niedziela, 18 listopada 2012

"Szamanka od umarlaków" Martyna Raduchowska. Umarli. Demony. I harpie.


Wszyscy znamy takie rodziny, co to dziadkowie utalentowani, rodzice utalentowani, dzieci też, ale trafi się jedno takie brzydkie kaczątko czy też czarna owca (ciekawe, że też głównie takie zwierzęce określenia), co to do niczego się nie nadaje. Ida, główna bohaterka, jest właśnie takim wyrodkiem, bo nie spełnia pokładanych w niej nadziei. Nie wykazuje umiejętności magicznych! W magicznej rodzinie to zbrodnia.
Zamiast tego widzi umarłych. I demony. I harpie. Okropność.
Ale się do tego nie przyznaje, ucieka z domu na studia ("Kogel-mogel" się kłania), tam idzie jej bardzo dobrze, tylko co z tego, skoro dalej widzi umarłych. I demony. I harpie.

No dobra, przeinaczyłam trochę, demony i harpie Ida zaczyna widzieć dopiero na studiach (edukacja szkodzi czy wręcz przeciwnie, rozwija percepcję?). Poradzić sobie z tym nie umie, więc pomaga jej ciotka. Tyle że Ida ciotki nie lubi, nie chce jej pomocy, nie chce u niej mieszkać, a gdy się dowiaduje, że ciotka jest medium (osobą przeprowadzającą dusze zmarłych z jednej strony na drugą) i Ida ma być wyszkolona w tym samym fachu - to wszystkie witki jej opadają.

Czytelnikowi, czyli mnie, nic nie opada, tylko właśnie wzrasta. Zainteresowanie. Tempo czytania też. Leciałam przez kartki jak burza, dowiadując się, co czyni Ida w sprawie umarłych (tak, tak, demonów i harpii też), jak pomaga jej ciotka i co robią we własnej sprawie umarli i demony. Harpia we własnej sprawie nic nie robi, harpia to tylko wrzeszczy i płonie, na zmianę.

Skończyłam książkę i pomyślałam, no jak to, czemu koniec, nic się nie wyjaśniło, gdzie reszta? Obmacałam książę, żadnej wzmianki, że będzie dalsza część i nawet już się trochę obraziłam, ale nakierowano mnie na stronę autorki na FB, gdzie się wyjaśniło, że będzie kontynuacja, uff.

Po pewnym czasie zdałam sobie też sprawę, że powieść Raduchowskiej to nie tylko fantasy, ale i horror. Nie lubię horrorów, nie cierpię się bać, ten gatunek w książkach i filmach omijam szerokim łukiem. Jakim cudem mi się to spodobało, nie wiem, ale spodobało.

I jeszcze się pochwalę, że książkę mam z dedykacją autorki "Dożywocia", albowiem wygrałam ją w konkursie na biblioNETce, popełniwszy limeryka. :)

Szamanka od umarlaków [Martyna Raduchowska]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

10 komentarzy:

  1. No pod koniec jednak i autorce, i czytelnikowi trochę opada, ale nie na tyle, by nie nabrać ochoty na kontynuację:) A bohaterce nie Ida było przypadkiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że Ida, Iga mi się wzięła z koleżanki, co jej Iga na imię. Już poprawiam.

      Usuń
  2. Czyli że w sumie strawne? Polska autorka horror - fantasy? Muszę przekonać się na własnej skórze:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mnie naprawdę całkiem całkiem przypadło do gustu, miła rozrywka.

      Usuń
    2. Książka jest super<3 Polecam.

      Usuń
  3. A jak się to ma śmiechotkowo do "Dożywocia"? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Obie autorki widać, że się znają. Serio, z jednego forum i fale te same, wiecie.
      Oczywiście, "Dożywocie" bardziej do śmiechu, jak dla mnie, ale i tu spora porcja humoru.

      Usuń
    2. Zapamiętam na tak zwane zaś. Tymczasem kończę Andrusa, kończę Rico i rzucam się chyba w coś poważniejszego :)

      Usuń