Jeszcze tylko ten i jeszcze jeden wpis o Thorgalu i zamilknę na dłużej o wikińskim łuczniku. No bo ileż można? ;)
Kocham okładki Rosińskiego. Ta jest świetna, psy za chwilę mnie stratują. Zima, zimno - to lubię. Ale tylko w książkach.
Co w środku?
Jolan po wypełnieniu misji w Asgardzie chciałby już urwać się ze służby u Manthora. Gorąca krew. Ale sprytny czarownik stawia przed młodym padawanem nowe wyzwanie.
"Przepędzicie najeźdźców, ocalicie ludzi i wiarę ziem północy! Gdyż tylko ocalenie wiary ludzi północy może uratować Asgard!" [s.10]A jakież to zagrożenie? Otóż - nowa wiara w jednego boga. Od razu przypomniały mi się "Mgły Avalonu". Tam też walczyli z nowym bogiem, z wiarą chrześcijan. I co im z tego przyszło?... No właśnie.
Mamy więc zajawkę przyszłych walk, scenarzysta sprytnie przygotował sobie grunt.
Można więc wrócić do Thorgala i popatrzeć, jak się szlaja po mrozie i śniegu. Niby szuka Aniela, ale udaje mu się znaleźć Lehlę, łowi berło króla, wchodzi w zatarg z handlarzami niewolników i błyskawicznie uczy się powozić psim zaprzęgiem. Uwalnia z niewoli Lehlę, w gratisie dostaje czarnooką zakwefioną piękność. Ciąg dalszy z pięknością nastąpi niewątpliwie.
Rysunkami, kadrami zachwycam się bez przerwy. Oko orki z celującym do niej z łuku człowiekiem - czad. Gdzieś to widziałam w filmie, ale gdzie? Szczęki?
Biel i błękit śniegu - ach, jak ja to kocham. No i obłoczki pary ulatujące z ust na mrozie są obłoczkami pary, a nie białymi plamami na kartce.
"Statek- miecz" tom 33. serii Thorgal, rysunki Grzegorz Rosiński, scenariusz Yves Sente, tłumaczenie Wojciech Birek, Egmont Polska 2011.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz