Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Maciej Czapiewski. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Maciej Czapiewski. Pokaż wszystkie posty

środa, 20 lutego 2013

"Czarny Pan" Maciej Czapiewski - umpfh


Skusiłam się po lekturze "Kwiatuszku" i zakupiłam. Nie było warto. Już nawet nie chodzi o siermiężne wydanie, tylko o to, że to zaledwie szkic, zarys jakiegoś pomysłu. Głębi mało, za to przemocy dużo (czemu faceci tak bardzo lubią przemoc?).

Jest sobie ludzka osada, do której przychodzą potworne stwory i pożerają ludzi. Osadnicy, choć świadomi wysokiej ceny, wzywają na pomoc Czarnego Pana z lasu. Ten przychodzi, załatwia stwory wielkim mieczem, jako zapłatę bierze jedno dziecko i odchodzi. Koniec.

Panie Macieju, też lubię (choć umiarkowanie) Sapkowskiego. Ale Wiedźmin  jest jeden, nie ma co go powielać...

I jak już jesteśmy przy komiksach, to u oisaja znalazłam Notkę wspomnieniową o  komiksach, a wzięła się ona z akcji "Cała Polska pisze o komiksach". Zacna inicjatywa, popieram.


"Czarny Pan" Maciej Czapiewski, GDAK Akademia Komiksu, 2011.

piątek, 1 lutego 2013

"Kwiatuszku" Maciej Czapiewski - w poszukiwaniu plemnika


Wygrałam, otrzymałam, z autografem, a raczej rysografem, po czym zatopiłam się w lekturze.

Przeczytałam i zastanowiłam się. To wszystko już było. Post-apokalipsa, promieniowanie, mutacje genetyczne, świat szalony i odpychający, krwiożercze zmutowane psy - i w tym wszystkim kilka zabłąkanych, w miarę normalnych jednostek ludzkich. Niby było, ale autor opowiedział historię, która porusza.

Jest sobie dziewczyna, która wędruje przez ten nieprzyjazny krajobraz i szuka faceta. Jak już jakiegoś znajdzie, bzyka się z nim z zapałem. Nimfomanka? A gdzież tam. Kobieta, która chce mieć dziecko, bo uważa, że: "Jako ostatni ludzie na tej planecie mamy obowiązek się rozmnożyć".
Tyle że ma pecha, albo natyka się na bezpłodnego, albo na mutanta, albo na robota, na końcu  zaś na staruszka, tak steranego wiekiem, że nie ma szans na jakikolwiek akt.

Czy jej się uda? Jest wystarczająco zdeterminowana, żeby jej się udało. Przy okazji nawiązuje relacje, które zdumiewają, cieszą i skłaniają do zastanowienia.

Gdy przeczytałam komiks po raz pierwszy, pokiwałam głową: dobra historia! Niebanalna, choć wyrosła na podłożu eksploatowanym już namiętnie. Udał się ten kwiatuszek. Oceniłam na cztery.
Gdy przeczytałam komiks po raz drugi, znów mi się spodobał. Zagłębiłam się w szczegóły, obejrzałam porządnie i z obrzydzeniem ciężarną mega-sukę; pokiwałam głową nad ludzikiem Michelina robiącym za świętego Krzysztofa, patrona kierowców; zastanowiłam się, czy pies, który wzywał pomocy, chciał zwabić ludzi w pułapkę, czy rzeczywiście tej pomocy potrzebował. Podniosłam ocenę na pięć.
Do tego komiksu chce się wracać, choć rysunki nie oszałamiają bogactwem szczegółów, to jednak zawsze można wypatrzyć sobie coś nowego. Autor wygrywa prostotą, do tego trzeba mieć talent.


Plansza z Alei Komiksu - polecam zajrzeć.

Aha - szkoda, że brak numeracji stron. I zaznaczam, że to komiks dla dorosłych!

Teraz sobie napiszę parę razy nazwisko: Czapiewski, Czapiewski, Maciej Czapiewski. Żeby zapamiętać na przyszłość. Poszukam innego jego komiksu "Czarny Pan". Do schowka wrzucić nie mogę, bo na biblionetce jeszcze nie ma. I jeszcze blog - muszszę poprzeglądać, w archiwum są niezłe rysunki.

"Kwiatuszku" Maciej Czaplewski, Small Press, Rumia 2012.