środa, 20 stycznia 2016
[Ziemiomorze] "Czarnoksiężnik z Archipelagu" Ursula Le Guin (audiobook)
Kiedyś sama sobie palnę w łeb za durne i skostniałe poglądy. Otóż czytałam dawno temu pierwszy i drugi tom Ziemiomorza, drugi kompletnie wypadł mi z pamięci, a z pierwszego zachowałam jakieś szczątki. Nędzne szczątki, na podstawie których ubzdurałam sobie, że to jakieś tam mało powabne fantasy z magami i ich laskami. Uznałam też, że nie warto sobie tego powtarzać, bo jak wyżej.
Toteż kiedy dostałam Ziemiomorze w audiobooku, obejrzałam, chrząknęłam z powątpiewaniem i odłożyłam na bok. Dobrze, że tknęło mnie, iż właściwie mogę sprawdzić, ile z tego pamiętam. Włączyłam i przepadłam. Ziemiomorze odkryłam na nowo, przy okazji stwierdzając, że za pierwszym razem chyba nic nie zrozumiałam z lektury. Pewnie byłam za młoda.
"Czarnoksiężnik z Archipelagu" to opowieść o Krogulcu, młodym chłopcu z zapadłej wioski na zapadłej wyspie, zdatnym do pasania kóz i tyle. Szybko się jednak okazuje, że drzemią w nim pewne siły magiczne, na tyle wielkie, że wieści o chłopaku docierają do innych magów. Krogulec trafia najpierw pod skrzydła Ogiona, a potem do szkoły magów na wyspie Roke. Tam uczy się magii, tam zdobywa przyjaciół, także wrogów. Tam wreszcie popełnia czyn, który wywraca całe jego życie do góry nogami. Niemądrze i ambitnie przywołuje Cień ze świata zmarłych, walczy z nim i cudem uchodzi z życiem.
Niemądrze, bo magia w świecie Ziemiomorza jest poszukiwaniem równowagi między siłami, które stworzyły ten świat i które nim rządzą, a sięganie poza naturalną granicę, jaką jest śmierć, to tej równowagi zachwianie.
Zgoda z naturą, zgoda z człowiekiem, harmonia i pokój. Cudownie brzmi, prawda? Kluczem do opanowania magii jest znajomość imion, prawdziwych imion wszystkiego, co istnieje. Prawdziwe imiona są cenne, są chronione i trzymane w tajemnicy. Przywołanie Cienia przez Krogulca (a co tam, zdradzę jego prawdziwe imię: Ged) jest niebezpieczne, bo Cienie nie mają imion. Za to wiedzą, kim jest Ged. Nierówna to walka, Ged musi uciekać, przez lądy i morza. A potem od swojego starego mistrza dowiaduje się, że ucieczka tak naprawdę niczego nie rozwiązuje....
Czyż to nie piękne przesłanie? Wziąć swój strach za rogi, pogodzić się z tym, że on istnieje, spróbować znaleźć kompromis pomiędzy światłem a cieniem...
Historia opowiadana przez Le Guin w doskonały sposób splata bogactwo opisów z pełną ekspresji fabułą. Każde słowo jest na swoim miejscu, wydarzenia toczą się niby niespiesznie jedno za drugim, ale zakrętasy akcji zalewają mnie emocjami. Rany, wstrzymywałam oddech, jak Cień ścigał Geda i był blisko, ale jak Ged ścigał Cień i blisko było do kontaktu między nimi, prawie się udusiłam. Autorka te wydarzenia umie oddać z taką dbałością o szczegóły, że klękajcie narody. No i świat Ziemiomorza to taki świat, w którym doskonale bym się czuła, wiem to. I są smoki!
Ursula Le Guin mistrzowsko operuje słowem, prawie zdążyłam o tym zapomnieć, na szczęście ten audiobook mi przypomniał.
Kolejny tom kiedyś czytałam, ale pamiętam jeszcze mniej. Będzie mi się dobrze słuchało. A o lektorze napiszę przy okazji notki o "Grobowcach Atuanu".
"Czarnoksiężnik z Archipelagu" Ursula Le Guin, tom 1 cyklu Ziemiomorze, tłumaczenie Stanisław Barańczak, czyta Andrzej Ferenc, Prószyński i S-ka, Biblioteka Akustyczna, 2015.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zaskakujące, co człowiek zachowuje w pamięci z dawnych lektur, prawda?
OdpowiedzUsuńDla mnie Le Guin była olśnieniem. Czytałam ją w liceum, dopiero wchodziłam w fantastykę i jej opowieści były dla mnie odkryciem, kwintesencją tego, jak można pisać. Niedawno zaczęłam sobie przypominać wszystkie powieści Le Guin i jestem w szoku - po pierwsze, że to się w ogóle nie zdezaktualizowało. Często jest tak, że nasze młodzieńcze olśnienia, przypomniane po latach, napawają zażenowaniem, wydają się rozkosznie naiwne i młodzieńczo niedojrzałe. Tu nie. Może dzieje się tak za sprawą tematyki, która jest ponadczasowa lub akurat teraz wyjątkowo aktualna (problem obcości w cyklu Hain na przykład), może to mistrzostwo samej autorki. Po drugiej, na nowo powaliła mnie poetycka uroda tych tekstów, ich zwiewność, a jednocześnie konkretność - Le Guin nie potrzebuje dziesięciotomowej sagi, by wyrazić ogrom treści.
Moja ulubiona pisarka, bez dwóch zdań!
Uroda! Właśnie! Jej teksty są piękne, dopracowane, aż chce się czytać.
UsuńMam poważne obawy, że zaczęłam przygodę z Le Guin w okresie, gdy byłam mocno zalemowana (och, jak to brzmi) i fantasy do mnie nie trafiło.
"Zalemowana" - fajne :-)
UsuńO, jak dobrze, że dzięki audiobookowi sięgnęłaś po Ziemiomorze jeszcze raz :) Bo to świetny cykl jest! Ja ciągle jestem w trakcie czytania mojej cegiełki papierowej i narobiłaś mi apetytu, by sięgnąć niebawem po kolejny tom przygód Geda :)
OdpowiedzUsuńMasz tę cegłę z Prószyńskiego? Grzbiet się nie łamie podczas czytania? Trzeba jakoś specjalnie pilnować?
UsuńTak, mam tę cegłę z Prószyńskiego. Nic się z nią nie dzieje i wygodnie się czyta, bo jest porządnie zrobiona (szyta) :)
UsuńJa do Le Guin wracam, choćby żeby przeczytać kilka stron, jak piszę jakiś ważny dla mnie tekst (zwłaszcza po angielsku). Oszczędność słowa, precyzja, język brzmiący jak muzyka - dla mnie to naprawdę mistrzostwo świata i wzór do nasladowania. I tak to się pieknie łączy z tym jak w jej powieściach przedstawiona jest magia. Magia to poznanie prawdziwego znaczenia słowa - ona ten stan na pewno osiągnęłam. Jej książki są bogate w znaczenia, w różnych momentach możemy je inaczej interpretować, pomimo stosunkowo nieskomplikowanej warstwy fabularnej. No, kocham, kocham po prostu i koniec.
OdpowiedzUsuńPrzez takie komentarze jak Twoje kształtuje się we mnie chęć zakupu papierowej wersji. Najlepiej tej nowej, pięknie wydanej. :)
UsuńJa właśnie ją mam 😊 i jest taka piękna 😊
UsuńNie tylko w fantasy. Przecież Lewa ręka ciemności to prawdziwe arcydzieło, a Słowo „Las” znaczy „Świat”? Ta ostatnia „bolała” przy czytaniu… Dzisiejsza liberalna część piszących nie potrafiła jeszcze stworzyć tak głęboko humanistycznego w wymowie i zaangażowanego dzieła, a Ursula potrafiła :-)
UsuńCo ja Ci będę dużo mówił - zaczynasz naprawiać swój największy błąd czytelniczy :-)
OdpowiedzUsuńTylko w milczeniu słowo,
tylko w ciemności światło,
tylko w umieraniu życie -
na pustym niebie
jasny jest lot sokoła.
Pieśń o stworzeniu Ea
Dla mnie to najpiękniejszy cykl fantasy jaki czytałem w życiu i nic tego nie zmieni!
To prawda, że cykl jest piękny, z każdym tomem coraz piękniejszy. Podobno jest też film, widziałeś?
UsuńZ filmami (bo anime też powstało) mi było nie po drodze ;-) Kompletne nieporozumienie, brrr…
UsuńDo tego wszystkiego dopuszczono się straszliwego nadużycia. Przecież Ged, podobnie jak większość mieszkańców Ziemiomorza, miał czerwonobrązową skórę, Estarriol (niech mi Vetch wybaczy, że używam jego prawdziwego imienia), jak to człowiek ze Wschodnich Rubieży, był ciemnobrązowy :-) Jedynymi ludźmi o jasnej (białej) skórze byli Kargowie!!!
A w filmie jest pomieszanie z poplątaniem, Ged i Vetch są biali(?). Po prostu śmieszne… To nie świat Le Guin tylko coś dziwnego :-(
Pytam, bo przed pisaniem zaczęłam grzebać z wiki za Gedem, no i trafiłam na tekst autorki na temat filmu. Bardzo smutny i gorzki. Potem obejrzałam sobie zdjęcia i rzeczywiście - jest tak, jak piszesz...
UsuńPolecam również cykl Ekumena. Obecnie wydany jako "Sześć światów Hain".Pycha.
OdpowiedzUsuńA dziękuję, ten cykl również znam, również śladowo :) Czytałam tylko "Inny świat".
Usuń