czwartek, 30 października 2014

"X-Men. Obdarowani" Joss Whedon, John Cassaday - do bani


Będzie nader krótko.

Jako osoba dopiero odkrywająca swoją ścieżkę w świecie komiksów i powieści graficznych sięgam w różne strony. Jakoś do tej pory nie było mi po drodze z superbohaterami, ale dotarł do mnie tom "X-Men. Obdarowani".

Film (któryś, już nie pamiętam, który) podobał mi się, ach, te białe włosy Halle Berry, ach, sztylety Wolverine'a; liczyłam więc na dobrą zabawę przy komiksie.

No i niestety, drętwo. Rozczarowałam się. Miałko, płytko. Mutanci mają jakieś tam kłopoty, bo pojawiła się szczepionka na mutacje (jak widać, dylemat "szczepić czy nie szczepić" obecny jest nie tylko wśród rodziców małych dzieci). Oni jednak wolą handryczyć się między sobą, niż rozwiązywać problemy.

 A jak już wyruszają na jakąś akcję, to zakładają okropne obcisłe kostiumy, fuuuuj.

Nie podobało mi się, nie chcę więcej. Filmy tak, komiksy nie. Czyżbym była za stara na komiksowych superbohaterów?

"X-Men. Obdarowani", scenariusz Joss Whedon, rysunki John Cassaday, tłumaczenie Tomasz Sidorkiewicz, Wydawnictwo Mucha Comics, 2007.

7 komentarzy:

  1. Nie czytam komiksów, bo nie potrafię się na nich skupić. Mam sobie w ręku takie cudo i po kilku stronach orientuję się, że zapominam czytać... za to ślinię się przy obrazkach :D No to wracam do powiedzmy drugiej strony i co? I po kilku kolejnych, znowu łapie się na tym, że przestałam czytać. Te rysunki/ilustracje czy jak się to nazywa, są zazwyczaj tak ładne, że moja uwaga skupia isę tylko i wyłącznie na tych kolorowych obrazkach :D Dlatego uwielbiam filmy i seriale na podstawie komiksów :D Wtedy przynajmniej wiem co się dzieje i co oglądam :)
    Moim zdaniem nie jesteś za stara. Nigdy nie rajcowały mnie te obcisłe kubraczki. U pań, jeszcze ok, ale u panów? To takie nieestetyczne :D Niech latają bez koszulek (:P), ale oglądanie ściśniętych jąderek i pośladków, jakoś mnie nie rajcuje. Co do samej historii. Za filmami nie przepadałam (z tej stajni), wszystko było sztuczne (od bohaterów, przez historię, po aktorstwo) i aż się boję, bo zakochałam się w Deadpoolu :( A nie bierze się za niego Marvel... taki smutek, taki żal... taka rozpacz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w takim razie coś idealnie dla Ciebie - komiks niemy. Dorwałam na TK całkiem przypadkowo, przez nieporozumienie, ale jak już go obejrzałam, aż westchnęłam z zachwytu. Pozwolisz, że napiszę o nim w przyszłym tygodniu?

      O, no właśnie, estetyka. Lateks nie jest estetyczny, nigdy nie był - i tu masz święta rację, panowie w takich kostiumach wyglądają paradnie. Gołe klaty, o, to jest to, co nie? ;)

      Usuń
    2. Pisz! Nie wiem co to niemy komiks, ale brzmi śmiesznie :D

      Oj, to jest to :D Nawet nie wiesz jak bardzo "to jest to"
      http://www.tvn24.pl/wideo/z-anteny/15-nagich-strazackich-torsow-czyli-co-hiszpanie-zrobia-dla-pieniedzy,1356083.html?playlist_id=12799

      Usuń
    3. Niemy, czyli bez dymków. Zero napisów, nie musisz się rozpraszać, śledzisz obrazki i tyle :)

      A lineczek - to właśnie to, o to to. :D

      Usuń
    4. Taki niemy brzmi dobrze :D W takim razie czekam na przyszły tydzień :D

      Usuń
    5. Lara, wybacz obsuwę, będzie wpis, ale trochę później. Niemoc mam, zdarza się :)

      Usuń
  2. Właśnie weszłam, żeby zobaczyć czy nie przegapiłam, już chciałam awanturę wszczynać... a tu Twój wpis :D Jest Ci wybaczone!

    OdpowiedzUsuń