Jana Brzechwy nikomu przedstawiać nie trzeba, bo każdy zna to nazwisko (no chyba że ktoś jeszcze nie umie czytać). Wiersz "Pali się!" był nam już znany z tomu "Brzechwa dzieciom" z ilustracjami Szancera. Jeśli chodzi o tekst, to nie ma co oczekiwać zmian (bo ich być nie może), ciekawiła mnie natomiast szata graficzna oraz to, czy się spodoba moim dzieciom.
Dzieciom się spodobało i bardzo dobrze. Sympatyczne, wielkogłowe postacie nieco gapowatych, ale dzielnych strażaków, wyjątkowo różnorodni mieszkańcy miasta, dynamika na obrazkach, ekspresja na twarzach - to działa na wyobraźnię. Do tego ilustrator tło dla postaci, czyli ulice i kamienice, uczynił szaro-białe, żeby nie rozpraszało uwagi i chwała mu za to.
Natomiast ja mam parę zastrzeżeń. Na przykład do składu - rozbijanie zwrotki tak krótkiej, że krótszej chyba nie ma (dwuwersowa) i przenoszenie drugiego wersu na następną stronę jest brzydkie.
Zastanawia mnie też, dlaczego w całej książce poświęconej pożarowi nie ma ani śladu płomieni. Tylko łuna i dym. No ale ok, jak się pali na mieści, to przede wszystkim dym widać, niech będzie.
Wiem, że w ilustracjach nie chodzi o to, by odwzorować tekst jeden do jednego, jednakowoż nikt się za takie odwzorowanie nie gniewa. Tylko że to też trzeba zrobić i rozplanować mądrze, najpierw tekst, potem obrazek, na sąsiednich stronach, albo równocześnie, na tej samej stronie. A tu mamy rysunek panienek wyglądających z okienek na stronie, yyy, niech policzę - 19, a wers:
"Śmieją się do nich dziewczęta z okien"pojawia się dopiero na stronie 23.
Ostatnia rzecz (o rany, ależ się czepiam), wiersz Brzechwy ma takie fragmenciki, które aż proszą się o wykorzystanie w ilustracji. Na przykład bardzo bym chciała zobaczyć strażaka machającego nogami z głupią miną:
"Trzeci na dachu tkwiąc niewygodnie,zamiast pieska sikającego na ulicę. :)
Zawisł na gwoździu i rozdarł spodnie".
No i co, czytać, nie czytać? Ależ oczywiście, że czytać! Kupić i czytać dzieciom, to powyższe to tylko moje marudzenie, ale gwarantuję, że dzieci będą zachwycone wierszem (ach, ten rytm, melodia, majstersztyk!) i obrazkami też. Czytać koniecznie!
Dziękuję Wydawnictwu Skrzat za egzemplarz książki!
"Pali się!" Jan Brzechwa, ilustrował Zbigniew Dobosz, projekt okładki Aleksandra Kowal, Wydawnictwo Skrzat, Kraków 2013.
Średnio raz na dwa tygodnie galopujemy z Alicją przez "Pali się" i zawsze świetnie się przy tym bawimy :D Tylko zdecydowanie nie jest to wierszyk "do poduszki" ^^
OdpowiedzUsuńNie do poduszki, bo się dziecko rozpędza i trąbi :)
Usuń:) ostatnio aż mój Adam przerażony wpadł do pokoju w momencie, gdy razem z Alicją wołałyśmy "pali się!" :DD
UsuńTo fakt, bez kontekstu mógł się wystraszyć :)
UsuńMyślę, że brak płomieni na ilustracjach to zabieg dobrze przemyślany... Sporo dzieciaków mogłoby się wystraszyć :)
OdpowiedzUsuńE tam. Każde dziecko powinno wiedzieć, jak wygląda płomień, i że trzeba się go strzec i uważać.
Usuńi tylko Butenki brak...
OdpowiedzUsuńLubisz?
Usuń