piątek, 29 stycznia 2016

"Dallas Barr. Nieśmiertelność na sprzedaż" Haldeman, Marvano. I gołe (lub prawie) biusty.


To jest komiks, przez który przegryzałam się latami. Pożyczony od Janka z Tramwaju na Targach Książki w 2014 roku przeleżał u mnie aż do teraz. Tuż przed krakowskimi targami w zeszłym roku obudziłam się, że przecież oddać trzeba, a jeszcze nie przeczytane! Zabrałam się za "Dallas Barr", ale niestety komiks mnie pokonał i nie dał się przeczytać przed targami.

Doczytałam do końca  dopiero teraz, w styczniu 2016, i to wyłącznie z poczucia obowiązku, bo brakowało mi zaledwie kilkadziesiąt stron do końca.



Dzieło Haldemana i Marvano to wizja Ziemi w przyszłości, za kilkadziesiąt lat. Technika poszła do przodu, ale nie oszałamiająco. Mamy zasiedlony księżyc, rozwinął się terroryzm, a ludzie mogą stać się nieśmiertelni. Tylko ci bardzo bogaci, bo kuracja przedłużająca życie, konieczna co 10 lat, kosztuje milion funtów (a nie milion dolarów, jak napisano na okładce).

Jednym z takich nieśmiertelnych jest tytułowy Dallas Barr, facet do wszystkiego (Bond w cywilu) i kumpel lorda Stilemana, wynalazcy kuracji. Barr często gęsto wykonuje dla Stilemana jakieś akcje, zlecenia - och, nie za darmo, oczywiście. Stileman bowiem, jako jeden z najbogatszych ludzi świata wrogów ma całe mnóstwo.

Nic więcej nie opowiem o głównym bohaterze i jego przygodach, bo żaden z wątków nie zainteresował mnie porządnie. Z żalem to piszę, bo miałam wielkie oczekiwania, głównie przez nazwisko scenarzysty, a tu tak się z tym męczyłam, ech.... Nie moja bajka, ta przyszłość jest mocno rozpolitykowana, a tło społeczne jest bardzo blade. Dysonans mi przeszkadzał w czytaniu.

Plusik dla Marvano za modę damską oraz za kobiety - żadne tam szkielety, kobiety są kobiece, okrągłe tam gdzie trzeba i wcięte tam gdzie trzeba. Do tego mają fantazyjnie powycinane ubrania. Faaajnie.


















Janku, bardzo dziękuję za pożyczenie!

"Dallas Barr. Nieśmiertelność na sprzedaż" scenariusz Joe Haldeman, rysunki Marvano, tłumaczenie z francuskiego Maria Mosiewicz, Egmont Polska, Warszawa 2007.

4 komentarze:

  1. Nie lubię komiksów. A na ten to w ogóle nie spojrzę.

    Pozdrawiam,
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, bo komiksy się świetnie czyta. Szybko. No, nie ten :D

      Usuń
  2. Hmm... Tematyka komiksu bardzo mnie interesuje. Głównie ze względu na pomysł przedłużania sobie życia. Nie ukrywam, że to zagadnienie wydaje mi się szalenie aktualne. A opis fabuły wskazuje na to, że autor komiksu kombinuje podobnie jak ja - bogaci w przyszłości będą mogli sobie kupić kolejne lata życia, a plebs będzie sobie gdzieś tam przeżywał to co mu biologia dała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie. Albo płacisz, albo wynocha. Możesz też robić za niewolnika z pensją miliona funtów, które zaraz wydasz na kolejną kurację. Niewesołe to.

      Usuń