środa, 9 maja 2018

"Architekci natury, czyli genialne budowle w świecie zwierząt" Mario Ludwig


Zamówiłam książkę nieco na wyrost, bo właściwie dla mojej córki sześciolatki. Wiem, że tak naprawdę to nie jest lektura dla kilkulatków, ale ponieważ Marianka wykazuje niesłabnące od co najmniej roku zainteresowanie owadami o zbiorowej świadomości (mrówki, pszczoły), pomyślałam, że może kiedyś jej się przydać. Oczywiście, jeśli okaże się dobra. Jeśli będzie zła, cóż, poszukam jej innej.

Na całe moje (i jej) szczęście książka okazała się bardzo dobra, dokładnie taka, jaką lubię. "Architekci natury" w bardzo sympatyczny sposób przekazują ogrom wiedzy przyrodniczej. Książka ma myśl przewodnią, oczywiście, ale mnogość poruszanych w niej tematów, i to w ramach tego wątku przewodniego, żadnych tam skoków w bok, oszałamia, bawi i cieszy. Mamy tu bowiem do czynienia z całym światem zwierząt. Mrówki pokazane na okładce (chyba na przynętę) to pikuś w porównaniu z termitami, nogalem prążkowanym (to ptak), altannikiem czy rafą koralową. 


Dla każdego w tej książce znajdzie się coś dobrego. Najpierw autor przeprowadzi nas przez świat ptaków; w esencjonalnych, ale ze swadą napisanych rozdziałach, opowiadając o altanniku właśnie, o dzięciołach wykuwających swoje domy czy jaskółkach budujących mieszkania wyłącznie ze śliny. Bardzo mnie w tym rozdziale ubawiła wizja pingwinich pań, które w niekonwencjonalny sposób zdobywają budulec na gniazdo.
"Gdy pingwinim damom brakuje materiału budulcowego, wymykają się po cichu z własnego gniazda i człapią do kwatery pingwiniego kawalera, któremu w zamian za kamyk oferują gorący seks. I dostają, co chcą - w końcu samce pingwinów to tylko mężczyźni!"[1]
"Brytyjskie uczone donoszą o pewnej wyjątkowo uwodzicielskiej i wyrafinowanej pingwiniej damie, która w ciągu zaledwie godziny zdobyła wyłącznie dzięki gwałtownemu machaniu ogonkiem sześćdziesiąt dwa kamienie od rozmaitych wielbicieli, z których żaden nie uzyskał nawet obietnicy randki".[2]

Po ptakach przychodzi czas na mieszkania futrzaków (bobry, krety), owadów (mrówek, termitów czy pszczół), ciekawy jest też rozdział o zwierzętach, które potrafią zabrać ze sobą swój dom (i nie mówię tu tylko o ślimakach). Jak się okazuje, znajomość architektury przydaje się nie tylko do zbudowania sobie schronienia, ale i do tego, by nie umrzeć z głodu. Mistrzami w tej sztuce są oczywiście pająki, ale każdy gatunek pająka ma swój sposób na to, by się wyżywić z tego, co wpadnie w sieć.

Byłam zaskoczona, że tyle ciekawych rzeczy zmieściło się w książce. Jestem bardzo zadowolona i na pewno zostawię ją córce do przeczytania.

Autor korzystał z wielu źródeł: bibliografia liczy sobie, bagatela, siedemnaście stron! Oprócz niej możemy znaleźć na końcu wykaz ilustracji, ale to chyba tylko po to, by zadośćuczynić autorom zdjęć. Jest też - bardzo przydatny moim zdaniem - indeks nazw, dzięki któremu możemy w książce szybko znaleźć interesujące nas zagadnienie.

Żeby nie było zbyt różowo: są i minusy tej publikacji. Zdjęcia są czarno-białe i niestety przyjemność z ich oglądania jest znikoma.  Ciekawe, czy druk książki z kolorowymi fotografiami byłby znacząco droższy?
Druga rzecz, na którą zwróciłam uwagę to zdanie:
"Największa budowla naszego globu i zarazem jedyna poza chińskim murem, którą widać z Księżyca [...] to [...] australijska Wielka Rafa Koralowa".[3]
Otóż jeśli chodzi o Rafę, to zgadza się, widać ją na pewno z kosmosu (nie sprawdzałam, czy z Księżyca), ale Wielki Mur Chiński ani z księżyca, ani z kosmosu widoczny nie jest. To mit, który jak widać, porządnie ukorzenił się w ludzkiej świadomości - i pewnie dlatego redaktor nie zdołał tego wyłapać. A może zresztą wyłapał, tylko nie wolno mu było zmienić treści nabytej i przetłumaczonej książki?
Edit: o rety, ten kawałek o murze chińskim widnieje nawet na stronie książki w katalogu wydawnictwa! No tak...

"Architektów natury" polecam miłośnikom przyrody, będziecie zadowoleni!

Za możliwość zapoznania się z książką bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak.

[1]"Architekci natury, czyli genialne budowle w świecie zwierząt" Mario Ludwig, przekład Ewa Kochanowska, Znak Horyzont, Kraków 2018, s. 65
[2] Tamże, s. 67
[3] Tamże, s. 14

5 komentarzy:

  1. I dla dorosłych taka pozycja jest w sam raz, pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. "I dostają, co chcą - w końcu samce pingwinów to tylko mężczyźni!". To ja dziękuję za takie mądrości :( Mężczyzna to samiec człowieka, a nie pingwina. A sugerowanie, że facet zrobi wszystko za seks też jest słabe :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, jak mi podetknąłeś pod nos, to rzeczywiście widzę, że słabe :(
      Skupiłam się na tych paniach P, a to rzeczywiście taka uwaga w kierunku facetów, spychająca ich w dołek z napisem "frajerzy".

      Usuń
    2. Czasem autorom wyłącza się myślenie, kiedy gnają za jakąś trafną, a wielce w ich mniemaniu dowcipną, metaforą :P

      Usuń