sobota, 6 lutego 2010

"Brudnopis" Siergiej Łukjanienko

- Gdybym był braćmi Strugackimi - zaczął - to wymyśliłbym... wymyśliłbym, że jest pan człowiekiem niepotrzebnym, nikczemnym... Przepraszam pana bardzo, ja tylko tak dla przykładu.
- To nic, niech pan mówi dalej - poprosiłem.
- I oto samo życie, sama rzeczywistość zaczęła pana usuwać ze świata. Stopniowo zacierają się pańskie ślady: najpierw dokumenty, potem wspomnienia przypadkowych znajomych, potem wspomnienia przyjaciół i krewnych. A skończyłoby się to... - Zawahał się, a potem skinął głową. - Skończyłoby się tym, że stałby się zapomnianym przez wszystkich widmem. Mniej więcej.
- Dziękuję - powiedziałem, czując dziwną suchość w ustach. - A jakieś inne warianty?
- Oczywiście! - zawołał radośnie Mielnikow. - Gdybym był Głobaczowem, wymyśliłbym, że Ziemię atakują kosmici. W ten właśnie sprytny sposób przygotowują sobie placówkę: usuwają człowieka z życia, usuwają pamięć o nim, zamieniają papierki i pańskie miejsce zajmuje agent wrogiej cywilizacji. Wszystko skończyłoby się tym, że my, Ziemianie, zaczęlibyśmy z nimi walczyć, wdarlibyśmy się na ich planetę i dali im łupnia.
Ta wersja brzmiała bardziej optymistycznie, ale nie bardzo wierzyłem we własne możliwości zastraszenia kosmicznych najeźdźców.
- Gdybym nazywał się Zarow - kontynuował Mielnikow - to byłby pan małym chłopcem albo naiwnym młodzieńcem i w ten sposób obca cywilizacja testowałaby pańską odporność. Ta cywilizacja nie byłaby tak wredna jak u Głobaczowa, ale również mało sympatyczna. Zmężniałby pan, zahartował się w walce, dał wszystkim łupnia i przy okazji zyskał wszechpotęgę, ale zrezygnował z niej z niewiadomych powodów.
- No, tu już mój wiek mnie ogranicza - powiedziałem. - A dalej?
- Gdybym nazywał się Welesow - rzekł w zadumie Mielnikow - to w ten sposób przygotowałby się pan do przejścia do innego świata: z którego przybył pan w niemowlęctwie. Byłby to świat pełen różnych bogów, potworów i magów. Pan byłby pewnie bogiem albo bohaterem i...
- Dałbym wszystkim łupnia - domyśliłem się. - I zajął należne mi miejsce.
- Tak jest. Ale potem doszedłby pan do wniosku, że istnieją jeszcze więksi bogowie, i zacząłby pan z nimi walczyć.
- A jakieś inne wyjście? - zapytał Kotia. Zdaje się, że lubił fantastykę, dlatego uśmiechał się zadowolony, patrząc na Mielnikowa.
- Gdybym nazywał się Ochotnikow, niczego bym nie wyjaśniał. - Mielnikow uśmiechnął się złośliwie. - Obrywałby pan od wszystkich, którzy tylko mieliby ochotę panu przyłożyć. Długo by pan cierpiał, aż w końcu zrozumiałby, że trzeba zacząć życie od czystej karty. Zacząłby pan od początku zdobywać wszystko w życiu, na nowo zdobywalby pan miłość kobiety, która o panu zapomniała.
- Nie bardzo mi się to podoba - przyznałem.
Kotia zachichotał.
- Gdybym nazywał się Czudow - Mielnikow zmrużył oczy - to byłby pan macho. Inteligentem o wnikliwej znajomości otoczenia i z manierami sierżanta. Zła dziewczyna wylałaby na pana zawartość nocnika, gliniarze długo biliby pana pałkami, ale pańska siła ducha przezwyciężyłaby wszystko.
Kotia parsknął śmiechem.
- Gdybym był małżeństwem Inoczenko... - Mielnikow zastanawiał się chwilę - ...to podobne rzeczy działyby się z ludźmi regularnie, wszyscy by na nie czekali i przygotowywali się do nich. Ale najprawdopodobniej byłby pan wtedy dziewczynką albo młodą dziewczyną. Wszystko skończyłoby się smutno, ale optymistycznie.
Kotia rżał na cały głos. Mimo woli uśmiechnąłem się.
- Gdybym był młodym i ambitnym autorem Wasią Pupkinem, to pobawiłbym się z religią - kontynuował Mielnikow. - Na przykład, uczyniłbym z pana współczenego Hioba, którego Bóg doświadcza, zasypując do nieszczęściami. Będąc na pana miejscu, spodziewałbym się jeszcze problemów ze zdrowiem, milicją i światem przestępczym.
- To również mi się nie podoba.
- Gdybym nazywał się Dromow, to epidemia usuwania ludzi z rzeczywistości rozpoczęłaby się nagle i na całym świecie. Pan pracowałby w służbach specjalnych i badał tę sprawę, dopóki z panem nie zaczęłoby się dziać to samo. Jakieś wyjaśnienie jednak bym przedstawił, ale niezbyt przekonujące, bo nie o wyjaśnienia tu chodzi.

---
Ukłon w stronę znanych (również w Polsce) rosyjskich pisarzy fantastów: Nika Pierumowa, Olega Diwowa, Aleksandra Gromowa, Wiaczesława Rybakowa, Wasilija Gołowaczowa, małżeństwa Diaczenko, a nawet samego Łukjanienki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz