niedziela, 14 września 2014
[Thorgal] "Miasto zaginionego boga" Rosiński, Van Hamme
Rosiński to umie przywalić obuchem w łeb i to nawet bez otwierania komiksu! Na okładce dał Pietę. Oczywiście nie jest to Maria z Jezusem, tylko Thorgal z Tjallem, ale przecież widać. Rozpacz, ból. Bezwładna, nieskończenie smutna ręka. Och.
Co w środku? Ciąg dalszy historii ciągnącej się od kilku tomów. Thorgal i Kriss docierają do miasta, Tjall i Aaricia też tam docierają, tylko mniej dobrowolnie. Spotykają się na szczycie piramidy, w okolicznościach wybitnie niesprzyjających (jeśli oglądaliście film Apocalypto, to wiecie, o czym mówię), kapłan już wznosi nóż w górę...
... gdy następuje nieoczekiwany zwrot akcji, bo przecież trzeba mieć do kogo wykrztusić nieśmiertelną kwestię "Luke, I am your father" ;) Stop, wróć, nie ojcem, tylko synem, ale idea jest ta sama. Ma być zaskoczenie. Potem Thorgal może się pakować i lecieć po Jolana. Oprócz żony zabiera też Kriss, bo choć ta wcześniej porządnie zalazła małżonkom za skórę, teraz Kriss jest w pożałowania godnym stanie. Nieźle dostała po nosie dumna i chciwa łuczniczka, a przy okazji wydało się, że darzy Thorgala... no, z pewnością podziwem, jeśli nie czymś więcej.
W tym tomie przepiękne są sceny w deszczu (s. 8-9)
i w labiryncie Ogotaya (s. 34-40).
Tradycyjnie w ostatniej scenie Aaricia tuli się do Thorgala i pyta "A my, kochany, kiedy go odzyskamy?".
Chodzi o spokój. No nie wiem, Aaricio, chyba nieprędko.
"Miasto zaginionego boga", tom dwunasty serii Thorgal, scenariusz Jean Van Hamme, rysunki Grzegorz Rosiński, przekład z francuskiego Wojciech Birek, Egmont Polska, Warszawa 2007.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2007 to wydanie ho, ho, ho, które z kolei. Czytałam ten komiks jeszcze w podstawówce, a to były lata osiemdziesiąte. Miłość do Thorgala została mi do dzisiaj :)
OdpowiedzUsuńNie wiem które, ale ładne wydanie, Egmont przyłożył się porządnie. Podobało mi się.
Usuń