piątek, 5 września 2014

[Sława Pawłysz] "Białe skrzydła kopciuszka" Kir Bułyczow



Poszczuta na Pawłysza przez Andrzeja, z uciechą zanurzyłam się w świat bułyczowskiego kosmosu, takiego zwyczajnego, prostego kosmosu, skalą tylko (i niektórymi szczegółami) różniącego się od matki Ziemi.

"Trzynaście lat podróży" było fajne, ale Pawłysz jeszcze młodzik, a w "Białych skrzydłach kopciuszka"  to już całkiem doświadczony kosmonauta i lekarz. Akurat ma urlop, więc kręci się po kosmosie, aż wreszcie całkiem przypadkowo trafia na planetę Projekt-18, gdzie pracuje jego dawna znajoma, Marina. Właściwie to więcej niż znajoma. bo chyba ukochana. No i co z tego, że jest ptakiem?

Wątki romansowe w kosmosie bardzo lubię, jestem kobietą i lubię się wzruszać przy gwiazdach. Zwłaszcza że miłość jest tylko przyprawą, malutkim dodatkiem uatrakcyjniającym całość. No i świadczy o tym, że ludzie nie odczłowieczyli się po oderwaniu od Ziemi. Znajomość między Sławą a Mariną jest romantyczna - spotkali się na Księżycu, zakochali (on na pewno, a i ona też coś poczuła, choć nie wiadomo dokładnie co), a po krótkim czasie rozstali. Marina uciekła jak Kopciuszek z balu, zostawiając zamiast pantofelka tylko wspomnienie o sobie. Oraz obietnicę, że się spotkają po dwóch latach. Pawłysz oczywiście obiecuje, że poczeka.

Trafia jednak na Projekt-18, planetę, gdzie prowadzone są badania naukowe, dowiaduje się tuż przed przylotem, że jest tam Marina. Podekscytowany czeka, aż ją spotka, mija kilka dni, ale dziewczyna wciąż mu się wymyka. W końcu ważniejsze sprawy odsuwają uczucia na bok - na jednej  z wysp wybucha wulkan, zagrożeni są naukowcy i trzeba pędzić z odsieczą. Każda para rąk się przyda, te Pawłysza też. Notabene, akurat jego ręce okażą się niezwykle pomocne.
W trakcie akcji ratunkowej Pawłysz dowiaduje się, że Marina Kim jest ptakiem. Bioformantem. Człowiekiem o tak zmienionym przez genetykę i bioinżynierię organizmie, że z człowieka pozostaje tylko umysł. To nie jest proces nieodwracalny, a zaczął się jeszcze  przed spotkaniem na Księżycu. Stąd ten wyznaczony termin - dwa lata do następnego spotkania.  Jako ptak Marina nie chce się Sławie pokazywać, bo się boi. Wiadomo.

Ok, opowiedziałam o wątku miłosnym, o przygodowym, teraz czas na naukowy. To właśnie ci bioformanci, efekt długoletnich badań i eksperymentów. Głównym powodem ich powstania była możliwość pracy w ekstremalnych warunkach, bez konieczności doposażania się w kombinezon czy pojazd. Ciekawa jest też myśl rzucona przez naukowców, że człowiek zawsze zazdrościł zwierzętom ich możliwości (latanie, pływanie itp), ale ograniczał się do konstruowania maszyn. Teraz przekonstruowano człowieka. Pawłysz spotkał na Projekcie-18 ptaki, płaszczki, kobietę ze skrzelami (podwodniaczka) i żółwia - wszystko to bioformanci. Przed tym ostatnim umykał nawet w popłochu, przekonany, że to jakiś groźny okaz miejscowej fauny.

Jest pięknie, bioformacja spełnia swoje założenia, realizowane są badania, tylko że... nauka jak zwykle wyprzedza ludzką mentalność. Bioformanci to nie ludzie, to odmieńcy w oczach innych ludzi, nawet kolegów z bazy.
"- Ale przecież nikt nie kazał panu żenić się z rybą.
- Dymitrze! - oburzył się Jerychoński.
- Sandra jest wspaniałą kobietą, doskonałym biologiem i sportowcem, ale ma skrzela, o czym chyba pan wie nie gorzej ode mnie... chociażby jako chirurg". [1]

"- Dimow powiedział, że wszystko jest w porządku, a ty się ciągle denerwujesz...
- Bo jestem człowiekiem, a nie pancernym żółwiem! [...] Ta maszyna jest zupełnie pozbawiona wyobraźni! Nie wie, co może czuć bezradny człowiek..." [2]
I można do upadłego powtarzać, że nie szata zdobi człowieka, to i tak oczy widzą, a mózg interpretuje podświadomie. No, chyba, że jak w przypadku Sławy w grę wchodzi miłość...

Tom, z którego pochodzą  "Białe skrzydła kopciuszka" zawiera także opowiadanie "Dzikusy", ale ominęłam te, bo to fragment powieści "Osada", w której wprawdzie Pawłysz występuje, ale pod sam koniec - czyli w "Osadzie" jest, ale w "Dzikusach" go nie ma.

P.S. Cudnie się czytało, ale te stare wydania to morderstwo dla oczu. Czcionka jak maczek.

P.P.S. Dziś, 5 września, przypada rocznica śmierci Bułyczowa, tego wielkiego pisarza. Cześć jego pamięci.

---
[1] "Dzikusy; Białe skrzydła kopciuszka" Kir Bułyczow, przełożył Tadeusz Gosk, Czytelnik, Warszwa 1985, s. 172
[2] Tamże, s. 186

6 komentarzy:

  1. Swoją drogą to Sława ma pecha do dziewczyn. W "Trzynastu latach podróży" to ta Grażyna tak nie bardzo była chętna, a teraz to lepiej nie mówić... Marina za ptaka robi ;-)
    Mówiąc zupełnie poważnie, temat jest ciekawy i dość kontrowersyjny. Czy oni są jeszcze ludźmi? My wiemy, bo tak Bułyczow mówi, że tak. Tylko diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach... Dla ksenofoba to oni byliby jakimiś monstrami :-(
    No właśnie, czy można dalej kochać bioformanta po zmianie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba można porównać to do sytuacji drastycznej zmiany wyglądu - np. po wypadku. Twarz już nie ta, ale środek ten sam. Czy wtedy nasze uczucia się zmieniają? No pewnie, że mogą. Tyle że mogą nawet i bez zmiany.
    Jak z tego wynika, temat uczuć jest NIE DO OGARNIĘCIA.
    Ach, jeszcze o dziewczynach Pawłysza - w "Osadzie" miał jeszcze inną. Ksenię?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nie pamiętam za kim biegał w Osadzie ;-) Ale o ile dobrze pamiętam to jeszcze wieszał sobie czyjąś fotografię? Chłopak zdolny nad podziw :-)
      Tyle, że u Bułyczowa to normalne, jego bohaterowie i bohaterki wiedzą, że istnieje płeć przeciwna.
      Lem (wspominaliśmy poprzednio Pirxa) za to w większości przypadków jest jakiś taki pruderyjny ;-)

      Usuń
    2. Pirx pruderyjny? Ascetyczny wręcz! :)
      Fotografię u Sławy sprawdziłam, nie ma (chyba) żadnej, za to pomyliłam się Ksenię z Klaudią.

      Usuń
  3. Nazwisko tego Pana wielokrotnie obiło mi się o uszy, ale nie miałem jeszcze przyjemności obcowania z jego prozą. Ale Twoja recenzja brzmi tak zachęcająco, że rozejrzę się za którąś z jego powieści przy najbliższej wizycie w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, no właśnie. Bułyczow po prostu jest niemodny, teraz na topie jest coś innego. Taka kolej losu. A jak już będziesz się rozglądał, niech Ci w oko wpadnie jakiś Guslar. :)

      Usuń