sobota, 20 sierpnia 2016
"Liliowy autobus" Maeve Binchy
Książka wypożyczona z biblioteki w zastępstwie Domenica Jordana Anny Kańtoch (ani Domenica, ani żadnej innej książki tej autorki w dwóch gminnych bibliotekach nie znalazłam, zasmuciło mnie to wielce), nie mogła wydać mi się dobra i się nie wydała.
Liliowy autobus to nie wesoły autobus, to prywatny busik jeżdżący do tydzień z Dublina do małego miasteczka Rathdoon na zachodzie Irlandii.
Mieści się w nim osiem osób razem z kierowcą. Każda z nich ma jakieś kłopoty i egzystencjalne problemy.
Nancy jest chorobliwie skąpa i nieuleczalnie nudna; Dee uwikłała się w romans z żonatym mężczyzną; Kikey nie znajduje dla siebie miejsca w rodzinnym domu pełnym po brzegi; Judy, stateczna już kobieta, babrze się w marihuanie; Kev cierpi z powodu mimowolnego zaplątania się w przestępczym światku; Rupert nie może się zdecydować, by powiedzieć rodzicom o swoim przyjacielu; Celia boryka się z problemem alkoholowym matki; a kierowca Tom, jako jedyny z rodziny, próbuje pomóc chorej siostrze.
Każde z nich w ten jeden weekend w rodzinnym miasteczku trafia na drugą osobę i przeprowadza poważną rozmowę. Drugą osobą może być ojciec, brat, sąsiadka - ważne jest pełne zrozumienie i akceptacja. Razem łatwiej. Banały, truizmy, sama prawda.
Opowieść ku pokrzepieniu serc, nic ponadto. Ale i niczym ponadto ta książka nie miała być.
"Liliowy autobus" Maeve Binchy, przełożyła Teresa Sośnicka, Prószyński i S-ka, Warszawa 1997.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Eeeee.
OdpowiedzUsuńRacja. Nie bierz.
Usuń