piątek, 6 maja 2011

"Sprawa bigamisty" E.S. Gardner (wiem, wiem, znów Mason)


W tym tomie przygód Masona mamy do czynienia z bigamistą, cholerykiem, łotrem i szantażystą. Nic więc dziwnego, że ktoś usunął typa z tego łez padołu, sama bym się zdenerwowała istnieniem takiego faceta. Oskarżoną o to morderstwo jest oczywiście klientka Masona, uparcie twierdząca, że jest niewinna.
Czy ktoś jest tym zaskoczony? Nie widzę.

Mało zaskoczona fabułą skupiłam się tym razem na drobiazgach. Na przykład "sposobach" zdobywania dowodów przez Masona:
"Gdy tylko zamknęły się drzwi, Mason wyjął szminkę, odrzucił prześcieradło, podniósł zimną rękę zmarłego, posmarował szminka koniuszki palców, następnie odcisnął je na złożonym kawałku papieru, który wydobył z kieszeni" [1].
"Dello, wybierz się do jubilera, kup dwie papierośnice z polerowanego srebra, dwie ładne zapalniczki na biurko, a następnie wytrzyj je do czysta irchą.
- A potem?
- Potem zostawimy je w poczekalni kancelarii, zaś drugi identyczny komplet ustawimy tutaj na biurku.
- I myślisz, że George Belding Baxter złoży ci wizytę?
- Złoży - oznajmił Mason. - Gdy zostanie mu doręczone wezwanie, co powinno nastąpić przed południem, George Belding Baxter przybiegnie tu tak prędko, że nieomal wyrwie drzwi z zawiasów. 
- I zostawi odciski palców?
Mason pokiwał głową"[2].

Albo na poczuciu humoru adwokata:
"I w drogę. Prawdopodobnie w Pina Haven o ósmej wieczorem zwijają chodniki"[3]. 
"Otworzyły się drzwi do sekretariatu i do gabinetu wkroczył porucznik Tragg z czapką lekko zsuniętą na tył głowy.[...]
- Tak jest, poruczniku - odezwał się sarkastycznie Mason - proszę zawsze swobodnie wchodzić bez pukania"[4].

No i moje ulubione fragmenty prosto z sali sądowej, ach, krzyżowy ogień pytań:
"- Sprzeciw, jest to zmuszanie świadka do wyciągnięcia wniosku - rzekł Mason. - Pytanie niedopuszczalne i nieistotne" [5]. 
"- Sprzeciw, pytanie niewłaściwe, nieistotne i niemające znaczenia dla sprawy. Brak odpowiednich podstaw. - oznajmił Mason"[6] .

Dowiedziałam się też, że "res gestae" to "rzeczy dokonane", a "voir dire" to "widzieć i mówić" albo "mówić prawdę". Ale bardzo, bardzo ciekawy jest ten fragment:
"- Z tego wynika - odezwał się Paul Drake - że adwokat powinien być zawsze lojalny wobec swoich klientów. [...]
- To coś więcej niż lojalność w stosunku do klientów - rzekł w zamyśleniu Mason. - To wierność podstawowym zasadom sprawiedliwości. A kiedy starasz się ich przestrzegać, musisz od czasu do czasu po męsku znieść cios - lub przynajmniej być na niego gotowym"[7].

Wiadomo już, dlaczego tak lubię Masona - to cwaniak i spryciarz, ale uczciwy do szpiku kości.

---
[1] "Sprawa bigamisty" Erle Stanley Gardner, tłum. Beata Hrycak, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2006, s.76
[2] Tamże, s.101-102
[3] Tamże, s.71
[4] Tamże, s.43
[5] Tamże, s.124
[6] Tamże, s.126
[7] Tamże, s.159

Tom 64 cyklu.

2 komentarze:

  1. Cholerny blogger zeżarł mi komentarz :( A więc jeszcze raz:
    Aż poszukam, bo ja cwaniaków z ostrym językiem i nutką cynizmu bardzo lubię. Dlatego chyba tak bardzo podoba mi się czytana właśnie książka dr House'a. Ups! Znaczy, Hugha Laurie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi naprawdę ciekawie...a ja lubię smaczki literackie...:-)

    OdpowiedzUsuń