czwartek, 2 lutego 2017
"Burza. Czarci pomiot" Margaret Atwood - projekt Szekspir
W czytaniu książek uwielbiam kilka rzeczy, ale chyba najbardziej lubię, gdy lektury układają mi się w pewien ciąg, albo gdy zbiegają się ścieżki zupełnie z pozoru nie powiązane. Tak właśnie miałam z "Czarcim pomiotem".
Zaczęłam to czytać dość dawno temu, ale nie wchodziło (znacie to męczące uczucie, gdy książka nie wchodzi, prawda?), odłożyłam więc na pewien czas. Zabrałam się za "Burzę" Szekspira, ale źle to zrobiłam, przeczytałam pośpiesznie i niedbale, o czym zresztą napisałam w tej notce. Dostałam spory odzew w komentarzach, co mnie przekonało, że trzeba "Burzę" spróbować obejrzeć, żeby do mnie dotarła. Wszak obejrzany dopiero co "Sen nocy letniej" był wspaniały! A tak na marginesie, w komiksie Gaimana "Kraina snów" (Sandman tom 3) także znalazłam "Sen nocy letniej" i Szekspira we własnej osobie! To są te ścieżki właśnie, czytelnicze, powikłane, ale zazębione.
Znów zwróciłam się w stronę "Czarciego pomiotu", ale nie, wciąż nie wchodził. Wtedy trafił mi się "Oryks i Derkacz", książka, która mocno przemeblowała mi głowę. I jednocześnie odblokowała, bo na kolejną książkę tej samej autorki rzuciłam się wręcz łapczywie, głodna jej pomysłów.
"Czarci pomiot" to książka, gdzie czuć oddech Szekspira na każdym kroku, ale sama opowieść jest na wskroś współczesna.
Felix Phillips, ekscentryczny nieco reżyser teatralny, nagle i znienacka dostaje po głowie od losu: umiera jego mała córeczka Miranda, a dotychczas zaufany zastępca podkłada mu potężną świnię i wykopuje z pracy. Samotny, opuszczony, zgorzkniały mężczyzna usuwa się na bok i starannie pielęgnuje swoje urazy przez wiele lat. Aż do momentu, kiedy nadarza się okazja, by zemścić się na sprawcy jego upadku i odosobnienia.
Do zemsty reżyser wykorzystuje więźniów z zakładu karnego, gdzie od kilku lat prowadzi kursy teatralne. Część książki, która opisuje przygotowania oraz samą akcję jest napisana genialnie dynamicznym stylem. Ach, to drobiazgowe planowanie, wyliczenia czasu co do sekundy, przydzielanie ról, rozmieszczanie sprzętu.
Najlepsze jest w książce jest to, że zemsta jest realizowana za pomocą spektaklu teatralnego, "Burzy" Szekspira, tej samej "Burzy", od przygotowywania której oderwano Feliksa w połowie pracy i do której już nie wrócił na deskach teatru.
Ta sztuka staje się czymś ważniejszym niż przedstawienie czy narzędzie zemsty. To przez sposób prowadzenia zajęć przez Feliksa: rozmawia z więźniami o tej sztuce, o każdej z postaci. Omawiają wspólnie fabułę, intencje i pobudki każdego z bohaterów. Pozwala więźniom nie tylko grać, ale i interpretować tekst według uznania (oczywiście po przedyskutowaniu). Chce, by zanurzyli się w Szekspirze z głową, by zaczęli nim myśleć - to jest absolutnie fascynujące!
"Burza" w wydaniu Margaret Atwood rozbłysła piorunami, zaiskrzyła, aż zapachniało ozonem. Nie uroniła niczego, co napisał angielski dramaturg, a mnóstwo dodała od siebie. Pod koniec powieści jest rozdział, gdzie aktorzy-więźniowie przedstawiają swoje propozycje na temat "co dalej?". Co działo się z Mirandą, Prospero czy Antoniem po tym, gdy już skończyła się akcja sztuki? Mistrzowski rozdział, chylę czoła przed autorką.
Czytajcie Atwood, bo warto!
Za możliwość zapoznania się z książką bardzo dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskiemu! A o innych książkach z tego projektu można poczytać tu.
"Burza. Czarci pomiot" Margaret Atwood, tłumaczył Łukasz Witczak, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2016.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ogółem ten projekt to fajna sprawa :) Czytałam póki co jedną książkę, ale mam w planach kolejne!
OdpowiedzUsuńO, ja też już czekam na kolejne! :)
UsuńJak to miło, że czeka na półce "Oryx and Crake" w oryginale :)
OdpowiedzUsuńJa czekam na resztę z tej serii :)
Usuń