progenitury :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba. Nie trzeba szukać daleko, mnie samej zdaje się, że coś będzie śliczne, a okazuje się mdłe.

      Usuń