Rzeczoną pozycję pożyczył mi do przeczytania kolega, jak się przyznałam, że tu i ówdzie słyszałam już o Przewodasie (pseudonim autora), ale twórczości jego nie znam ani tyci. „Noteka 2015” jest zbiorem opowiadań, których głównym bohaterem jest redaktor Tomaszewski. Dziennikarz ten pracuje w redakcji „Obleśnych Nowinek” (słodka nazwa) i co i rusz spotykają go przedziwne przygody. Jedna nowela – jedna przygoda. Opiszę je pokrótce.
„Pacykarz” to trochę makabryczna opowieść o terroryście – szaleńcu, czyniącym dzieła sztuki z porozrywanych ludzkich ciał.
„Półmisek” opowiada o przedziwnym przedmiocie, który sterowany przez człowieka (nie każdego oczywiście) może zmieniać rzeczywistość – ot, takie proste przeskoki, hop, hop, do rzeczywistości alternatywnej, jednej z wielu. To jakby zwiększa „poznawalność” człowieka – czyli jego zdolność do zwiększania swojej wiedzy o świecie czy to rzeczywistym, czy potencjalnym. Zabawka robi wrażenie, tylko że dowiaduje się o niej ktoś o złych zamiarach i... i no właśnie. Tu wygląda tak, jakby autor miał zamysł na jądro opowieści, jakby koniecznie chciał napisać coś o rzeczywistościach alternatywnych, ale z pośpiechu opakował to w byle jaki papierek, zamiast w sreberko, no i...
„Ogień” – zaczyna się od wyszukania skomplikowanych cykli rządzących historią. Zaczęło się od cykli ‘feministycznych”, potem cykl pór roku, cykl kapitalizmu, pokoleniowy, wojen i epidemii, ekonomiczny i wymiany elit rządzących, oraz cykl przekształcania się nauki w wiedzę tajemną. Na podstawie cykli bohater buduje historioskop. A potem wpada w pajęcze sieci zawikłanego matriarchatu i wyśmiewa się z feministek.
„Myślokształty” – tu na tapetę wzięta jest sieć neuronowa Ludzkości, gdzie głównym elementem jej struktury jest nasz redaktor, który poprzez swoją umiejętność nadawania WAGI temu i owemu jest w stanie narzucać swoje zdanie innym z najbliższego otoczenia, a potem to się rozrasta po sieci, no i co z tego wynika? Odpowiedź w książce, oczywiście.
„Noteka 2015” to naprawdę znakomita nowela. Z przyczyn przeróżnych dochodzi do konfliktu zbrojnego i na naszych ziemiach lądują Amerykanie. Nie trzeba dodawać, że różnica poziomu uzbrojenia jest kolosalna – i tu właśnie wchodzi na scenę redaktor Tomaszewski ze swoją teorią chaosu. Paradne i naprawdę z jajem, chylę czoła.
„Synara” – spotkanie z Dziewicą Moru. To opowiadanie bardzo mi się podobało (choć jakoś nie jest wymieniane jako najwyższych lotów w tym zbiorku). Pokrótce: na świecie szerzy się nowa epidemia, choroba o niewyjaśnionych przyczynach, nieuleczalna i śmiertelna. Okazuje się, że powodem zachorowań jest (tu zdradzę nieco puentę utworu, więc jak ktoś nie czytał, niech to pominie) lenistwo umysłowe. To, że ludzie zamiast myśleć samodzielnie, otępiąją się sieczką płynącą z telewizji, radia, gazet.
To jest jakby clou całego zbiorku – to, że ludzie nie chcą myśleć. Nie chcą kojarzyć, analizować, obca jest im gimnastyka umysłu. I super, że autor to piętnuje z całej siły, to jest ok. To jasna strona medalu, bo jest jeszcze ciemna. Otóż bohater, jakżeby inaczej, jest z gatunku tych myślących. Tylko że przebija z niego pycha, ta pycha z powieści Josephine Tey, jest próżny i wszystkich innych spycha w dół. Tam nie ma innych inteligentnych ludzi, wszyscy są głupawi, leniwi i tym podobne (no dobra, oprócz Noteki, chwała wojskowym).
Ależ są .. naprawdę .. a że przypadkiem żadnego myślącego nie znaleziono niedaleko redaktora? To nic dziwnego - myślący jest może 1% i to co bierze Pani za pychę jest dobrze opisanym fenomenem - 1 na 100 myśli a reszta myśli że jest pyszny,
OdpowiedzUsuńPrzerażająca statystyka.
Usuń