sobota, 14 kwietnia 2012

30 dni z książkami - Dzień 6 - Książka, przy której płaczesz

Moje pierwsze skojarzenie to "Chata wuja Toma", bo pamiętam, że to była pierwsza książka, przy której płakałam. Zapamiętałam to, bo czymś nowym było dla mnie odkrycie, że czytanie może wzbudzać tak silne emocje. A inne? "Rilla ze Złotego Brzegu" Montgomery i śmierć Waltera, o rany, spłaczę się zawsze przy tym, zawsze. I Basia Sienkiewiczowska nad zwłokami męża - chlip, chlip. Mika Waltari też mnie wzrusza, "Egipcjaninem Sinuhe" oraz "Mikaelem" - o, właśnie, otworzyłam sobie ebooka, żeby sprawdzić czy to "Mikael" czy "Czarny Anioł", poczytałam o Barbarze oskarżonej o czary i już mi się oczy spociły. "Błękitny zamek" Montgomery - przy tym też płakałam. Tak jak i przy "Diossosie" Makowieckiego... No i jak tu wybrać jedną? Niech będzie ta pierwsza.
Tak.

Książka, przy której płaczę, to "Chata wuja Toma"

piątek, 13 kwietnia 2012

30 dni z książkami - Dzień 5 - Książka non-ficiton, której czytanie sprawiło Ci niekłamaną przyjemność

Kolejny dzień to:

Dzień 5 - Książka non-ficiton, której czytanie sprawiło Ci niekłamaną przyjemność

Non-fiction, czyli literatura faktu, tak?  Za Kopalińskim:

    non-fiction [wym. ...fikszn] dzieło lit. pisane prozą i nie będące powieścią, nowelą ani opowiadaniem.

"Labirynt nad morzem" się kwalifikuje? Ani powieść, ani nowela, ani opowiadanie. Och, nawet jakby się nie kwalifikowało, ta książka, a właściwie książki, bezapelacyjnie wygrywają w tej kategorii. Czytałam to z zachwytem, stronę za stroną. Zresztą zajrzyjcie do recenzji, nieporadnej bo nieporadnej ale oddającej moje odczucia po lekturze. Cudo, mówię wam, cudo! To jest klasa sama w sobie.
Tak.

Książka, a właściwie książki non-ficiton, których czytanie sprawiło mi niekłamaną przyjemność, to trylogia "Labirynt nad morzem", "Barbarzyńca w ogrodzie" i "Martwa natura z wędzidłem"


czwartek, 12 kwietnia 2012

30 dni z książkami - Dzień 4 - Książka, która przypomina Ci o domu

Kolejny dzień to:

Dzień 4 - Książka, która przypomina Ci o domu

Wyprowadziłam się z domu, jak miałam 15 lat, toteż książek z tej kategorii zrazu zaczęłam szukać w literaturze dziecięcej, jakieś "Dzieci z Bullerbyn", jakieś "Anie z Zielonego" czy inne "Kubusie Puchatki", czy nawet sięgając głębiej - "Chcę mieć przyjaciela" z serii "Poczytaj mi mamo".

Jednak wciąż jakoś czułam, że to nie to, że te książki kojarzą mi się bardziej z wiekiem, z dzieciństwem, nie z domem. Sięgnęłam głębiej. Znalazłam "Wir pamięci" Edmunda Wnuka-Lipińskiego. Książka z gatunku science fiction z nurtem socjologicznym, wątkami politycznymi i kryminalnymi - z pewnością nie była zbyt odpowiednią lekturą dla dziesięciolatki, ale to mi wcale nie przeszkadzało jej przeczytać bez większego zrozumienia, ale za to  z przyjemnością. Czytałam ją w stodole. Och, nie, nie wyganiano mnie z domu, to był po prostu etap "domków na drzewie" - gdzie mogłam, urządzałam sobie tajne kąciki, gdzie mogłam po prostu posiedzieć, czytać, układać swoje skarby w rodzaju kolorowych szkiełek. Miałam domek na drzewie, własnoręcznie zbudowany szałas, kącik na strychu... no i właśnie skrytkę w stodole, na minipięterku nad śrutownikiem, zapach siana i ziarna wiercił w nosie, ale uwielbiałam to poczucie odosobnienia oraz znakomity widok na całe podwórko. Siedziałam przy okienku i czytałam "Wir pamięci", starając się ją pojąć (do licha, muszę to sobie przypomnieć, no), czytałam też inne książki,  gazety, ukrywałam się przed siostrami, albo też ukrywałam się z siostrami przed rodzicami.

Pewnego letniego dnia stodoła się spaliła, to dość traumatyczne wspomnienie, więc nie ma co się nad tym rozwodzić. Ale po całym tym zamieszaniu związanym z pożarem uświadomiłam sobie,  że razem ze stodołą, na minipięterku spaliła się ta książka.
Odtąd, myśląc o "Wirze pamięci", zawsze myślę o minipięterku, stodole, gospodarstwie, podwórku - to wszystko, co na wsi składa się na pojęcie "dom".
Tak


Książka, która przypomina mi o domu to "Wir pamięci"

środa, 11 kwietnia 2012

30 dni z książkami - Dzień 3 - Książka, która Cię kompletnie zaskoczyła

Kolejny dzień to:

Dzień 3 - Książka, która Cię kompletnie zaskoczyła

Oj, tu się mocno zastanawiałam, ale jak już pomyślałam o tej właśnie książce, wiedziałam, że to to. "Vatran Auraio" Marka S. Huberatha zaskakuje podczas czytania jak diabli. I zadziwia tak, że buzia się sama rozwiera.
Tak.

Książka, która mnie kompletnie zaskoczyła to "Vatran Auraio"


wtorek, 10 kwietnia 2012

"Męka twórcza. Z życia psychosomatycznego intelektualistów" Barbara Łopieńska


Chciałam przeczytać, bardzo chciałam, ale nie byłam w stanie. Przekartkowałam tylko. Za bardzo intelektualni ci wszyscy intelektualiści. Psyche i soma. Hm. Upajanie się samym sobą, wywiady i rozmowy... Ja za prosta jestem, a może i za głupia na takie książki, nie rozumiem tych intelektualnych dysput.

Tylko Marka Bieńczyka dało się czytać. I cytować:
"Jest to najbardziej rewolucyjne w dziejach świata powiedzenie*: wszyscy jesteśmy bezwzględnie równi, wszyscy mamy rację, gdy poruszamy się w sferze wyłącznie zmysłowej - kolorów, zapachów, smaków. Kiedy jednak rozmawiamy o literaturze, to powiedzenie już tak sprawnie nie zadziała, będziemy raczej wartościować, coś jest głupsze,  a coś mądrzejsze, ktoś bredzi, a ktoś nie"[1].
* De gustibus non est disputandum

"Już w XIX wieku mówiono, że burgund jest muzyczny. E.T.A. Hoffmann je pił i partyturę swojego bohatera, kapelmistrza Kreislera**,  zraszał właśnie burgundem"[2].
** Chodzi o "Kota Mruczysława"

A reszta to... mówić hadko. Szkoda, bo po "Książkach i ludziach" miałam wysokie oczekiwania i wielkie nadzieje.

Męka więc może być nie tylko twórcza, ale i odtwórcza, czyli to czytelnik się męczy czytając. Jak ja.

---
[1] "Męka twórcza. Z życia psychosomatycznego intelektualistów" Barbara Łopieńska, W.A.B., Warszawa 2004, s. 121
[2] Tamże, s. 130

30 dni z książkami - Dzień 2 - Książka, którą lubisz najmniej

Kolejny dzień to:

Dzień 2 - Książka, którą lubisz najmniej

Tu się zawahałam  - lubię najmniej czy nie lubię w ogóle? Czy to jest to samo? Uznałam że tak, po czym ponownie uruchomiłam biblionetkę, tym razem przyglądając się ocenom najniższym. Przy czym nie chodzi o książki, których nie dokończyłam, bo się znudziłam, bo mnie nie porwało - chodzi o całkiem konkretne odczucia związane z książką - niechęć. I co my tu mamy:

Antologię "Balsam dla duszy miłośnika kotów"  - i podejrzewam, że wszystkie inne z tej serii - nie lubię, bo nabijają czytelnika w butelkę, obiecują jakieś ukojenie, a serwują miałkie, bezwartościowe teksty, czyste oszukaństwo! Nie lubię!

"Zew Cthulhu" Lovecrafta - nie lubię horrorów, a ten szczególnie jakoś mnie zniechęcił, ale to dlatego, że jeden z moich znajomych uparcie i złośliwie go we mnie wpiera i wciska. Nie lubię!

 Ale naj, naj, najbardziej nie lubię książki "Zwał" Sławomira Shuty - bo to brzydka, napisana brzydkim językiem książka o brzydkich aspektach życia. Odpychająca, odrzucająca, wywołująca u mnie uczucie silnej niechęci książka. Nie lubię!
Tak

Książka, którą lubię najmniej to "Zwał". 

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

30 dni z książkami - Dzień 1 - Twoja ulubiona książka

Słyszeliście o nowym wyzwaniu? Przeczytałam o nim u Prowincjonalnej Nauczycielki, a że interesujące i zmuszające do przemyśleń, zdecydowałam się na udział.  Oto plon przemyśleń na temat:

Dzień 1 - Twoja ulubiona książka


Każdy, kto zabrał się za to wyzwanie, wie doskonale, że wydłubanie jednej ulubionej z wielu jest potwornie trudne. No może nie każdy, ale większość, a ja nie jestem wyjątkiem.  Zaczęłam więc myśleć intenywnie,  a potem poszłam na moją ulubioną stronę książkową, czyli biblionetkę, wyświetliłam sobie  ocenione książki, posortowałam według ocen i zaczęłam przeglądać te najwyżej ocenione, szukając tych, które lubię szczególnie.

O proszę, "Niezwyciężony" Lema - uwielbiam, to zetkniecie ludzi z mechanizmami i co z tego wynika, to będzie ta książka!
Ale zaraz potem były "Opowieści o pilocie Pirxie" też Lema,  przecież to lubię bardziej, a tak naprawę to lubię samego Pirxa, kadeta, pilota, komandora, oblatanego i otrzaskanego w kosmocie człowieka, wciąż człowieka.
Idę jednak dalej, bo jeszcze nie dotarłam do końca alfabetu i proszę, kolejny ukochany tytuł "Piknik na skraju drogi" Strugackich. Tak, to będzie to, postać Reda, stalkera, łażącego po strefie, wryła mi się w pamięć...
Moment, zaraz, jak Strugaccy, to przecież nie do pobicia jest "Ślimak na zboczu"! Wielowymiarowa, zagadkowa, tajemnicza i wymykająca się wszelkim prawidłom książka, która na dodatek świetnie się czyta.
Nie, to wszystko wyżej nieprawda, ulubioną jest "Tam piaski śpiewają" Josephine Tey  - to będzie ta ulubiona!
Potem wzrok mi pada na "Wszystko czerwone" Chmielewskiej i przypominam sobie lampę, nogi, Edka, sok pomarańczowy w lodówce i duńskiego policjanta o niewymawialnym nazwisku i już wiem, że te powyższe to takie wszystko poważne, a ta jest wesoła i ta winna mieć etykietkę ulubionej.

Po czym docieram prawie do końca alfabetu i widzę. "Zawsze jakieś jutro" Janiny Wieczerskiej.  Zastygłam. Przypomniałam sobie Joasię, Marka, Wrocław w ich tle,  klasę X humanistyczną, prace społeczne, paczki z domu przysyłane Joasi i drgnęło mi serce. To nie jest jakoś bardzo wybitna książka, ot, historia z życia, zwyczajni ludzie, młodzi, radośni, czasem posępni - a zapadła we mnie trwale i nieodwołalnie.
Tak.
Ulubioną książką jest "Zawsze jakieś jutro"



A wszystkie dni wyglądają tak:
Dzień 1 - Twoja ulubiona książka
Dzień 2 - Książka, którą lubisz najmniej
Dzień 3 - Książka, która Cię kompletnie zaskoczyła
Dzień 4 - Książka, która przypomina Ci o domu
Dzień 5 - Książka non-ficiton, której czytanie sprawiło Ci niekłamaną przyjemność
Dzień 6 - Książka, przy której płaczesz
Dzień 7 - Książka, przez którą trudno przebrnąć
Dzień 8 - Mało znana książka, która nie jest bestsellerem, a powinna nim być
Dzień 9 - Książka wielokrotnie przez Ciebie czytana
Dzień 10 - Pierwsza książka przeczytana przez Ciebie
Dzień 11 - Książka, dzięki której zaraziłeś się czytaniem
Dzień 12 - Książka, która tak wycieńczyła Cię emocjonalnie, że musiałaś przerwać jej czytanie lub odłożyć na jakiś czas
Dzień 13 - Najukochańsza książka z dzieciństwa
Dzień 14 - Książka, która powinna się znaleźć na obowiązkowej liście lektur w szkole średniej
Dzień 15 - Ulubiona książka traktująca o obcych kulturach
Dzień 16 - Ulubiona książka, którą sfilmowano
Dzień 17 - Książka, którą sfilmowano i zrobiono to źle
Dzień 18 - Twoja ukochana książka, która już nie można kupić
Dzień 19 - Książka, dzięki której zmieniłaś zdanie na jakiś temat
Dzień 20 - Książka, którą byś poleciła osobie o wąskich horyzontach myślowych
Dzień 21 - Książka, która przyniosła ci wielką przyjemność, ale wstydzisz się przyznać, że ją czytałaś
Dzień 22 - Ulubiona seria wydawnicza
Dzień 23 - Ulubiony romans
Dzień 24 - Książka, która okazała się jednym wielkim oszustwem
Dzień 25 - Ulubiona autobiografia/biografia
Dzień 26 - Książka, którą chciałabyś przeczytać, a jeszcze nie jest napisana
Dzień 27 - Książka, którą byś napisała, gdybyś umiała
Dzień 28 - Książka, której przeczytania bardzo żałujesz
Dzień 29 - Autor, którego omijasz
Dzień 30 - Autor, którego wszystkie książki czytasz

piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdawajka - losowajka - szczęśliwy zwycięzca!

Losowajka uskuteczniona za pomocą nieocenionej strony random.org okazała się szczęśliwą dla osoby, która wpisała się jako czwarta z rzędu. Jest to

lilybeth

Gratulacje! Na dole strony strony, po lewej, jest adres do mnie, pod który należy podać dane do wysyłki. Jeszcze raz gratuluję, wszystkim dziękuję za udział :)

środa, 4 kwietnia 2012

"Tupcio Chrupcio. Dbam o zęby" Anna Casalis - bo o zęby trzeba dbać!


Lubimy Tupcia Chrupcia. Fajny myszak z niego. I jak każde dziecko - lubi on słodycze, które mama wydziela mu z umiarem, napominając przy tym, by nie zapomniał umyć zębów, bo próchnica  tylko czyha za progiem. Ale co tam napominanie, które tak łatwo puścić mimo uszu. Porządny, ładny przykład próchnicy podziała o wiele skuteczniej. Tak się składa, że przyjaciel Tupcia, Borys, dysponuje takim przykładem: śliczna, mała dziurka w zębie. W dodatku dziurka daje znać o sobie bólem w znakomicie dobranym (pod względem pedagogicznym) momencie, czyli rankiem, tuż po tym, jak chłopcy urządzili sobie piżama party. Opychali się przy tym ciasteczkami, w głębokiej pogardzie mając mycie zębów. Na szczęście dla Borysa istnieją dentyści, a Tupcio już nie zapomina o myciu zębów.
Muszę dodać, że gdy pierwszy raz przeczytałam synowi  tę właśnie historię o Tupciu, następnego dnia umył zęby jakieś osiemnaście razy. Świadczy to znakomicie o książce, prawda?

"Tupcio Chrupcio. Dbam o zęby" Anna Casalis, tekst polski Eliza Piotrowska, ilustracje Marco Campanella, wydawnictwo Wilga 2010.

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Rozdawajka - losowajka!


Uwaga uwaga, dziś książka do wzięcia! Oto "Synowie boga" autorstwa M.D.Lachlana - rzecz o królu wikingów, jego synach i jego wilkach.
Znakomita recenzja Eruany - tutaj do poczytania.

Żeby się zgłosić, trzeba się zgłosić, wpisując w komentarzu pod tą notką, że się zgłasza. Zgłaszać się można do końca czwartku, piątego kwietnia, do północy. Po czym nastąpi losowanie, a szczęśliwa osoba, która zostanie wylosowana, zgłosić się winna na maila (widoczny na dole strony).

Pozdrawiam i powodzenia życzę!