czwartek, 23 marca 2017

"Maus. Opowieść ocalałego" Art Spiegelman


Art Spiegelman narysował komiks o tym, co się przydarzyło jego żydowskiej rodzinie w czasie drugiej wojny światowej. Napisałam jedno zdanie, a zawiera ono w sobie ogrom treści, pojęć i emocji. Wszyscy bowiem wiemy, co działo się z Żydami w tym czasie. Uczymy się w szkołach o Holokauście, jeździmy na wycieczki do Oświęcimia. Miliony zamordowanych zbijają się jednak w świadomości w jakąś szarą bezosobową masę. Dopiero gdy przyjrzymy się jednej rodzinie czy osobie, zyskamy wyraźny, ostry jak brzytwa obraz nienawiści, okrucieństwa i zła...



Władek Spiegelman urodził się w Polsce. Mieszkał w Częstochowie, przeprowadził się potem do Sosnowca, gdzie założył rodzinę. Bogaci teściowie ustawili Władka finansowo, urodził się syn Władka, Ryś - wszystko układało się znakomicie. I wtedy... no właśnie. Hitler, naziści, niepokoje, zamieszki, wybuch wojny, okupacja.  Żydzi musieli się ukrywać, rodziny były rozdzielane, wysyłane do obozów koncentracyjnych. 

Władek dzięki sprytowi, umiejętnościom, a przede wszystkim dzięki olbrzymiej woli życia zdołał utrzymać się na powierzchni tej przerażającej wojennej zawieruchy. Całą drogę, jaką wtedy przebył, przedstawił synowi, opowiadając mu to dokładnie i ze szczegółami.

A syn to narysował. Żydów przedstawił jako myszy, Polacy to świnie, Niemcy zaś to koty. Ten zabieg podkreśla od samego początku wyjątkową atmosferę w jakiej żyli Żydzi:  to strach przed zdemaskowaniem, ciągła obawa o własne życie. To, co działo się wtedy w Polsce, przeraża. To, co robili naziści w obozach koncentracyjnych ścina krew w żyłach. Przyznam się, że czytałam "Mausa" na raty. Lektura tak bardzo działała na moje emocje, że musiałam robić sobie przerwy. Które tak naprawdę nie były przerwami, bo wtedy w głowie dopiero tłukły się myśli! Gorzkie myśli o okrucieństwie zaszytym gdzieś głęboko w ludzkiej naturze i o tym, jak wielką krzywdę człowiek może wyrządzić drugiemu człowiekowi.

Wyjątkowym atutem "Mausa" jest medium. Zdaje się, że przed Artem Spiegelmanem nikt nie rysował komiksów o Holokauście. Tym samym artysta zrobił olbrzymi krok łącząc niezwykle ważny i trudny temat ze środkiem przekazu, który wcale się z takimi tematami nie kojarzył. Wtedy, czyli w 1973 roku (bo w tym roku ukazała się pierwsza część "Mausa") komiks kojarzony był z historyjkami o superbohaterach. Dziś jest zupełnie inaczej, powieści graficzne poruszają każdy możliwy temat,  ale to chyba właśnie dzięki Spiegelmanowi  tak się stało. I dobrze się stało!

Obecne wydanie "Mausa" jest wznowieniem na polskim rynku, wznowieniem - tak mi się wydaje - bardzo potrzebnym. Niech mi tylko dzieci trochę podrosną, to na pewno im podsunę do czytania. O takich tematach trzeba mówić, nie wolno o nich zapomnieć.

Za "Mausa"  w zbiorczym wydaniu bardzo dziękuję Wydawnictwu Komiksowemu!

"Maus. Opowieść ocalałego" Art Spiegelman, tłumaczenie Piotr Bikont, Wydawnictwo Komiksowe, Warszawa 2016.

2 komentarze:

  1. To chyba jeden z ważniejszych komiksów w historii komiksu w ogóle. Ja jeszcze nie czytałem, ale ciekawi mnie Twój odbiór ukazania Polaków jako świń. W sieci widziałem kilka nadwrażliwych głosów w tej sprawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co, kłuło w oczy?
      Ten komiks powstał na podstawie opowieści ocalałego, a skoro ten miał podstawy, by Polaków postrzegać tak właśnie? Zresztą, nie oszukujmy się, Polaków ratujących Żydów było niewielu, najwięcej było tych obojętnych...

      Usuń