Proszę, poczytajcie sobie recenzje na biblionetce, zawarte jest w nich wszystko, co chciałam napisać jako swoje przemyślenia po przeczytaniu, a teraz co mam pisać? No nic mi nie zostało...
Zawsze się do jego książek ciężko zbierałam, no, aż tak dużo tych książek nie było, „Kamień na kamieniu”, a teraz to. Ciężko, nie ciężko, po przeczytaniu żałowałam,że nie wcześniej...
Taaak, „Kamień...” zapada w pamięć. Śmieszne, ale gdybym miała komuś powiedzieć, o czym jest ta książka, miałabym problem.
- Wieeeesz, to taka opoooowieść, o życiu, o wszystkim... – mówię do wyimaginowanego rozmówcy, przeciągając z namysłem głoski.
Nakręcili film potem. Z Jerzym Radziwiłowiczem, jego rola świetna, ale film nie dorównywał książce, niestety. Tym niemniej ugruntował moją opinię o pisarstwie Myśliwskiego. Długie zdania, wcale nie misternie splatane, tylko toczące się jak szklane kulki po stole, gładko, potoczyście.
W „Traktacie..” jest to samo, tylko inaczej – tak, wiem, wewnętrzna sprzeczność, nie przejmujcie się, zaraz wyjaśnię. Tak samo, bo z taką samą lekkością, łatwością płyną słowa jedno po drugim. Inaczej, bo dialogi, bo retrospekcje, bo scenki...
To jedna z tych książek, o których można śmiało powiedzieć - piękna.:))
OdpowiedzUsuńMyśliwski mało jest czytany chyba ze względu na tematykę wiejską - nie dla wszystkich jest ona atrakcyjna;(
OdpowiedzUsuńDla mnie jak dotąd nr 1 spośród przeczytanych przeze mnie książek WM pozostaje Nagi sad.
"Nagi sad" jeszcze przede mną. Zraziłam się trochę "Pałacem" i odłożyłam na bok.
OdpowiedzUsuń