niedziela, 14 lipca 2013

"Grona gniewu" John Steinbeck - ależ to mocna książka...


Rodzina Joadów zostaje wyrzucona (susza, nieurodzaj, przemoc ekonomiczna, kredyty, banki i bankructwo) z gospodarstwa w Oklahomie. Sprzedają, co się da, resztę pakują na zakupioną ciężarówkę i wyruszają w drogę, przez pół kraju, do Kalifornii. Tam, w żyznej i zielonej krainie podobno szukają pracowników do zbioru brzoskwiń, winogron i bawełny. Joadowie liczą na dobrą pracę, zarobki i ogólnie lepsze życie niż w Oklahomie, nieopodal miasteczka Salisbury, gdzie burze piaskowe zasypują uprawy i wyjaławiają ziemię.

Na ciężarówkę pakują się więc: Tom Joad i jego żona (do licha, nie zarejestrowałam w pamięci jej imienia, mówiono na nią tylko "matka"), ich dzieci: pierworodny Noah, następnie Tom, Al, Rose of Sharon, świeżo zamężna i zaciążona, Ruthie i Winfield. Starsze pokolenie reprezentuje dziadek i babcia. Jest jeszcze Connie, mąż Rode of Sharon oraz były pastor Jim Casy. Ach, jeszcze stryj John, brat Toma.

Towarzyszyłam im podczas wędrówki, patrzyłam, jak rodzina się wykrusza, jak walczą o przetrwanie wśród masy takich jak oni, jak pracują za nędzne grosze, jak próbują żyć, po prostu żyć. Ale... po prostu żyć im się nie udaje. Sytuacja w Ameryce jest tragiczna, co autor przybliża nam w przerwach pomiędzy  snuciem opowieści o Joadach.

"Pola obrodziły hojnie, a drogami wędrowali przymierający głodem biedacy. Spichrze były pełne, a dzieci nędzarzy chorowały na krzywicę i ciałka ich z niedożywienia obsypane były krostami. Wielkie spółki nie zdawały sobie sprawy, jak wąska jest granica między głodem a gniewem".[1]

Trudno mi pisać o tej książce, naprawdę. Tyle w niej prawdy, gniewu, nędzy, ale i radości, więzi rodzinnych, miłości, wszystkiego, WSZYSTKIEGO, aż dech zapiera. I serce się ściska. Kawał wielkiej, porządnej prozy. Klasyka. Absolutnie warta przeczytania. Jeśli ktoś jeszcze nie zna "Gron gniewu", to zachęcam i polecam mocno.


"- Nie boi się mama, że nie będzie tak pięknie, jakeśmy się spodziewali?
- Nie - odparła szybko. - Nie boję się. Nie wolno się bać. I ja nie mogę się bać. To tak, jakby człowiek chciał przeżyć za wiele od razu. Przed nami jest tysiąc rodzajów życia, ale przeżyjemy tylko jedno. A przewidywać i mędrkować, co nas czeka - nie, to nie dla mnie. Ty możesz żyć przyszłością, jesteś jeszcze taki młody, ale moje życie to jak ta droga, którą jedziemy. I myślę tylko o tym, kiedy zaczniecie wołać o wieprzowe żeberka. - Rysy jej stwardniały. - Tyle tylko mogę - nic więcej. Na więcej mnie nie stać. Gdybym zrobiła coś ponadto, cała rodzina by się rozpadła. Oni wszyscy przecież liczą, że myślę o tym, co trzeba". [2]


"- Jednej rzeczy uczę się teraz. Uczę się co dzień. Kiedy człowiek ma jakiś kłopot, kiedy jest w potrzebie albo go coś boli, pomogą mu tylko ludzie ubodzy. Tylko biedak potrafi wspomóc człowieka".[3]

P.S. Tak mi ta książka utkwiła w głowie, że po przeczytaniu wyciągnęłam atlas i sprawdzałam trasę, jaką jechali Joadowie, gdzie się zatrzymywali, gdzie obozowali, gdzie pracowali...

Grona gniewu [John Steinbeck]  - KLIKAJ I SłUCHAJ ONLINE
 ---
[1]  "Grona gniewu" John Steinbeck, przełożył Alfred Liebfeld, Prószyński i S-ka. Warszawa 2012, s. 420
[2] Tamże, s.184
[3] Tamże, s.557

20 komentarzy:

  1. Jak to się stało że jeszcze tej książki nie czytałam??? Dzięki za podpowiedź, na pewno skorzystam!
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to taki typ książki, co to ją się zawsze odsuwa na potem ;)

      Usuń
  2. Od pół roku zbieram się, żeby o niej napisać :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pół roku to nawet nie zabieraj się za pisanie :)

      Usuń
    2. To już odpuść dobie recenzowanie . Idź do kina na „ Grona gniewu” po dziesięcioleciach czyli na „Nomadland”.

      Usuń
  3. Uwielbiam taką prawdziwą, porządną prozę. Dawniej więcej takiej czytałam, też nieraz szukałam na mapie, gdzie działa się akcja, sprawdzałam szlaki wędrówek itp.
    Na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Teraz też mam książkę, co bym sobie sprawdziła w atlasie to i owo, ale atlasu nie mam, psiakostka :)

      Usuń
  4. Ja napisałabym, ależ to wspaniała książka (i mocna też). Wśród przeczytanych przeze mnie najbardziej znanych Steinbecków najbardziej lubię Na wschód od Edenu, ale najbardziej poważam właśnie Grona gniewu. Choć generalnie ten pisarz mi pasuje. Nie chcę się powielać, bo piszę o tym często, ale lubię jego połączenie prostoty z mądrością. A jakie bogactwo cytatów można z niej czerpać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie do tej pory urzekała książka "Myszy i ludzie". Ale "Grona gniewu" są lepsze, bardziej monumentalne, przekrojowe. "Na wschód od Edenu" wciąż przede mną, to chyba dobrze, prawda? :)

      Usuń
  5. Bardzo lubię Steinbecka, żałuję że "Gron gniewu" jeszcze nie przeczytałam, jednak czekam na nie z niecierpliwością. Każda kolejna recenzja utwierdza mnie w przekonaniu, że muszę je zdobyć :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, mocna, mocna. Prawdziwa wielka powieść, w dobrym znaczeniu słowa "wielka".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I gruba. Wydanie jednotomowe jednak daje po rękach, heh ;)

      Usuń
  7. Tytuł wpisu bardzo trafny - książka niezwykle mocna, kawał dobrej prozy. Jest poważna i często smutna, ale nie ciężka (miałem szczęście czytać wydanie, które nawet fizycznie jest lekkie). Zastanawiające, że na pewnym poziomie ogólności wciąż pozostaje aktualna - niestety. Inne są realia, okoliczności, szczegóły, ale ludzie, nadzieje, niepowodzenia i procesy często podobne. Z całym szacunkiem dla powieści i autora, ale chyba trzeba mieć nadzieję, by ta książka nie była ponadczasowa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Paradoksy gospodarcze, współistnienie nędzy z bogactwem, przedziwne zależności ekonomiczne... jakoś dziwnie to przypomina Amerykę lat obecnych. Hm, czy tylko Amerykę?...

      Usuń
    2. Chyba jeszcze bardziej ogólnie - ustroje, zachowania ludzkie, mechanizmy społeczne itp. Zmieniają się tylko szczegóły, rodzaje kieratu, sposoby wyzysku. Chociaż może różnice też są - wtedy była "bezpośrednia bieda", a dzisiaj więcej żyjemy w iluzjach.

      Usuń
    3. Chyba ta bezpośrednia bieda tak działała na emocje, przynajmniej moje, przy czytaniu.

      Usuń
    4. A rebour w kinie „Nomadland ”

      Usuń
  8. Przeczytałem ją trzeci raz w życiu.
    Po raz pierwszy między maturą, a studiami (PW), pod koniec komuny.
    Drugi raz po pierwszym krachu na naszej giełdzie w Warszawie.
    Za każdym razem robi na mnie duże wrażenie, choć jestem w takim wieku, że przeżyłem b. dużo.
    A jednak zawsze "wyciągam" z niej coś nowego, odkrywczego,niby wszystko jest takie proste, ale ludzie i ludzkość, wciąż popełniają te same błędy.
    I dlatego ta powieść jest tak uniwersalna i ponadczasowa.
    Koniecznie ją przeczytajcie, bez względu na status społeczny, ponieważ jest to "prosta ksiażka" dla każdego.
    Pozdrawiam, Jacek.

    OdpowiedzUsuń