piątek, 23 października 2020

"Nowa przyjaciółka" Kristen Gudsnuk

 


Ludzie z mojego pokolenia doskonale pamiętają bajkę "Zaczarowany ołówek". Bohater tej bajki wyczarowywał rysowaniem przeróżne przedmioty, ach, jakie to stwarzało możliwości! Kristen Gudsnuk czytała w szkole podobną bajkę (tylko tam się malowało pędzlem), która stała się inspiracją do powstania komiksu "Nowa przyjaciółka". 

Danielle jest w siódmej klasie. Źle się czuje w szkole, nie ma przyjaciół w grupie (jej dawna paczka rozpierzchła się), nie ubiera się modnie, a na dokładkę dokucza jej antypatyczny osiłek, doprowadzając do łez i frustracji. Żyje trochę zatopiona w świecie mang i anime, co też nie dodaje jej punktów splendoru. 

Przypadkiem w ręce Dany wpada magiczny szkicownik po babci. Rysunki w nim naszkicowane stają się rzeczywistością, Dany przekonuje się o tym, gdy narysuje głowę jednego z komiksowych bohaterów, księcia Neptuna, a głowa nagle materializuje się przed nią.  Początkowo zdezorientowana, a potem pełna nadziei Danielle rysuje sobie przyjaciółkę, Madison. I jest cudownie. Dany czuje się w końcu doceniona, zaakceptowana, szczęśliwa. Jednak co dalej? Co z dziewczynką powstałą tak nagle? Gdzie ma mieszkać, jak się utrzymywać? Czy nie wolno jej polubić nikogo innego, tylko Danielle?

Ten komiks to taka przypowiastka o tym, że przyjaźni nie da się narysować. Trzeba trochę dać od siebie, trochę się postarać, trochę odpuścić, trochę zająć się innymi, nie sobą... Fajne jest to, że nie ma jednego przepisu na tę akceptację, bo przecież taki nie  istnieje, już to wiemy (dzieci może jeszcze nie). Przemoc, wykluczenie, odrzucenie, to coś, z czym dzieci nader często muszą się zmierzyć w szkole. Komiks może pomóc przyjrzeć się temu zjawisku, wspólne czytanie może być okazją do rozmowy rodzica z dzieckiem i wybadanie, czy nie dzieje się coś niepokojącego. 

Poleciłabym więc "Nową przyjaciółkę", ale mam mieszane uczucia. Pod względem graficznym ten komiks mnie mocno rozczarował. Nieładne kolory, dziwna kreska. Mangowa, ale nieudolna mimika twarzy. Nie mam nic przeciwko mandze, ale tu jest jakiś chaos, wymieszane style, jednokolorowe tła, och. Onomatopeje czy dopiski drobniutką czcionką (na kolorowym tle!) doprowadzały moje oczy do szału. 

Pomysł bardzo fajny, który utonął w rysunkowym chaosie. 


Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję wydawnictwu Jaguar.

"Nowa przyjaciółka" Kristen Gudsnuk, tłumaczenie Mateusz Repeczko, Wydawnictwo Jaguar, Warszawa 2020.


2 komentarze: