poniedziałek, 15 czerwca 2009

"Korsarz" Joseph Conrad


Jak napisać beznadziejną recenzję? Należy wziąć do ręki książkę, przeczytać ją, całkowicie zignorować czasy i wątek historyczny, skupić się na ludziach i opisać odczucia, jakie towarzyszyły nam przy czytaniu książki.

Tutaj od razu o czymś napomknę, o zakładkach, których używam podczas czytania. Otóż muszę mieć na zakładce właściwej, którą zaznaczam sobie stronę, gdzie skończyłam czytanie, nalepiony zapasik małych karteczek-zakładeczek, najczęściej półprzezroczystych z kolorowej folii, którymi zaznaczam sobie fragmenty w książce. To może być obce słowo, które chcę sprawdzić, rażący błąd dowolnego rodzaju, szczególnie piękne zdanie albo też nawiązanie do czegoś, co mnie ciekawi i muszę sobie potem sprawdzić.

Książki złe czasem są tymi karteczkami usiane. Z dobrymi i znakomitymi często jest tak, że nie wkleiłam żadnej karteczki - albowiem ani błędów nie ma, zdania są piękne wszystkie, nie jedno czy dwa, skojarzeń nie mam, bo akcja wciąga bez reszty nie pozwalając na dygresje.

Tak właśnie jest z "Korsarzem" Conrada. Historia starego marynarza, Jeana Peyrola, wciąga od pierwszej do ostatniej strony. Człowiek ten kończy z piractwem, osiada na wybrzeżu (ach, wciąż trzeba mieć oko na morze), nabywa i remontuje sobie łódź- to takie niby proste, niby zwyczajne. Ale dodajmy do tego rozmowy z porucznikiem o wrogim statku, który pilnuje zatoki. Do tego sabotażowy, samobójczy plan tegoż porucznika związany ze statkiem. Plus jeszcze dziewczyna, piękna i trochę obłąkana. Patriotyzm, poczucie obowiązku, szaleńcza miłość, walka na śmierć i życie. Wymieszajmy to wszystko. Wyjdzie coś pięknego.
  Korsarz [Joseph Conrad]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz