piątek, 24 lipca 2009

"Żmijowa harfa" Anna Brzezińska


Brzezińskiej saga o Twardokęsku jest odrobinę podobna do Malazjańskiej Księgi Poległych. Mamy grupkę bohaterów, miotanych wichrami dziejów (nie, nie namiętności), wędrujących to tu, to tam. Mamy też bogów, którzy są co prawda spersonifikowani, ale niezbyt ludzcy i niezbyt sympatyczni. Mamy wielość miejsc akcji, przeskakujemy na kartach książki od śledzenia losów Szarki noszącej obręcz bogini do klasztoru innej bogini, oglądamy miasta, karnawał, wstawki z losów jakichś pomniejszych postaci, ślub, tortury, rozmyślania Twardokęska i tak dalej. Mamy to wszystko, opisane z wielu perspektyw, coraz to i ktoś inny jest narratorem. Oglądamy ten skomplikowany, zróżnicowany świat z wielu perspektyw.
Opisane jest to pięknym językiem, stylizowanym na staropolski. Trochę się trzeba do niego przyzwyczaić, ale jak już to się stanie, wchodzi jak po maśle.
Niby jest wszystko, co by mogło składać się na dobrą powieść. I bardzo możliwe, że tak jest, ale nie dla mnie. Bardzo mi przykro, ale kompletnie całość do mnie nie przemówiła. Ba, to jest tom drugi sagi, tom pierwszy „Zbójecki gościniec” przeczytałam kiedyś tam i całkiem, ale to całkiem zapomniałam o czym był. W połowie tomu drugiego zaczęłam sobie słabiutko przypominać postać Szarki, a zasadzie bardziej to, co nosiła na głowie...
Nie wiem, co jest nie tak, że pierwsza część sagi tak konsekwentnie nie zapisała się w mojej pamięci, a część druga już zaczyna iść w ślady pierwszej. Naprawdę nie wiem.

Żmijowa harfa [Anna Brzezińska]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

2 komentarze:

  1. Nie przebrnęłam przez tą książkę, utknęłam gdzieś w połowie i nie było szans by dalej ruszyć. Dobrze że Ty też nie zachwycasz się "Żmijową harfą", bo bym pomyślała że nie umiem się wczuć w gatunek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uff, dzięki, nie jestem sama :)

    OdpowiedzUsuń