Współczesny bard - tak mogłabym nazwać Wita Szostaka. Ach, jak on pięknie snuje opowieści o Odysie! Skąd mu się te słowa biorą, te frazy, dokładne, nieco senne zdania? Jakby niedopowiedziane, ale przecież jasne i klarowne. Skąd tyle pomysłów na dalsze losy króla Itaki? Losy całkiem inne niż te wyśpiewane przez Homera.
Szostak ujął w dłonie los Odyseusza i począł rozplatać jego nici. Tam uciął i dowiązał coś w innym kolorze, tam splótł z czymś, z czym nikomu się nie śniło splatać, a w jeszcze innym miejscu zrobił ogromny, nierozwiązywalny supeł.
"Telemach wypłynął na morze, morze ciemne jak wino.[...] Razem z nim płynie Laertes w swoją ostatnią wyprawę. [...] Długie spojrzenia bez słów, zamknięte zagrody zębów. Nie będą dłużej szukać. Jeden w drugim znalazł Odysa. Zawrócili łódź na Itakę."
Mozaika rzymska. Odyseusz słuchający śpiewu syren.
Źródło: Wikipedia, autor: Jerzy Strzelecki
A to wszystko czyni z maestrią, zaznaczając jednym czy dwoma słowami kierunek, w którym czytelnik winien podążyć. Jak on to robi, no jak?
P.S. Do czytania w komplecie z "Penelopiadą" Margaret Atwood!
"Zagroda zębów" Wit Szostak, Powergraph, Warszawa 2016.
Zachwyty swe opisałem szczegółowo na blogu, więc ograniczę się jedynie do: zgadzam się w pełni. Ale "Penelopiady" nie czytałem i nie skojarzyłem ich ze sobą, więc dzięki za podpowiedź.
OdpowiedzUsuńTo ten sam mit, tylko widziany oczyma Penelopy. Bardzo dobrze napisana książka, szkoda, że tak mało znana.
Usuń