środa, 17 maja 2017

"Skrzat" Waldemar Cichoń


Waldemara Cichonia znam (nie tylko ja zresztą) z cyklu książek o kocie Cukierku. "Skrzat" jest próbą przejścia w inne klimaty. Osią całej książki jest stwierdzenie, że krasnoludki są na świecie i jeśli jakiemuś chłopakowi zdarzy się niechcący zniszczyć takiemu domek, to musi się liczyć z konsekwencjami. Bardzo poważnymi! Skrzat potrafi wtedy zamieszkać w domu takiego delikwenta, wyjadać mu zawartość lodówki, a także, o zgrozo, chodzić z nim do szkoły! 


Dlaczego "o zgrozo"? Ponieważ skrzat mówi wyłącznie wierszem, a Tomek, czyli wspomniany chłopiec, w pewnym momencie przyjmuje od skrzata tę manierę. Skutki tego są poważne. Tomek ma wziąć udział w konkursie poetyckim, co nie bardzo mu się podoba. Jednak kiedy nowa klasowa koleżanka (o zachwycającym wyglądzie) przychylnym okiem patrzy na poetów, bycie artystą już nie wydaje mu się takie złe.

Waldemar Cichoń łączy tej książce realizm i magię. Łączy z gracją, nie widać żadnego szwu. Z uśmiechem przeczytałam w "Skrzacie" wzmiankę o szkolnym zeszycie kontaktów, tworem doskonale znanym rodzicom szkół podstawowych (nasz prywatny, czyli krzysiowy zeszyt kontaktów, składa się już z dwóch sklejonych razem zeszytów, tyle informacji tam jest zawartych!). Także z uśmiechem czytałam kolejne wiersze Rymosława (to imię skrzata), bo bardzo zgrabne. 
 Autor urwał opowieść w momencie, gdy Tomek pewnego dnia budzi się i odkrywa, że wszyscy ludzie...  ale nie mogę przecież zdradzać co ci wszyscy ludzie! Niewybaczalne! Tyle powiem, że jestem bardzo ciekawa, jak to się skończy. 

Bardzo lubię twórczość pana Waldemara i jego podejście do dzieci widoczne w książce (książkach), uczciwe i partnerskie. Jeśli sięgnięcie po "Skrzata", sami się o tym przekonacie. Jaka to grupa wiekowa? Bohaterem książki jest dwunastolatek, ale moje dzieci są o wiele młodsze (5 i 8 lat) i chętnie słuchały, więc docelowy target jest spory.

Minus jeden, za to spory:  na okładce archetypowy skrzacik - i przyznam się, że graficznie to mi ten skrzat w ogóle nie odpowiada. Jest po prostu dla mnie brzydki (trudno, autorko ilustracji, musisz to przyjąć na klatę).  Tak samo ilustracje w środku: nudne, schematyczne, nie nie nie. 

Za książkę bardzo dziękuję Wydawnictwu Żwakowskiemu! Informuję jednocześnie, że "Skrzat" jest objęty patronatem medialnym Śląskich Blogerów Książkowych. 




"Skrzat" Waldemar Cichoń, ilustracje Gabriela Kiełczewska-Słowikowska, Wydawnictwo Żwakowskie, Tychy 2017.


3 komentarze:

  1. Książki pana Waldemara nie mają szczęścia do ilustratorów. Wielkogłowe postacie z "Cukierków" też uważam za zwyczajnie brzydkie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak? Jakoś tam mnie to nie raziło...

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń