Święta, święta i po świętach - tak mówią. O targach też się powinno tak mówić. Długo się czeka, szybko przemijają. To samo dotyczy warsztatów kaligraficznych.
W tym roku zbiegły mi się dwie imprezy w tym samym czasie: warsztaty kaligrafii i targi książki. Najpierw myślałam, że nie uda mi się ich pogodzić, ale uznałam, że jak się nie da, skoro są w tym samym mieście. I udało się! Przy logistycznym wsparciu mojego nieocenionego męża wszystko się udało.
Warsztaty Parallel Pen
Zaczęłam od warsztatów kaligraficznych prowadzonych przez Ewę Landowską w sklepie Twoje Pióro w Krakowie. Dostaliśmy całkiem nowe (dla mnie nowe) narzędzie - pióro z płaską stalówką. Nie jest proste w użyciu, ale daje naprawdę szerokie możliwości.
|
Fot. Marcin Patela |
|
Fot. Marcin Patela |
Oprócz warsztatów bardzo spodobał mi sklep. Można oczopląsu dostać, tyle tam wszelakiego dobra: pióra, stalówki, atramenty, notatniki, kalendarze, kredki, papeterie, olalala... Zaś samo zaplecze warsztatowe genialne: oddzielna, wygodna sala, porządnie oświetlona. Cudo! Oczywiście nabyłam to i owo, jakżeby inaczej.
Targi Książki
Po kilku godzinach warsztatowych pojechaliśmy na targi. I tu już przestałam być taka zachwycona. Ogromne korki na ulicach, ogromne problemy z zaparkowaniem w pobliżu EXPO, spore kolejki do wejścia, tak samo do szatni. Och.
Ponieważ jednak mam spore pokłady cierpliwości i optymizmu, zniosłam wszystko z uśmiechem. Wpakowaliśmy z mężem kurtki do plecaka i ruszyliśmy na halę, metodycznie oglądając stoiska. Tu i ówdzie dokonywałam zakupu (choć za "Siłą niższą" Marty Kisiel musiałam się nachodzić, bo na stoisku wydawcy już zabrakło), a to książeczki dla dzieci, a to komiks Agaty Matraś, a to książka dla mamy, a to coś z L1917.
Miałam w planach jeszcze wzięcie udziału w konkursie na wpis do notesu Moleskine nowej edycji (Wisława Szymborska), niestety pan, który urzędował na stoisku, poinformował mnie, że notesu już nie ma, bo powędrował do autorów i ma być wystawiany na aukcję. Dziwne to bardzo i mętne, bo wszak w regulaminie jasno stało, że będzie można brać udział w sobotę i w niedzielę, szkoda, że targałam ze sobą na darmo kilkanaście piór z kolorowymi atramentami.
Gdzie się udało spotkać, witałam się ze znajomymi blogerami - przeważnie gdzieś w przelocie. Udało się podejść do kilku autorów i zdobyć autografy. Udało się pogadać z kilkoma wydawcami (w tym miejscu pozdrawiam pana Bartosza z wydawnictwa Vesper i Agnieszkę z Prószyńskiego!).
|
Krzysztof Gosztyła |
|
Mariusz Szczygieł |
|
Elżbieta Cherezińska |
|
Andrzej Pilipiuk |
|
Robert Makłowicz |
|
Marta Kisiel, z którą też się spotkałam! |
I tyle było mojej targowej soboty. Mój organizm uznał bowiem, że koniec tego dobrego i zawiadomił mnie, że jak się nie wydostanę z tego tłoku i zaduchu, to zastrajkuje. Toteż
wyindywidualizowaliśmy się z tego rozentuzjazmowanego tłumu i pojechaliśmy do Janka z Tramwaju nr 4, gdzie po pierwsze odpoczęliśmy na cudownie wygodnej kanapie, po drugie dostaliśmy kawę, herbatę, piwo i przekąski, a po trzecie pogadaliśmy sobie szczerze i radośnie, ciesząc się swoją obecnością.
|
Fot. Marta Kurczyk |
Niedziela wyglądała podobnie, tyle że zaczęliśmy od targów, a skończyliśmy na warsztatach. W Expo było nieco luźniej, nieco przyjaźniej, choć kolejki i do wejścia i do szatni i do bankomatu były wciąż.
|
W świecie HP |
Podsumowanie
Na warsztatach było cudownie. Nie dość, że kocham kreślić literki, to jeszcze atmosfera panująca na takich zajęciach jest wspaniała. Luźna, ale i skupiona. Ewa podpowiada i opowiada, pokazuje i objaśnia. Można zrobić sobie przerwę, kiedy się chce, można się pokrzepić kawą, albo przejść do pomieszczenia obok, żeby zrobić zakupy (z rabatem, yupi!).
Na targach było sympatycznie, ale tłoczno tak, że poważnie się zastanawiam, czy w przyszłym roku pojadę. Rozbestwiły mnie Śląskie Targi Książki, gdzie był luz, był czas na wszystko: prowadzenie panelu, kawa z zaprzyjaźnioną blogerką czy dyżur na stoisku wymianowym. A tu nie, ogrom ludzi obezwładnia.
Nabytki
O mały włos bym zapomniała pochwalić się tym, co przywiozłam! Do czytania i oglądania (i mycia, hehe):
Mydełko dla Marianki (widać, czym się dziewczynka interesuje, prawda?), komiks Agaty Matraś, obowiązkowo "Siła niższa". Dwa komiksy od Janka, biografia Meryl Streep dla mamy, dwie książki Iwony Chmielewskiej. Pojazdy mechaniczne to prezent od kolegi dla mojego męża, a na samym dole książki dla dzieci w gustownym pudełeczku.
Teraz artykuły papiernicze. Jeden notes ukraiński, jeden francuski. Dwie buteleczki atramentu Herbin (plus masa próbek, których na zdjęciu nie ma). Oliwkowy piórnik (bo mi się pióra nie mieszczą w starym), kaledarz szary, kalendarz cytrynowy z cytrynową szlufką (L1917), śliczna zakładeczka magnetyczna w koty oraz notesiątko (bo nawet nie notesik) od męża, z napisem "Cudowna żona".
Wszystko tak bardzo mniam.
Przykra sytuacja z tym notesem. Ja też nie lubię jak ktoś obiecuje a później nici. Zazdroszczę Ci obu imprez, ale ja się bałam tłoku, chociaż nie, spotkania u Janka najbardziej zazdroszczę :D
OdpowiedzUsuńPrzebolałam, w końcu to Moleskine, za którym jednak nie przepadam (no chyba że im się papier poprawił.
UsuńSpotkanie u Janka zdecydowanie najjaśniejszym punktem dnia :)
Zazdraszczam spokojnego bro u Janka :)
OdpowiedzUsuńHa! Wcale się nie dziwię :)
UsuńProszę o informację o wynikach konkursu na Literacki Blog Roku lub link do strony.Dziękuję.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie znam wyników, nie wiem nawet dokładnie, jaki jest harmonogram tego konkursu, zdaje się, że w Krakowie była inauguracja, a wyniki będę na TK w Warszawie. Jednakowoż najlepiej dowiedzieć się u źródła http://www.literackiblogroku.pl/
UsuńZ tym notesem Moleskine by Szymborska chyba jest jakiś problem. Ponad tydzień od premiery i jeszcze nigdzie go nie spotkałam, ani w internetowym sklepie firmowym Moleskine, ani w żadnym innym sprzedającym produkty tej marki. Nigdzie nie ma też żadnej informacji od kiedy będzie dostępny w sprzedaży.
OdpowiedzUsuńNajlepiej byłoby napisać do sklepu Prime Line - bo to oni mieli go w swojej ofercie na TK.
Usuńhttp://www.primeline.pl