wtorek, 10 stycznia 2017

"Osiedle marzeń" Wojciech Chmielarz - audiobook (tłukę perukowcem)


Kryminał (po lewej) Wojciecha Chmielarza, po wysłuchaniu którego mam ochotę stłuc autora porządnie. Gałęzią świeżo rozkwitłego perukowca (po prawej).

Ab ovo. "Osiedle marzeń" to kolejna już książka o komisarzu Jakubie Mortce, a właściwie nie o nim, tylko o sprawach, jakimi się zajmuje w pracy zawodowej. Tym razem Mortka został wezwany na zamknięte osiedle, gdzie znaleziono zwłoki młodej dziewczyny.
Osiedle jest nowoczesne, z podziemnym parkingiem, monitorowane, chronione, sprzątane i sprawnie zarządzane. Ideał!
Ideał?
Właśnie nie.



Jak w każdym skupisku ludzkim znajdą się czarne owce - i Mortka bez pudła je wyłapuje. Polityk, którego czasy świetności już dawno minęły, ale który dalej pragnie mieć choćby namiastkę władzy; jego żona, która bez szemrania bierze udział w szemranych interesach; bandzior, który biega na posyłki u warszawskiego mafioso; ochroniarz, który teoretycznie powinien stać na straży prawa i porządku, a siedzi w przestępczym procederze po uszy...

Mnóstwo tu brudu. Do licha, trudno zazdrościć policjantom takiej pracy i babrania się w ludzkim szambie. Bo co Mortka coś palcem poskrobie, to jakiś kolejny trup mu się pokazuje. Bardzo to przygnębiające.

Chmielarz jest doskonałym obserwatorem życia, umie też te obserwacje doskonale przekładać na język powieści. Nie nudzi, wciąż przykuwa uwagę i zaciekawia. Świetnie prowadzi postacie, zwłaszcza policjantów. Cały czas mam jednak wrażenie, że w przypadku Suchockiej sam sobie przyciąga cugli, by czegoś więcej o niej nie napisać.  Może zostawia to na któryś kolejny tom? Mortka będzie miał urlop, a Sucha samodzielnie poprowadzi jakieś śledztwo?
Dołożył autor świetny wątek o "odkurzaniu" starych spraw. Dlaczego świetny? Bo tak bardzo ambiwalentny - prowadzi te sprawy policjant, do którego mam stosunek wybitnie negatywny za bycie damskim bokserem. I ten policjant rozwiązuje błyskawicznie sprawę za sprawę - niesamowite szczęście, intuicja czy znakomite przygotowanie zawodowe? I teraz sama nie wiem, co z tym fantem zrobić, wyrażać uznanie czy rzucać niechętne spojrzenia? Albo wyrażać niechętne uznanie?

Komplementuję, bo kryminał znakomity (zwłaszcza zakończenie), ale jednocześnie wiele razy podczas słuchania rozglądałam się za gałęzią perukowca.

Bardzo mnie rażą przekleństwa w książkach, szczególnie czytanych na głos. Po pierwsze dlatego, że audiobooków słucham w samochodzie, którym jeżdżę zawożąc dzieci do szkół, przedszkoli i przychodni. Nie chciałabym, by słyszały brzydkie słowa, więc muszę wyłączać audiobooka, jak z nimi jadę, bo nie znam dnia ani godziny. Próbowałam jakoś "przewidywać", gdzie będzie rzucane mięsem, odpuszczałam sobie na przykład sceny z udziałem bandytów podczas jazdy z dziećmi, niestety to nie zdało egzaminu.  Natknęłam się bowiem na scenę, w której rozmawiają sobie ludzie na poziomie, inteligentni, wykształceni, mówią o interesach.... i ni z gruszki, ni z pietruszki pada gromkie, soczyste "kurrrwa mać! ja pierdolę!".
Ychhhhhh! Gdzie mój perukowiec?!

Drugi powód mojej dezaprobaty to ogólna niechęć do przekleństw w literaturze. Może ktoś argumentować, że ma być autentycznie, że mają być oddane realia. Może i tak. Uważam jednak, że przekleństwa są ohydne, a gdy je przenosimy na karty powieści, zohydzamy też literaturę. Łup, łup, łup perukowcem!


Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu Aleksandria!

P.S. Dlaczego perukowcem tłukę? To proste, mięciutki i wielkiej krzywdy nie zrobię, a jestem osobą gołębiego serca i nie chciałabym, żeby ucierpiał jakiś pisarz. Czy perukowiec.


"Osiedle marzeń" Wojciech Chmielarz, czyta Janusz Zadura, Aleksandria, 2016. 
Osiedle marzeń [Wojciech Chmielarz]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE
Osiedle Marzeń [Wojciech Chmielarz]  - KLIKAJ I SłUCHAJ ONLINE

4 komentarze:

  1. Ej, no! Nie bij jednego z moich ulubionych pisarzy kryminalnych! Nawet perukowcem. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, zanim jakikolwiek perukowiec zakwitnie, to już mi na pewno przejdzie... ;)

      Usuń
  2. Niestety, prawda jest taka, że te wulgaryzmy aż nazbyt imitują życie. Nie wiem, czy ostatnio to się nasiliło, czy lepiej słucham, ale ostatnio bardzo często słyszę publicznie wypowiadane wulgaryzmy z ust osób, którym to nie bardzo pasuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż. Ubolewam nad upadkiem poziomu języka. A ze swojej strony staram się przekleństw nie używać w ogóle i w ten sposób poprawiać życie wokół mnie.

      Usuń