Willę Lichotkę i jej mieszkańców witałam jak starych dobrych znajomych. Marta Kisiel zresztą przypomniała mi ich, bo pierwsze opowiadanie z książki jest tym ze zbioru "Kochali się że strach" - czyli jak to się wszystko zaczęło.
Z radością ponownie pojawiłam się w drewnianej willi z wieżyczką, przywitałam się z Lichem, aniołkiem uczulonym na własne piórka (myślałam o elektrycznym depilatorze w prezencie świątecznym, ale jednak pęseta lepsza), z wielomackowym Krakersem mieszkającym w piwnicy i z paniczem Szczęsnym wiecznie smętnym. Z Konradem się nie witałam, bo on był tak zaaferowany nowym domem, jego mieszkańcami, swoją pracą itd - że chyba nawet by mnie nie zauważył. Zresztą trochę byłam na niego za to zła, bo on najwyraźniej nie docenia mieszkańców Lichotki!
A przecież aniołek jest taki dobroduszny, czyściutki i porządny, Krakers potrafi zdziałać cuda w kuchni, kotka grzeje w nocy, no, tylko panicza trzeba wołami ciągnąć do jakiejś pożytecznej roboty. Konrad zaś jest wiecznie zły, zawalony pracą, zajęty przepychankami ze swoją agentką literacką, skrzywiony...
Na szczęście to się zmienia, wszyscy stają się jedną wielką rodziną i razem stawiają czoła przeciwnościom losu, a tych jest niemało: cruellowata agentka literacka, moherowa trójka z hasłem "uwolnić aniołka" na ustach, leśni ekolodzy, a przede wszystkim wredny, paskudny, krwiożerczy, podstępny i niewychowany różowy królik.
Autorka mistrzowsko rozegrała zakończenie, wyciskając mi niemalże łzy z oczu. Jakże to, wszystko tak dobrze szło i nagle taka strata? Och! Nie napiszę nic więcej.
Zakochałam się w Lichotce od pierwszego wejrzenia i ta miłość trwa. Polecam, zachęcam, czytajcie!
Ciekawa propozycja czytelnicza, czytasz fajne książki, pzodrawiam
OdpowiedzUsuńOoo w najbliższym czasie nie, ale może w ferie się pokuszę ;)
OdpowiedzUsuńwszyscy tak zachwalają, ja sama chce ją już od dawna.. chyba nie wytrzymam i kupie :D
OdpowiedzUsuńTak, tak, tak! Następna osoba zarażona "wirusem Licho", jak się cieszę! :D:D:D
OdpowiedzUsuńCudowna książka, dla mnie najbardziej pozytywne odkrycie roku 2010! A końcówka faktycznie przejmująca. Wysyłam moc pozytywnej energii do autorki, żeby pociągnęła historię dalej!
Marzę o tek książce od dawna!
OdpowiedzUsuńta książka to najlepszy prezent dla najblliższych, każdy kto dostała tę książkę ode mnie - zakochał się!:)
OdpowiedzUsuńDzięki za polecankę. "Dożywocie" rzondzi :D
OdpowiedzUsuńAleż nie ma za co :)
Usuń