środa, 17 kwietnia 2019

"Mój Paryż" Aleksandra Mattanza - i katedra Notre Dame...

Od kilku miesięcy poszukuję idealnej dla mnie książki o Paryżu. Książki, która pokazywałaby mi Paryż, którego kawałeczki ujrzałam podczas mojego tam pobytu.

Testowałam wiele  pozycji. "Paryż" Rutherfurda okazał się zbyt monumentalny, zarówno gabarytem, jak i zawartością.  Sięgnęłam po "Merde! Rok w Paryżu" Clarke'a, ale szybko odłożyłam, bo autor zniesmaczył mnie jawną pogardą do Francuzów widoczną na każdej stronie książki (ktoś z takim nastawieniem nie powinien brać się w ogóle za pisanie). Kupiłam "Elegancję jeża" napisaną przez Francuzkę Muriel Barbery, ale książka prawie nie wychodzi poza mieszkanie głównej bohaterki, a cóż mi po Paryżu bez Paryża?  Kupiłam też "U stóp Montmartre", tym razem napisane przez Szwedkę Röstlund - ale i ona mnie rozczarowała, skupiając się na egzystencjalnych problemach sklepikarza (przynajmniej na początku). Zero polotu.



Szukam czegoś, co będzie zawierało choć kawałek tego miasta świateł, które zdążyłam (wiem, że wybiórczo i niedoskonale) poznać. Szukam powieści, gdzie Paryż pełen jest ludzi różnorakich nacji, spieszących się i zapełniających wagony metra, gdzie chłonęłam szeroko otwartymi oczami cały ten tłum, aż nagle spotkałam się wzrokiem z Francuzką, która posłała mi tak sympatyczny i szczery uśmiech, że wnętrze wagonu aż pojaśniało. Chciałabym Paryż turystyczny, gdzie przed wieżą Eiffla można kupić kapelusze, breloczki czy butelkę wody, bądź stracić kasę w grze w trzy kubki (ludzie w to grają, naprawdę!).  Chciałabym też poczytać o Paryżu nocnym, którego nie zrozumiałam i trochę się bałam, mijając imprezujących pod mostem przy grillu młodych mężczyzn. Coś wołali, ale nie zrozumiałam co. Proszę, niech w książce będą też zielone ściany domów (i wcale nie chodzi tu o farbę) i miliony straganów nad Sekwaną. Niech ktoś opisze, jak do metra wchodzi śmierdzący żebrak z ropiejącymi ranami na nogach czy wychudzony blady chłopak - i jak zawsze znajdzie się ktoś, kto sięgnie do kieszeni i da im parę monet. A może jest gdzieś książka, w której jakaś cudzoziemka (jak ja, nie znająca francuskiego) wybiera się rano po bagietkę i pani w piekarni rzuca pytającym tonem coś w stylu "traditionnel?", a ona kiwa głową, że tak, bo przecież nie umiałaby zamówić innej.  Poproszę o Paryż, w którym wciąż rozbrzmiewają "bonjour" i "merci" - to takie miłe, uprzejme, uskrzydlające. Miasto, w którym siedzi się na ławce w Square René Viviani, nieopodal katedry Notre Dame, i przygląda szczurowi pod ławką. Bonjour, szczurze, au revoir, szczurze.

Przeczytałam "Mój Paryż" i już wiem, że to jest ich Paryż, miasto kilkunastu ludzi (aktorów, architektów, kucharzy, artystów...), ale znajduję tam fragmenty jakby moje, więc nie jest źle. Odnajduję miejsca, porównuję wrażenia, przyglądam się zdjęciom i zaczynam rozumieć, że chyba szukam czegoś, czego nie ma. Musiałabym sama sobie tę książkę napisać, żeby była dokładnie taka, jaką chcę znaleźć. A ponieważ w tym wpisie wyraziłam się dość jasno co myślę o napisaniu książki, to szans na to nie ma.

Książkę przeczytałam, bo Trójka e-pik pokryła się z moimi poszukiwaniami. Wpis popełniłam, wstrząśnięta pożarem katedry Notre Dame. Pamiętam doskonale, jak oglądałam ją dokładnie i nieśpiesznie z zewnątrz, rezygnując z wchodzenia do środka. Była ogromnie długa kolejka, a ja siedziałam przed wejściem, w słońcu, szczęśliwa jak rzadko kiedy, chłonąc czar miasta, czując błogość nicnierobienia. Oglądałam wejście, dach, obłoki sunące po niebie i byłam jak królowa świata.
Czy żałuję, że nie byłam w środku? Odrobinę tak, ale to ta racjonalna odrobina mnie. Cała reszta mówi mi "a dlaczego masz żałować, że byłaś tak bardzo szczęśliwa, siedząc w ciepły sierpniowy dzień przed katedrą"?

Ogromnie za to żałuję, że ucierpiała od pożaru.

4 komentarze:

  1. Mnie też jest bardzo przykro z powodu pożaru Katedry. Serce mi się łamało, gdy widziałam, jak trawi ją ogień.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w Paryżu w życiu nie byłem, ale za sprawą wyświetlanych w domu slajdów z dawnej rodziciela wyprawy słabość do miasta tego mam, ale jakoś sentymentem dziwnym darzę bazylikę Sacré-Cœur.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całego serca życzę, byś zobaczył ją na żywo.

      Usuń