wtorek, 14 maja 2013

"Hyperion" i "Zagłada Hyperiona" - cytaty

"Przede wszystkim rozumiem teraz potrzebę wiary - czystej, ślepej, nic sobie nie robiącej z rozumnych argumentów - gdyż wiem, że tylko ona pozwala przetrwać w nieskończonym, dzikim oceanie wszechświata, rządzonym nieczułymi prawami i całkowicie obojętnym na los małych, myślących istotek, które go zamieszkują". Z opowieści Księdza.
Świetne. I znakomicie mi korespondowało z przeczytaną niedługo przed Hyperionem "Kantyczką dla Leibowitza". Wierzę w Boga, więc przetrwam we wszechświecie.


"Najwięcej radości sprawiało mi korzystanie z datasfery - niemal bez przerwy żądałem jakichś informacji, ani na chwilę nie przerywając połączenia. Stałem się tak samo uzależniony od dopływu danych, jak Stado Karibu od narkotyków i stymulatorów. Bez trudu mogłem sobie wyobrazić starego don Baltazara, jak przewraca się w grobie widząc, że zarzuciłem przyjemność powolnego zapamiętywania na rzecz przelotnej rozkoszy natychmiastowego dostępu do implantowanej wszechwiedzy". Z opowieści Poety.
To z kolei przywiodło mi na myśl opowiadanie Lema z tomu "Opowieści o pilocie Pirxie" pod tytułem "Ananke" - tam też autor opisał zachłyśnięcie się danymi, zadławienie informacjami, uzależnienie od ciągłęgo napływu nowych liczb, cyfr, słów. To było s-f, a przecież już wchodzi w życie. Kto to, zaraz, chyba Dukaj pisał o tym, że długich tekstów nikt nie czyta. Pokolenie Google'a wyławia informacje jak rybki, komu by się chciało zgłębiać jakieś zagadnienie, od czego jest Internet?...

"Instynktownie zawsze wyczuwała, iż sens ludzkiego istnienia nie zawiera się w jego punktach kulminacyjnych, utrwalonych w pamięci niczym daty obwiedzione w kalendarzu czerwoną obwódką, lecz w jednostajnym, nie mającym początku ani końca przepływie drobnych zdarzeń, takich jak spokojne weekendowe wieczory, które każdy z członków rodziny spędzał w ulubiony przez siebie sposób, i zwyczajne rozmowy, o których natychmiast zapominano - jednak suma tych niezliczonych godzin tworzyła całość nie tylko niezmiernie ważną, ale wręcz wieczną". Z opowieści Uczonego.
To bardzo optymistyczny fragment

"- Słyszałem legendę, według której zrobił to Kowboj Gibson, jeszcze przed odłączeniem się Centrum - wymamrotał". Z opowieści. Detektywa.
Hej, czyż to nie jest bardzo czytelne i oczywiste nawiązanie do "Neuromancera" Williama Gibsona? Zresztą Simmons czerpie garściami z cyberpunku, więc właściwie to nic dziwnego.

"Początkowo moja rola polegała na tym, żeby przekonać kolonistów, iż Hegemonia naprawdę pragnie im pomóc w tym, co najlepiej potrafią, to znaczy w niszczeniu miejscowych form życia". Z opowieści Konsula.
To z kolei jest charakterystyczny rys wielu powieści s-f. Ludzkość bardzo lubi psuć i niszczyć, beztrosko rabuje, co tylko może - więc jak już zrabuje, idzie dalej, w Kosmos.

"[...] moim zdaniem Intruzi osiągnęli to, o czym ludzkość od kilkuset lat może tylko marzyć: rozwój. Podczas gdy my wegetujemy w ciasnych granicach archaicznych kultur, wzorowanych na kulturze Starej Ziemi, oni odkryli zupełnie nowe wymiary estetyki, etyki, nauk biologicznych, sztuki oraz wszystkiego, co musi zmieniać się i rosnąć, by obrazować przemiany zachodzące w ludzkiej duszy.
Nazywamy ich barbarzyńcami, podczas gdy to my trzymamy się kurczowo Sieci niczym Wizygoci, którzy przycupnęli nieśmiało w ruinach Rzymu i uznali się za w pełni ucywilizowanych".
Z opowieści Konsula.
Oto wizja Obcych.

"- Najwyższy Intelekt... - powtórzyłam, wydmuchując dym. - Aha. Więc TechnoCentrum stara się zbudować Boga?
- Tak."

TechnoCentrum nazywa to Najwyższym Intelektem. To tak, jak Adams budował Superkomputer, żeby uzyskać Odpowiedź Ostateczną. Czy SI zazdroszczą ludziom wiary?




"Centrum bez względu na to gdzie się znajduje
pasożytuje na rodzaju ludzkim/
wykorzystuje neurony każdego delikatnego umysłu
w dążeniu do Najwyższego Intelektu/
konstruowaliśmy więc waszą cywilizację ostrożnie
tak aby/
jak chomiki w klatce/
jak młynki modlitewne buddystów/
wasze małe mózgi myląc
służyły naszym celom"

Przerażające.



"Spojrzałem na niego z ukosa. W innych czasach, na Starej Ziemi, można by wziąć go za opata jakiegoś klasztoru, którego członkowie poświęcają się ocaleniu resztek tradycyjnej przeszłości. Popatrzyłem jeszcze na potężne gmaszysko archiwum i stwierdziłem, że moje skojarzenie nie odbiega wiele od rzeczywistości."
Proszę, znów nawiązanie do "Kantyczki..."


"Z jasnością, która stłumiła w nim ból i smutek, nagle zrozumiał, dlaczego Abraham zgodził się poświęcić Izaaka, gdy Bóg rozkazał mu to zrobić.
To nie był wcale przejaw posłuszeństwa.
Nie chodziło nawet o przedłożenie miłości do Boga ponad miłość ojcowską.
To Abraham sprawdzał Boga.
W ostatniej chwili rezygnując z ofiary i wstrzymując nóż, Bóg zasłużył w oczach Abrahama i jego potomstwa na stanie się ich Bogiem.
Sol aż zadrżał na myśl, że gdyby Abraham podjął jakiekolwiek próby oszukania Boga, mógł zburzyć przymierze tej potężnej siły z rodzajem ludzkim. Abraham musiał w głębi serca postanowić, że zabije chłopca".



4 komentarze:

  1. Z tym przeładowaniem informacją, to ja zaczynam mieć problem. No może nie problem, ale sam musiałem sobie restrykcyjnie narzucić bardziej rygorystyczny sposób spędzania czasu w internecie.

    Motyw ludzkości, która barbarzyńsko postępuje z innymi cywilizacjami, planetami to duża część science - fiction. W wielu książkach zachowujemy się jak konkwistadorzy, mimo zaawansowanej technologii.

    Zaciekawiłaś mnie tymi fragmentami. Tylko nie wiem czy znajdę czas, by tę książkę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przymierzałam się do niej od dawna, myślę, że warto, ale bez napinania się.

      Usuń
    2. Ja się zasadzam na "Terror" i - jak ten dobrze wejdzie - to "Drooda". Podobno mocno wciągające.

      Usuń
    3. Zasadzam - dobre słowo, przypomina zasadzkę na przechadzające się nieopodal książki, jak przejdzie za blisko, to łaps, caps i do gara!
      Prawie tak złapałam "Olimp" tegoż autora.

      Usuń