Będzie bardzo krótko, bo też w nadzwyczajnie krótkim czasie książkę przeczytałam. Sięgnęłam po nią właściwie tylko dlatego, żeby porównać z "Królewską heretyczką".
Obie książki bowiem mają tę samą bohaterkę, obie też obejmują ten sam okres w historii, czyli początkowy okres panowania królowej Elżbiety I.
Z porównania nic mi nie wyszło, bo w tak zwanym międzyczasie zdążyłam zapomnieć sporo z powieści polskiej pisarki. Książka Philippy Gregory jakoś wcale mnie nie urzekła. Zdecydowanie najciekawszym w niej dla mnie wątkiem była historia Amy Dudley. Została przedstawiona jako kobieta z krwi i kości, a nie efemeryczny byt, który zasłynął tylko z tego, że zginął.
Jednakowoż co Gregory to Gregory. Mamy tu naprawdę rzetelnie oddaną epokę: bale, dworskie intrygi, międzynarodowa polityka, wojny i sojusze, romanse i zdrady. Zwłaszcza ten jeden romans pomiędzy królową a jej koniuszym jest wyjątkowy, gorący, namiętny i bardzo niebezpieczny dla królestwa. Udany obraz królestwa i królowej, choć mam wrażenie że temat został potraktowany przez autorkę nieco sensacyjnie.
Książka z wymiany ŚBK i pewnie znów trafi na wymianę.
"Kochanek dziewicy" Philippa Gregory, przełożyła Urszula Gardner, Książnica, Wrocław, 2014.
Obie Autorki dobrze oddały postać Elżbiety I, ale wolę Philippe Gregory :)
OdpowiedzUsuńOsobiście miałabym kłopot, żeby wyróżnić którąś z autorek (jeśli chodzi wymienione książki) :)
UsuńFakt, Philippa ma lepsze książki w dorobku. Niemniej niezła lektura 😊
OdpowiedzUsuńKiedyś trafię na lepszą i rozpłynę się w zachwycie :D
Usuń