piątek, 18 czerwca 2010

"O Królu Cukrowym, Marcepanowej Królewnie, Piernikowym Paziu i Kucharce Pelasi" Ewa Ostrowska

Historia tej książki sięga zamierzchłych czasów, kiedy to miałam kilka lat, nauczyłam się czytać i zachwycona nową umiejętnością czytałam co popadnie. Wpadła mi w ręce mała cienka książeczka, obstrzępiona, porysowana długopisem, bez okładki... Nic nie szkodzi, czytać można było, więc przeczytałam. Zachwyciła mnie ta opowieść.

To historia następcy tronu, który się zgubił. Poważnie, okazał się był potrzebny, a jego nie było, ani w pałacu, gdzie widziano go kiedyś jako małego chłopczyka, ani nad rzeką, gdzie ktoś go widział jak chłopczyk przyglądał się liściom płynącym po wodzie, ani w ogrodzie, gdzie jako młody człowiek otaczał opieką krzaki róż. Na szczęście, zanim ministrowie całkiem zdarli buty od biegania po pałacu w poszukiwaniu następcy tronu, znalazła go kucharka Pelasia. Właściwie nawet nie musiała szukać, książę Andrzej (czyli Jędruś) pomagał jej w kuchni. Objęcie tronu mogło odbyć się bez przeszkód, król wyprawił przyjęcie i przyjął tytuł Króla Cukrowego, władał bowiem Królestwem Cukrowym. Potem w książeczce natykamy się na maleńką dziewczynkę i towarzyszącego jej maleńkiego chłopca - okazało się, że to Marcepanowa Królewna i jej obrońca Piernikowy Paź. Oczywiście, nucimy sobie pod nosem "Był sobie król, był sobie paź, i była też królewna..." - bo i w książce nucą tę kołysankę i jest bardzo ważna.
A król, co ważne, jest romantykiem i wymyśla przepiękną bajkę: o tym, jak z ziemi zniknęły wszystkie kwiaty. Zaś kiedy śpi, śni o łódeczce z księżycowego światła i o podróży nią przez rozgwieżdżone niebo, a co gwiazda, to przygoda... Spotyka więc Królewnę z Bardzo Długimi Włosami, chłopczyka jedzącego pomarańcze, królestwo, gdzie panuje Wszechwładca Szczęśliwości, a także trafia na stację kolejową, na której zatrzymuje się tylko jeden pociąg jeżdżący Stamtąd Tam. Troszkę te przygody pachną Małym Księciem, ale tylko troszkę. Bo jak czyta je osoba dorosła, to wie, że ta podróż to trochę jak przez PRL i te absurdy ówczesne...
Na szczęście dzieciom można czytać bez żadnych przeciwskazań. Polecam mocno, bo nawet po latach czyta się znakomicie.

Ocena: 5/6.

1 komentarz:

  1. Pamiętam tę kołysankę z dzieciństwa, ale nigdy mi w głowie nie postało, że istnieje bajka o królu z cukru, paziu z piernika i królewnie z marcepana ;). I coś mi się wydaje, że jej poszukam... to nawet więcej niż pewne :)

    OdpowiedzUsuń