wtorek, 14 lipca 2015

"Kotku, jestem w ogniu" Dawid Kain


Jeśli  chodzi o literaturę, to mam taki malutki książkowy konik - lubię książki o książkach. Wiem, że to zapętlanie się i pożeranie własnego ogona, ale mnie to kręci. Dlatego sięgnęłam po "Kotku, jestem w ogniu" Dawida Kaina. Co znalazłam? Mnóstwo książek, sporo światów, wątek poszukiwawczy. Do tego święty Graal literatury oraz wiecznie naćpany albo sprawiający takie wrażenie bohater.

Słówko o fabule? Proszę bardzo: główny bohater Edward dostaje zadanie - ma odnaleźć Raport, utwór literacki na miarę Ostatecznej Odpowiedzi. Po co ma to zrobić? Nie wiadomo. Ale chłopak łapie się na przynętę i rusza, myśląc sobie, że w ten sposób odpocznie nieco od beznadziejnego życia, jakie prowadzi. Trafia do miasta, które mieni się Mekką literatów, plącze się chłopak po barach, knajpach, bibliotekach i czytelniach, szukając, rozmawiając, czytając i rozmyślając. Odkrywa (albo mu się wydaje), kto go w te poszukiwania wrobił, próbuje się zemścić za krzywdy i cierpienia, jakich zaznał, i.... na tym może skończę. 

Kłopot mam z tą książką, bo mi się jednocześnie podobała i drażniła. 

Podobał mi się świat pełen książek. Wszyscy czytają, wszyscy piszą, wszyscy chcą być publikowani, a jeśli wydawcy się do tego nie kwapią, wydają się sami. Wyraźnie widać tu nawiązania do obecnej sytuacji na rynku literackim - tyle że autor mocno wynaturzył i przesadził.
Przesadyzm zresztą uprawia Dawid Kain w każdą stronę: bez czytania ludzie wpadają w obłęd i umierają. Utworów literackich używa się jako narkotyku (można się uczytać po pachy - genialne wyrażenie) i Edward żyje z dystrybucji takich właśnie tekstów. Religia opiera się na literaturze, są kościoły pod wezwaniem np. Becketta, są sekty i odłamy. A pomiędzy wyznawcami poszczególnych sekt mogą toczyć się walki na śmierć i życie.

Tak na marginesie: ciekawe,  że autor tyle miejsca poświęcił na opisywanie mechanizmów i zwyczajów opartych na słowie pisanym, a kompletnie pominął wszystkie inne aspekty życia. Przygotujcie się więc na mocno skoncentrowany zastrzyk książek w książce.

Teraz sobie wypunktuję ciekawostki, które mi się podobały.
Dobrze mi się czytało pojawiające się tu i ówdzie nazwiska, np. "haiku Orbitowskiego" czy "Cezary Zbierzchowski - zbiory prozatorskie". Niezwykle ciekawy fragment to ten opisujący napaść grafomanów na podróżnych - zginąć przez zasypanie bełkotem pseudoliterackim, no naprawdę straszna śmierć. Intrygujący był opis wpakowania Edwarda do trumny, a może nawet nie do trumny, tylko do zamkniętego pudła bez światła, żeby nie mógł sobie poczytać. Bliski był śmierci, więc skojarzenie z trumną jak najbardziej słuszne.

Jeszcze kilka takich fragmentów mogłabym przytoczyć, ale może przejdę do minusów.
Autor ma pomysł na opowieść: ma być o książkach. I dobrze. Każdy wątek, zamysł, sen, historyjkę, rozmowę - opiera na książce, literaturze, pisarzach. Rozwija te opowieści, dopisuje szczegóły, ubarwia, upiększa (lub wręcz przeciwnie, gdy opowiada o okropnościach). Wtyka książki wszędzie, ile fabryka dała. Tylko że zebranie tego wszystkiego do kupy daje mocne wrażenie przegadania. Intryga, ta mocna nić, za którą powinien podążać czytelnik, rozmywa się jak strużka atramentu w wodzie.

Przepleplałeś swoją książkę, autorze.


Drażniło mnie też to, że powieść jest taka hejterska, taka na nie. Wszystko wynaturzone, rozwiązłe, naćpane, uczytane, agresywne i schizofreniczne. Jad się wylewa. Zdaję sobie sprawę, że można się wkurzać na grafomanię, na pozerstwo i obłudę istniejące w świecie pisarzy (w innych światach też), ale żeby całe to wkurzenie upchnąć w jedną książkę? Emocjonalne to bardzo.

Choć drażniło, czytałam z zainteresowaniem, ciekawa mimo wszystko Raportu.  


Dziękuję za książkę wydawnictwu Genius Creations! Dodam jeszcze, że dobrze zredagowana, jedna literówka to tyle co nic. Tylko w mobi jeden fragment mi się rozjechał przy zmianie czcionki na większą i stał się przez to kompletnie niezdatny do czytania.

"Kotku, jestem w ogniu" Dawid Kain, Genius Creations, Bydgoszcz 2014. 

Kotku, jestem w ogniu [Dawid Kain]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

1 komentarz:

  1. Ja też lubię książki o książkach, ale ta książka jednak mnie nie zaciekawiła. Coś nie zagrało, mam tyle zaległości, że sobie daruję :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń