czwartek, 9 czerwca 2016

"Fullmetal Alchemist" Hiromu Arakawa


Milion lat temu pożyczyła mi moja blogowa koleżanka Szyszka parę komiksów, to znaczy mang. To też komiksy, tylko japońskie. Ciekawe, czy chińskie komiksy też mają swoją odrębną nazwę? Słyszał ktoś coś o chińskich komiksach?

Fullmetal Alchemist to Stalowy Alchemik, piętnastoletnie inteligentne chłopię imieniem Edward, podróżujące po kraju wraz z młodszym bratem Alem, czyli duszą zaklętą w pustej zbroi. Alchemik też nie do końca jest kompletny, brakuje mu jednej ręki i jednej nogi. Jak doszło do tak znaczącego ubytku zawartości żywego ciała u braci?

To bardzo smutna historia: chłopcom zmarła mama, a oni chcieli ją odzyskać, użyli więc alchemii i transmutacji, żeby przywołać ją z zaświatów. Oczywiście coś źle poszło, Ala wessało w ślad za rodzicielką, a Ed ostatkiem sił odciął sobie prawą rękę, rzucił w czeluść i tym sposobem odzyskał duszę brata. Ciało przepadło.

Teraz Ed i Al wędrują i szukają sposobu, by odzyskać też ciało. Rozmawiają z innymi alchemikami, czytają opracowania, wyniki badań, łapią się wszystkiego, co im wpadnie w ręce.
W trakcie tych poszukiwać przytrafiają im się różności, a to wioskę jakąś trzeba uratować przed tyranem, a to walkę stoczyć z szalonym alchemikiem fanatykiem, a to sztuczne kończyny na przegląd oddać i takie tam. W ten sposób można akcję przeciągać na lata i wcale się przy tym nie nudzić.

Ta manga pełna jest humoru i to mi się podoba. Oraz to, że czarnym charakterem (jednym z wielu tak naprawdę) jest przepiękna kobieta, a nie ponury osiłek. Moją uwagę zwróciły też obłędna liczba wyrazów dźwiękonaśladowczych, są tak różnorodne, że klękajcie narody: gleb, stąp, plask, mach, wwuch, szur, brdęgg, kszach, ssuw, kszszych, lizu lizu, chaps, gharf, kruch.... przyznajcie, że boskie!

Postacie w serii są na luzie, bez zadęcia, szybka akcja, sporo humoru – naprawdę niezła rozrywka. Oczywiście oprócz tego, że alchemia to jakaś ściema i jej w ogóle nie kupuję – ni to nauka, ni czary. Ale w komiksie jest dobrze wykorzystana i niech tak zostanie.



Dzięki, Szyszka, za pożyczkę


„Fullmetal Alchemist” Hiromu Arakawa, tom 1-3, tłumaczenie Paweł „Rep” Dybała, Publishing House „J.P. Fantastica”, Olecko, 2006

2 komentarze:

  1. Oczywiście, że słyszałam o chińskich komiksach zwanych Manhua (nie mylić z koreańską Manhwa). Jednymi z chyba z bardziej popularnych chińskich komiksów są "Weapons of the Gods" czy "Fell 100%".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Wiedziałam, że ktoś będzie wiedział - dzięki!

      Usuń