czwartek, 19 stycznia 2017

"Oryks i Derkacz" Margaret Atwood


Trafiła mi się jak ślepej kurze ziarno ta powieść. Bo wiecie, lubię książki o apokalipsie. Jak już kiedyś pisałam w recenzji "Gwiazdozbioru Psa", bawi mnie obserwowanie wysiłków autorów, którzy chcą wytłuc całą ludzkość w możliwie spektakularny, efektywny i oryginalny sposób.

Margaret Atwoot ludzkość wytłukła mało oryginalnie, ale z pewnością efektywnie i efektownie, zarażając całą populację wirusem śmiertelnej choroby. Tylko że w przypadku tej powieści wcale nie jest ważne jak, tylko dlaczego. Dlaczego ludzkość wyginęła, a przy życiu został tylko Yeti oraz jego podopieczni, nowi ludzie?
Wirus zmutował? Obawiamy się tego od wieków. A może wydostał się jakoś  z pilnie strzeżonego laboratorium?
Nie. Gorzej.


Wirus został zaprojektowany SPECJALNIE, by wygubić ludzi. Oczywiście projektant miał przeżyć, był zdolniachą, geniuszem, ale nie szaleńcem; i zapewne by przeżył, gdyby...

O tym "gdyby" jest ta książka.

W tej powieści jest jeden narrator, ale dwie linie czasowe. Jedna zaczyna się tu i teraz, czyli w momencie, gdy ludzi nie ma, jest tylko Yeti i jego podopieczni; druga sięga dwadzieścia parę lat wstecz i pokazuje losy głównego bohatera, Jimmy'ego, szarego przeciętniaka, którego zbawieniem i przekleństwem stało się to, że znał Derkacza i poznał Oryks, a sam nazwał siebie Yeti.

Zbiegły się w końcu te linie, a ja wtedy złapałam się za głowę, widząc, jak niewiele trzeba, by rozwalić świat w drobny mak. Wystarczy jeden człowiek, który ma wybitny umysł, a do tego jest na tyle praktyczny, by zapewnić sobie sporo władzy. A jeszcze niech ten człowiek uwikła się w trójkąt miłosny, to już jest przegrzebane.

Atwood wyjątkowo zgrabnie lawiruje między miłością i śmiercią, pomiędzy problemami globalnymi a życiem pojedynczego człowieka. Dlatego  tak dobrze mi się to czytało, wszak sama jestem zwykłym człowiekiem.

Jej świat przeraża wizją rozbuchanej  inżynierii genetycznej, która zaczyna trochę wymykać się spod kontroli. Kojarzycie mysz, której wyhodowano na grzbiecie ludzkie ucho? To jest punkt wyjścia, dalej mamy świnie z ludzkimi organami (świniony), zwierzęta powstałe ze skrzyżowania szopa ze skunksem (szopunksy) i inne krzyżówki. To nieco podobne (w wyrazie, nie w treści) do prozy Bacigalupiego, który też wychodzi od czegoś, co jest naturalne dla naszych czasów i dociera do miejsca, gdzie świat stoi na głowie.

"Oryksa i Derkacza" czyta się z dreszczem na plecach, ale czyta się - przynajmniej tak to u mnie było - dniami i nocami. Aż do końca.
Zaś samo zakończenie, a niech mnie dunder świśnie, co za zakończenie! Świetne. Przerażające. Właściwie to zakończenie nie istnieje i dlatego jest takie świetne.

"Oryks i Derkacz" to kolejna wizja apokalipsy do mojej kolekcji pogruchotanych światów.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka.

"Oryks i Derkacz" Margaret Atwood, tłumaczyła Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Prószyński i S-ka, Warszawa 2017.
Oryks i Derkacz [Margaret Atwood]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

10 komentarzy:

  1. Zachęciłaś, chociaż najpierw przeczytam jednak "Opowieści podręcznej". A już myślałam, że po "Bastionie" Kinga mam przesyt apokalipsy na zawsze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To "Bastion" Kinga jest apokaliptyczny? Nie miałam pojęcia.

      Usuń
  2. A powiedz mi, czytałaś może "Gdzie dawniej śpiewał ptak"? Podobne to?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam. http://mcagnes.blogspot.com/2011/08/gdzie-dawniej-spiewa-ptak-kate-wilhelm.html
      Moim zdaniem niepodobne, na inne aspekty jest położony nacisk, inny wydźwięk, rozciągnięta w czasie narracja.
      U Atwood jest to jak uderzenie pięścią w brzuch.

      Usuń
  3. Koniecznie muszę zapoznać się w tym roku z prozą Atwood!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mało ją znam, ale co wzięłam do ręki, to mi pasowało. A wczoraj skończyłam "Czarci pomiot", długo się rozkręcało, ale jak już się rozkręciło, to hoho!

      Usuń
  4. Polecam "Serce umiera ostatnie" (wyd. Wielka Litera 2016). Wprawdzie nie o apokalipsie, ale wizja przyszłości ukazana przez autorkę w tej książce też nie napawa optymizmem. A fabuła wciąga jak diabli!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mignęła mi ta książka całkiem niedawno przed oczami, dziękuję za polecenie!

      Usuń