czwartek, 14 kwietnia 2016

"Zaginione perły księżnej Daisy" Monika Kassner


Dostała mi się w ręce książka dla dzieci, która łączy kilka ciekawych rzeczy: opowieść dla dzieci, które mają żyłkę detektywistyczną, ciekawą historię dotyczącą pałacu w Pszczynie i jego dawnych lokatorów, język śląski, a także (na końcu książki) zagadki, krzyżówki i łamigłówki dla dzieci. Te ostatnie bardzo lubimy! Ach, zapomniałabym, jeszcze słownik języka śląskiego.
Część dialogów jest bowiem napisana po śląsku, słownik pozwala na sprawdzenie wyrazów, których nie znany.

Grupka dzieci znajduje w dziupli drzewa list z przeszłości: to prośba o pomoc w rozwiązaniu problemu.
Oto księżnej Daisy ginie sznur pereł*, podejrzenie pada na służbę pałacową, a ta twierdzi, że jest niewinna. Przyjaciele bez wahania decydują się na skok w przeszłość, a gdy już są na miejscu, bez zwłoki zabierają się do rozwiązywania zagadki. W kupie siła, można by rzec, więc mnogość pomysłów przyczynia się do szybkiego wyjaśnienia tajemniczego zniknięcia klejnotów. Właściwie to najbardziej przyczynia się technologia XXI wieku - za co mam leciutki żal do autorki, bo bardziej cenię dedukcję niż zakładanie podsłuchów. Jednak aby założyć podsłuch, też trzeba na to wpaść, więc niech będzie.

Drugie malutkie "ale" mam za sposób wędrowania w czasie. Magiczny napój? W XXI wieku? Nie kupuję tego. Dzieci moje kupiły, bo małe, ale jednak mieszanie nauki i magii  jakoś mi zgrzyta.

Nie zmienia to jednak faktu, że książeczka jest urocza, a dialogi po śląsku bardzo fajne. Musiałam je sobie "przepowiedzieć" przed głośnym czytaniem, żeby to zgrabnie wyszło. No i tłumaczyć: tu pomocnym okazał się słowniczek na końcu książki. Ogólny kontekst łapałam bez problemu, ale poszczególne słowa sprawiają mi kłopot. Nie jestem ze Śląska, nie "godom", nauczyłam się trochę rozumieć i tyle.

Warto podsuwać takie książki dzieciom, tu, gdzie mieszkam, na Śląsku, właśnie po to, żeby miały kontakt ze śląską mową. Powiem wam, że całkiem niedawno klasa Krzysia przygotowała przedstawienie "Czerwony Kapturek" po śląsku. Mój syn akurat nie brał udziału, ale był widzem podczas prób - pytałam go, czy wszystko rozumie. Spojrzał na mnie ze zdumieniem "No co ty, mama, to są jakieś inne słowa! Wiem tylko, co to frelka".
Dobre i tyle na początek, prawda?

Bardzo dziękuję za egzemplarz książki Wydawnictwu Silesia Progress, z którym, jako członek Śląskich Blogerów Książkowych, nawiązałam współpracę.


* - ten sznur pereł jest słynny, polecam artykuł na ten temat "Na perłowej uwięzi".

"Zaginione perły księżnej Daisy" Monika Kassner, ilustracje Jarosław Kassner, Silesia Progress 2015.

2 komentarze:

  1. Motyw pereł księżnej Daisy pojawią się też w "Ciemno, prawie noc"Joanny Bator

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam tego, ale księżna (z perłami czy bez) wydaje się być bardzo ciekawą postacią.

      Usuń