sobota, 19 listopada 2011

"Lektor" Bernhard Schlink

Na którymś spotkaniu biblionetkowym dostałam książkę do przeczytania, choć wcale nie nalegałam - z racji wcześniejszej znajomości tematu. Oglądałam bowiem film pod tym tytułem jakiś czas temu.

No i okazało się, niestety (a może stety), że film jest tak wierny oryginałowi książkowemu, że już nic więcej w moim postrzeganiu "Lektora" nie zmienił.

Historia romansu piętnastoletniego ucznia z ponad trzydziestoletnią kobietą jest urzekająca. Pachnie latem, mydłem i rumiankami. A potem mamy proces i stęchły zaduch sali sądowej (ależ mi się kojarzy zapachowo!). Najważniejszy jednak jest główny bohater, który bije się z myślami, przed którym los postawił zaporę i kazał pójść albo w lewo, albo w prawo. Nie można wzruszyć ramionami i nie zrobić nic, bo to jedna z tych dróg właśnie. Pamiętam, że po filmie długo byłam zadumana i rozmyślałam, co też ja bym zrobiła... Ale to wtedy, teraz już nie. Teraz już wszystko wiedziałam, żadnego elementu zaskoczenia, żadnego wzruszenia, nic.

Dobry film na podstawie dobrej książki, ale nie ma sensu zaczynać od filmu, jeśli się chce przeczytać książkę.

Zdjęcie pochodzi stąd.

Lektor [Bernhard Schlink]  - KLIKAJ I SłUCHAJ ONLINE

6 komentarzy:

  1. Spędziłam niedawno weekend z "Lektorem" - w obu wersjach. Rzadko mi się zdarza, żeby film górował nad książką. Tutaj tak. Wydaje mi się, że K.Winslet uczłowieczyła główną bohaterkę. Reżyser skupił się na romansie i to mu się wspaniale udało. Jednak dla mnie było zdecydowanie brak wstawek z historii. Wątek rozliczenia Niemców z przeszłością został potraktowany marginalnie. Jednak warto sięgnąć do obu źródeł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Film zrobił na mnie duże wrażenie. Pozytywne wrażenie. Książki nie czytałam. Jeśli znajdzie się chwilka czasu to może zechcę skonfrontować wrażenia z obioru filmu z książką.

    OdpowiedzUsuń
  3. Także oglądałam, ale bardzo bardzooo dawno temu. I wiesz co? Idealnie zauważyłaś i wyobraziłaś sobie te zapachy! Nie pomyślałam nawet o tym a to takie cudownie logiczne:)

    OdpowiedzUsuń
  4. też słyszałam, że film jest równie dobry, a że lubię Finnesa, to sobie zapodałam zamiast książki i tak go przeżyłam, że mi w głowie siedział jeszcze z miesiąc. Swietna historia i świetnie sfilmowana

    OdpowiedzUsuń
  5. Książkowcu - owszem, romans w filmie był znakomicie pokazany, ale w książce też. No i mnie po seansie filmowym wcale nie dopadły wątki romansowe, a te dylematy moralne, co bym zrobiła na miejscu głównego bohatera, no i to pytanie o Hannę - jak mogła zrobić to co zrobiła?

    guciamal - ryzykujesz powielenie wrażeń, ale oczywiście, jeśli masz ochotę - czytaj.

    Kolmanko - dzięki :) Czasem mi się myśli z innych perspektyw :)

    Kasiu - siedzi w głowie, prawda? Gdyby nie film, to pewnie książka by mi siedziała w głowie i zachęcałabym do czytania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oglądałam film. Podobało mi się spojrzenie na etykę powojennych Niemiec. Jestem z wykszt. filozofem, więc to chyba zboczenie zawodowe;)
    Film jako taki był średni. Jakoś nie potrafiłam się w nim zakochać, ale i też nie usuwam go z komputera.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń