poniedziałek, 20 maja 2013
"Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" Swietłana Aleksijewicz - wojna jest do d...
Wojna.
Bitwy, strzały, rozerwane ciała, mnóstwo krwi, wszy, brud, błoto, głód, mróz, obcięte włosy, męska bielizna, za duże buty, spalone ciała, spodnie sztywne od miesięcznej krwi, lęk o bliskich, lęk o siebie, tortury, sen podczas marszu, odmrożone nogi i policzki, wieczne wydawanie prowiantu, wieczne pranie, wieczne pieczenie chleba, budowanie mostów, grzebanie poległych, przenoszenie ulotek w pieluchach dziecka, stanie na warcie, rozminowywanie pól, picie wódki, ciąże, skrobanki i NKWD. Oto wojna kobiety.
Niech się w zadek ugryzą ci wszyscy, którym wojna się podoba. Tym kobietom zrujnowała życie. Tyle cierpienia na kartach jednej książki mocno mną potrząsnęło. Odetchnęłam z ulgą, że wojna (wiem, wiem, wciąż są jakieś konflikty na świecie) mnie bezpośrednio nie dotyczy.
Oddam im głos.
"Była z nami radiotelegrafistka, która niedawno urodziła. Dziecko głodne, chce piersi... Ale matka sama jest głodna, mleka nie ma, dziecko płacze. Niemcy są tuż obok... Z psami... Jak psy usłyszą, to zginiemy wszyscy. Cała grupa, trzydzieści osób... Rozumie pani?
Zapada decyzja.
Nikt nie umie przekazać rozkazu dowódcy, ale matka sama się domyśliła. Zanurza zawiniątko z dzieckiem w wodzie i długo trzyma... Dziecko już nie krzyczy. Nic nie słychać...
A my nie możemy podnieść wzroku. Ani na matkę, ani na siebie nawzajem..."[1]
"Pytasz, co na wojnie jest najstraszniejsze. [...] Dla mnie najstraszniejsze na wojnie było... noszenie męskich gaci. To właśnie było straszne. [...] Dlaczego się nie śmiejesz? Płaczesz... Eee, dlaczego?"[2]
"Późną jesienią przelatują ptaki... Długie, bardzo długie klucze. Wali artyleria, nasza i niemiecka, a one lecą. Jak do nich krzyknąć? Jak je uprzedzić: »Tu nie wolno! Tutaj strzelają!« Jak?! Ptaki padają, spadają na ziemię..."[3]
"Pod ogniem to do mnie wołali: »Siostrzyczko! Siostrzyczko!«, a po walce każdy na mnie dybał... Nocą z ziemianki nie dawało się wyleźć... Mówiły to pani inne dziewczyny, czy się nie przyznały? Myślę, że się wstydziły... Nie powiedziały. Takie dumne! A to jednak było..."[4]
"Wie pani, o czym wszyscy myśleliśmy w czasie wojny? Marzyliśmy: »Żeby tak dożyć... Po wojnie - jacy to będą szczęśliwi ludzie! Jakie zacznie się szczęśliwe, piękne życie! Ludzie, którzy tyle przeżyli, będą się nawzajem żałować. Kochać. To będą inni ludzie.« Co do tego, nie mieliśmy wątpliwości. Najmniejszych.
Moja ty brylantowa... Ludzie jak dawniej nienawidzą się nawzajem. Znowu się zabijają. To właśnie jest dla mnie niepojęte... I kto to? My... My to..."[5]
---
[1] "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" Swietłana Aleksijewicz, przełożył Jerzy Czech, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2010, s. 26-27
[2] Tamże, s. 95
[3] Tamże, s. 156-157
[4] Tamże, s. 260
[5] Tamże, s. 349
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Książkę mam od dawna. Jednak nadal czekam na taki moment, w którym nie będę się bała po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę, że można się bać sięgnąć po książkę w obawie przez okropnościami w niej przedstawionymi. Jednak tej się nie bałam. Pomogła zrozumieć.
UsuńWygląda na to, że to lektura obowiązkowa. Żeby docenić, jak mamy dobrze. Pozdrowienia serdeczne :-)
OdpowiedzUsuńNo, ja doceniłam.
UsuńBardzo ważna książka. Bolesna i prawdziwa. Straszna, a jednak obowiązkowo, bo to jedyne źródło wiedzy o tamtych kobietach i jedyne takie spojrzenie na II wojnę światową.
OdpowiedzUsuńAno właśnie, wojna tak bardzo identyfikowana jest z mężczyznami, że kobiety i ich punkt widzenia gdzieś niknie. Podziwiam autorkę, wykonała kawał dobrej roboty. Nie ujęłam tego w opinii, ale to jej jeżdżenie, zbieranie nagrań, rozmowy albo i brak rozmów, maile, listy, różnorakie reakcje - to wszystko robi wrażenie.
Usuń