sobota, 11 maja 2013

"Hyperion" Dan Simmons - czyli motyw pielgrzymki wciąż żywy


Przeczytałam na początku marca, teraz jest początek maja, upłynęły dwa miesiące, jakże mam teraz pisać recenzję, skoro tyle wrażeń mi uciekło z pamięci?

Ech. Po kolei.
Książka jest zapisem pielgrzymki. Zbiera się grupka siedmioro pielgrzymów, wsiadają na drzewostatek (żywa, roślinna struktura zdolna wędrować przez kosmos) i lecą na planetę Hyperion, żeby dotrzeć do świątyni Chyżwara. Tam każdy z pielgrzymów przedstawi swoją prośbę z nadzieję, że zostanie spełniona. Po drodze każdy opowiada swoją historię, rzekomo po to, żeby znaleźć jakiś wspólny mianownik, opracować jakiś plan i zwiększyć swoje szanse. Bo ten Chyżwar to żadna tam stalkerowska Złota Kula. To bóstwo, maszyna, poduszka nabijana sztyletami. To coś. Nieprzyjemnego. Kto i kiedy wpadł na to, że on spełnia jakieś życzenia i że tych życzących sobie coś musi być dokładnie siedmioro, nie wiem. A nie, już wiem, autor tak sobie wymyślił i tak ma być. No bo tak samo Baum wykoncypował sobie, że mała dziewuszka przez całą książkę ma dreptać do czarodzieja, a Tolkien, że jakąś tam obrączkę trzeba wrzucić do wulkanu.

Przy czytaniu streszczałam sobie historie pielgrzymów.
1. Opowieść Księdza.
Ksiądz kiedyś eskortował na planetę Hyperion drugiego księdza, banitę. Wygnaniec przedarł się przez groźne lasy ogniste, by zbadać małą społeczność z niegdyś rozbitego tam kosmolotu. Społeczność jest zdominowana i zmieniana przez pasożytnicze, wrośnięte w ciało krzyżokształty. Ksiądz banita też dostaje swój krzyżokształt, po czym umiera na ognistym drzewie przez siedem lat (wrost nie pozwala umrzeć nosicielowi), a młody ksiądz go znajduje i dorabia się własnego pasożyta.
2. Opowieść Żołnierza
Żołnierz spotyka kobietę na symulowanym polu bitwy i przeżywa z nią wyjątkowo rozkoszne chwile. Powtarza się to, gdy żołnierz osiąga spektakularny sukces w walce lub jest wyjątkowo okrutny. W końcu żołnierz trafia na planetę Hyperion, gdzie znów spotyka się z kobietą, a w kulminacyjnym momencie kobietę zastępuje Chyżwar.
3. Opowieść Poety
Bogaty młodzieniec upada na samo dno. Potem pisze "Pieśni" i osiąga sukces, osiada na laurach i traci wenę. By ją odnaleźć, przyłącza się do króla Billa i przenosi na Hyperiona. Wena odnajduje się w postaci morderczego Chyżwara; póki giną z jego rąk ludzie, póty poeta pisze. Dopiero kiedy ginie król, poeta ucieka z planety.
4 Opowieść Uczonego
Córka uczonego, Rachela, jako archeolog wpada w zawirowania czasu na Hyperionie w grobowcach czasu i zaczyna żyć do tyłu (codziennie jest o jeden dzień młodsza). Gdy już tylko kilka miesięcy dzieli ja od zniknięcia/narodzin, ojciec przywozi ją na Hyperiona, by szukać tam pomocy.
5. Opowieść Detektywa
Do pani detektyw zgłasza się człowiek-nieczłowiek, aby znalazła jego mordercę, zginął bowiem na jakąś minutę. Zakochują się w sobie, uciekają przez światy, w końcu on ginie, a ona jedzie na Hyperiona z pamięcią czy też jego świadomością w głowie, w specjalnym dysku. Jest w ciąży.
6. Opowieść Konsula
Tej opowieści nie streściłam na bieżąco, teraz już nie potrafię. Dość, że było tam o dyplomacji, o Hegemonii obejmującej swoim zasięgiem coraz to nowe planety, o Intruzach zagrażających ludziom, o sztucznych inteligencjach, o spisku, zdradzie, a nawet dwóch zdradach.
7. Siódmej opowieści nie ma, bo siódmy pielgrzym niespodziewanie zniknął i nikt nie wie, co się z nim stało.

Pielgrzmi wędrują więc do Chyżwara licząc na cudy. O, przepraszam, pisałam o zabobonie, ale okazało się, że i SI, czyli TechnoCentrum potwierdza, iż to miejsce, ta planeta, te świątynie - wprowadzają pewien chaos, pewnien niepoliczalny i nieobliczalny czynnik do ich ściśle cyfrowego i uporządkowanego świata zer i jedynek. Można by powiedzieć - wielkość urojoną. Czy to dlatego, że grobowce czasu cofają się w czasie? A co z cudami? Co z Intruzami? Co z pielgrzymami? Co z Chyżwarem? Co z SI, siecią, Technocentrum, datasferą? Co z transmiterami, na których opiera się łączność w Hegemonii? Co z Hegemonią? Co z Bogiem?

Z Bogiem to jest tak, że ludzie go mają i w niego wierzą. A SI im zazdroszczą i też chcą mieć takiego. Przedziwne. Boga potrzebują, a ludzi nie potrzebują, ups, czy nie za dużo zdradzam? A gdzieżby tam, motam, ile tylko się da. Sama to ledwo ogarniam.

Chciałam jeszcze napisać o drugim tomie, bo zabrałam się do niego natychmiast po skończeniu pierwszego (jak się nie zabrać, skoro tom pierwszy kończy się tak: "Zamiast jeden za drugim, sześcioro ludzi szło szeroką ławą.[...] Wciąż śpiewając głośno i nie oglądając się za siebie, maszerowali równym krokiem, wchodząc coraz głębiej w dolinę"), ale to może zostawię sobie na następny raz. I parę smakowitych cytatów, co to mi się podobają, też zamieszczę. Mniam, mniam.

Hyperion [Dan Simmons, Wojciech Szypuła]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

8 komentarzy:

  1. Oj, kusi mnie ta książka, kusi i to od dobrych paru lat. Zapewne w końcu jej ulegnę i wreszcie poznam twórczość Dana Simmonsa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem jakim cudem tego nie przeczytałem w latach dziewięćdziesiątych, gdy książka została wydana przez Amber. Chociaż może to i lepiej. Jestem po pierwszym tomie i zwyczajnie klęknąłem przed rozmachem i wyobraźnią autora. Od razu dorwałem w swoje łapy drugi i wciągam tę książkę niczym mrówkojad mrówki. To świetna rzecz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W latach 90. też mnie to ominęło. Ale pocieszam się, że przecież nie da się śledzić całości rynku wydawniczego, nie?
      Miłego wciągania :P

      Usuń
  3. Jedna z moich ulubionych sag :) z każdym tomem coraz lepsza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepsza? Mnie się wydawało, że jednak drugi tom nieco obniża loty...

      Usuń
  4. Dzięki za streszczenie, bo książki nie dałem rady przeczytać, co za koszmarna nuda. Myślałem, że obłędu dostanę, pseudofilozoficzne brednie i nic poza tym.

    OdpowiedzUsuń