środa, 12 czerwca 2013

"Długa Ziemia" Terry Pratchett, Stephen Baxter - nie przypadło mi do gustu, więc oddam


"Ciekawa koncepcja, ale wykonanie rozłazi się w szwach. A zakończenie to furtka, lub wielkie wrota, do kolejnych tomów" - oto opinia mojego męża. Z tymi wrotami to nie bardzo się zgadzam, ale z resztą i owszem.

Co to za koncepcja? Taka, że Ziemia, na której żyjemy, to nie jedyna Ziemia na świecie. Wystarczy zrobić jeden krok w bok (mając przy sobie małe urządzonko) i można się znaleźć na zupełnie innej Ziemi. Jeszcze jeden krok i jeszcze inna Ziemia, jeszcze jeden... i tak można wciąż i wciąż. Ile jest tych Ziem? Dużo. Ile dokładnie, chce dowiedzieć się jeden osobnik, taki cyfral, znaczy się cyfrowa osobowość. Taki z niego ciekawski niuniek. Lobsang (tak się nazywa niuniek) bierze sobie do pomocy kogoś w rodzaju pilota - przewodnika, Joshuę. Pilot wcale nie potrzebuje urządzonka, żeby hopsać z jednej Ziemi na drugą. Taki jest i już (bo ma przeszłość).

Skaczą tak sobie i skaczą, odkrywają nie tylko nowe Ziemie o numerach coraz wyższych, ale i nowe gatunki istot inteligentnych, w końcu napotykają coś w rodzaju solarisowskiego oceanu, co ich trochę stopuje.
"Ta świadomość, którą spotkaliśmy, jest tylko... nasieniem. Emisariuszem zintegrowanej biosfery, z któej pochodzi. Absorpcja wszystkich miejscowych form życia, nawet rozwiniętych ssaków, takich jak trolle, to tylko etap pośredni. Jej celem jest... musi być... transformacja biosfer kolejnych Ziemi w kopie jej własnej. Zniewolenie ich w całości. Poświęcenie wszystkich zasobów jednemu celowi, to znaczy jej świadomości. [...] Na każdej Ziemi, do której dotrze, niesie ostateczny koniec indywidualności. [...] Jest niszczycielem światów". *

Tymczasem na Ziemi podstawowej trwa exodus, ludzie wybywają na inne Ziemie, gdzie jest luźniej, ciszej i nie ma złego szefa.

I co dalej? Ano, dalej coś się niby dzieje, ale to coś kompletnie nie jest interesujące, to znaczy jest, jak się to czyta, ale żeby tam tkwiła jakaś głęboka myśl, to nie. Nie zostało nic do przemyśleń, nic do zapamiętania. Ot, przeczytać, bawić się dobrze i zapomnieć.

Jeśli więc ktoś chce się dobrze bawić, to proszę o poinformowanie mnie o tym w komentarzu, czas ma na to do niedzieli 16 czerwca, do końca niedzieli. Dodatkowo proszę o poinformowanie mnie, czy to nazwisko Pratchetta tak przyciąga, bo w końcu kto zna Baxtera?  W poniedziałek wybiorę sposobem dowolnym (losowanie, rzut strzałką czy inne takie) szczęśliwca, do którego książka powędruje PP lub Inpostem. Od razu też informuję, że do książki nie dorzucam żadnych czasoumilaczy, herbatek, kisielków i innych pierdółek. Wiem, inni tak robią, cześć im za to i chwała, ale mnie się normalnie nie chce szukać po sklepach słodkości, jak kupuję herbatę, to całe opakowanie, jak kisiel, to duży, na 3/4 litra (mam rodzinę). Czemu o tym piszę? A, kiedyś jeden wylosowany u mnie szczęśliwiec przy podawaniu adresu do wysyłki upomniał się mile o takie czasoumilacze, łaziłam potem po sklepie i szukałam czegoś, co się nie połamie w transporcie i nie niczego nie ubrudzi. Dzięki, już nie chcę, choć to fajne itepe, ale ja wysyłam książkę. Do czytania.

---
* "Długa Ziemia" Terry Pratchett, Stephen Baxter, przełożył Piotr W. Cholewa, Prószyński i S-ka, Warszawa 2013, s. 326-327.

Długa Ziemia [Terry Pratchett, Stephen Baxter]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

9 komentarzy:

  1. Ja to bym dla Kitka wziął, jako uzupełnienie kolekcji :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym wzięła do poczytania i oczywiście dla Pratchetta:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja mam swój egzemplarz, więc dziękuję. Za to nie wiem, czy zniósłbym dalszy ciąg, szczególnie jeśli opierałby się na wolnym przelocie przez kolejne miliony światów :PP

    OdpowiedzUsuń
  4. A co też się zapiszę! Dla Baxtera.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja po Pratchetta stanę w każdej kolejce :) Baxtera znam również, ale jednak Pratchetta wielbię od lat, więc dlatego on przeważa :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem ciekawa jak Pratchett sprawdza się w bardziej poważnej formie, bo mi kojarzy się tylko i wyłącznie ze Światem Dysku.

    OdpowiedzUsuń
  7. Baxtera nie znam, Pratchett ostatnio wchodzi tylko w opowieściach o straży. Więc zachęcony li tylko recenzjami bardzo bym prosił o wzięcie mnie pod uwagę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Baxter ma przerąbane, bo Pratchett to gość znany nie tylko wśród fandomu i to jego nazwisko przede wszystkim firmuje "Długą Ziemię", choć dam głowę że jego wkład w tę powieść jest znacznie mniejszy niż Baxtera. Ale w sumie jestem ciekawy jak im wyszło :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kisielki?
    Oooo.

    Jeśli chodzi o Pratchetta to ze wstydem muszę się przyznać, iż nadal jestem dziewicą. Jeśli chodzi o Baxtera to też, ale kto w końcu zna Baxtera? ;)

    Tak więc proszę o rzucenie we mnie strzałką.

    OdpowiedzUsuń