wtorek, 29 grudnia 2009

"Opowieść o korsarzu Janie Martenie" Janusz Meissner

Łotrzykowska - tak się chyba nazywa powieści, w których łotrzyka traktuje się z atencją i pobłażaniem. W/w książka spełnia to założenie w zupełności i z zapasem. Co ciekawe, zdałam sobie jasno z tego sprawę dopiero po zakończeniu lektury, wcześniej będąc zupełnie,ale to zupełnie pochłonięta historią życia Jana Martena.

Czarna Bandera - taką Jan Marten, a właściwie Jan Kuna, wciąga na maszt, gdy już dopada osaczony statek, czarna flaga ze złotą kuną sieje postrach wśród portugalskich i hiszpańskich marynarzy. Ale oto przychodzi mu fantazja, by popłynąć przez ocean na wybrzeże Ameryki Południowej, by założyć tam państewko indiańskie. Ten pomysł jednak nie wypala, Jan Marten wraca, znów para się korsarstwem. Żeby było romantycznie, zakochuje się w młodziutkiej, prześlicznej dziewczynie, porywa ją na swój statek i tak pływają razem, Janosik i Maryna na morzach i oceanach. On ją obsypuje klejnotami, kocha i wielbi. Ona bryluje urodą i młodością, uwodząc swego protektora, do tego flirtuje ze wszystkimi młodymi, przystojnymi mężczyznami w pobliżu. Nie, nie na statku, bowiem Marten kupuje posiadłość i rzuca ukochanej do stóp. Niestety, pochodzenie wybranki nie pozwala jej na uczestniczenie w życiu wyższych sfer, Marten zabiera ją więc do Polski, gdzie jej egzotyczna uroda znów święci triumfy, a Jan odcina kupony od sukcesów.
Wszystko co dobre, jednak się kończy, wiadomo, życie. Niewierna kobieta, nieuczciwy wspólnik, radni miejscy żądający głowy Jana Martena - to wszystko zwala się na głównego bohatera, aż ten, biedaczysko, stacza się po równi pochyłej, aż do samego końca, na sam dół.

To są trzy tomy uczciwej, porządnej, pełnokrwistej, soczystej powieści. Powieści, co wciąga od pierwszych kartek, trzyma w garści i nie puszcza aż do strony ostatniej. "Opowieść o korsarzu" sprawia, że lubimy korsarza, patrzymy z pobłażaniem na jego łotrostwa i trzymamy kciuki za wszystkie jego ciemne sprawki. Znakomita indoktrynacja, powiadam wam.

4 komentarze:

  1. O, koniecznie muszę sięgnąć po tę książkę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedna z lepszych jaką czytałem

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedna z najważniejszych książek moich nastoletnich lat. Pożeczałem z biblioteki ze trzy razy. Ale własny egzemplarz kupiłem dopiero po 30-tce, w gdańskim antykwariacie nad samą Motławą, 100 metrów od miejsca finałowych scen powieści :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A potem czytałeś, porównując miejsca z powieści z tym, co się jeszcze zachowało z dawnych lat?

      Usuń