czwartek, 10 kwietnia 2014

"Nasz folklor ocalony" Marek Borucki


Są  takie serie wydawnicze, które w ciemno można gromadzić,bo są znakomicie przygotowane, pięknie i solidnie wydane - cud, miód i malina. Oczywiście, jeszcze trzeba być zainteresowanym tematem, na przykład fantastyką w przypadku Uczty Wyobraźni wydawnictwa MAG czy też polską kulturą i tradycją w przypadku serii Ocalić od zapomnienia wydawnictwa MUZA.

"Nasz folklor ocalony" to książka wydana z okazji Roku Oskara Kolberga, czyli 2014. W tym roku obchodzimy bowiem 200. rocznicę urodzin Kolberga - czego dowiedziałam się właśnie z książki. O Roku Łukasiewicza też dowiedziałam się z innej książki tej serii, ale jakoś nigdzie indziej nie wpadło mi w oko, że są jakieś obchody - jakoś słabo są promowane takie wydarzenia. A może to ja za słabo się tym interesuję?...

Powracając do książki - to jest przewodnik, ale wyjątkowy i niezwykły. Taki, że by się go od razu brało w dłoń i ruszało w drogę, zwiedzać i oglądać. Wędrówkę trzeba by zaplanować długą, bo "Nasz folklor ocalony" jest przewodnikiem po skansenach, parkach etnograficznych oraz muzeach w całej Polsce, które specjalizują się w gromadzeniu zabytków kultury ludowej.

Układ książki jest bardzo prosty i przejrzysty. Całość podzielona jest na dwanaście rozdziałów odpowiadających regionom. Są to: Podkarpacie, Małopolska, Śląsk, Ziemia lubuska, Wielkopolska, Kujawy, Mazowsze, Kurpie, Lubelszczyzna, Podlasie, Warmia i Mazury, Pomorze oraz Kaszuby. Każdy z rozdziałów ma wstęp zawierający położenie, rys historyczny, krótką charakterystykę regionu, pochodzenie nazwy (jeśli to jest wiadome, bo nie zawsze jest) oraz opis miejscowej ludności. Dla mnie jest to zdecydowanie najciekawsza część przewodnika. Historie Łemków, Kurpiów, bogactwo etnograficzne Podlasia - to wszystko wręcz czytało mi się samo!

Po tej części następuje strona nieco "luźniejsza" w przekazie, gdzie zamieszczone są przepisy na potrawy regionalne. Wpadł mi w oko przepis na hreczanyki, czyli kotlety mielone z kaszą gryczaną, kiedyś zrobię.

Dalej mamy rozdziały poświęcone poszczególnym obiektom w regionie. Każdy skansen czy park etnograficzny opisany jest szczegółowo, poczynając od historii powstania poprzez  założycieli, kończąc na obiektach dostępnych do zwiedzania i ich wyposażeniu. Zamieszczone są też informacje, które, jak sądzę, mogę okazać się bardzo przydatne dla nauczycieli, czyli lekcje tematyczne organizowane przez placówkę. Do tego spis imprez plenerowych, festiwali, jarmarków i wszelkich cyklicznych wydarzeń. Jest w czym wybierać. W tej części oko zawiesiło mi się, to chyba naturalne, na placówkach mi najbliższych, czyli na skansenie w Chorzowie. Byłam raz, ale mało co pamiętam, więc chciałabym wybrać się jeszcze raz, tym razem z rodziną.
Akcent piekarski też jest! Tak nadmieniam, bo mieszkam w Piekarach Śląskich. Na stronie 94. odkryłam fotografię podpisaną "Ślązaczki na procesji Bożego Ciała w Piekarach Śląskich, 8 czerwca 1939 rok. Fot. NAC". Kobiety w pięknych, regionalnych strojach.

 źródło zdjęcia - NAC

Szczególną mą uwagę zwróciła jeszcze historia Skansenu Kurpiowskiego w Nowogrodzie, a właściwie osoba Adama Chętnika, założyciela tego Muzeum. Pozwolę ją sobie w skrócie przytoczyć.
Adam Chętnik to etnograf z zamiłowania, badał historię i obyczaje na Kurpiowszczyźnie, zbierał też stare narzędzia i wyposażenie mieszkań. Kolekcja ta trafiła do muzeum w Ostrołęce i przepadła podczas I wojny światowej, co absolutnie nie zniechęciło pana Chętnika do kontynuacji swoich działań. Znów wędrował po wsiach i zbierał eksponaty, z wybitną pomocą żony Zofii; tym razem nie przekazywał ich nigdzie, tylko gromadził, starając się jednocześnie o przydział kawałka ziemi na muzeum. W 1920 roku znaczna część zbiorów znów przepadła, zniszczona przez bolszewików.
Wciąż jednak małżonkowie nie tracili ducha, pracowali dalej i w 1927 roku udało im się otworzyć muzeum jako placówkę Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego w Łomży. Adam Chętnik był tam dyrektorem, jego żona kustoszką. Po kilku latach małżonkowie przekazali obiekt, zakupiony z ich własnych pieniędzy, PTK, co skończyło się próbą wyrzucenia ich z zajmowanych stanowisk przez nowego właściciela  i próbą przeniesienia muzeum. Państwo Chętnikowie cofnęli więc darowiznę i zajmowali się muzeum sami.
Ale przyszła II WŚ i znów los przeczołgał się po zbiorach Chętników: zabudowania spłonęły prawie w całości, a co się nie spaliło, ludzie porąbali. Koniec. Muzeum przestało istnieć.
Myślicie, że Chętnikowie dali za wygraną? A gdzież tam. Powstało nowe muzeum, małżonkowie z pomocą władz i dobrych ludzi odtworzyli stan sprzed wojny. Dziś możemy podziwiać ten stary, piękny skansen z fantastycznie starym eksponatem - łodzią rzeczną liczącą sobie około tysiąca lat!  Kawał czasu, prawda?

Historia Chętników jest wspaniała, oto ludzie, którzy mają pasję, oto prawdziwi bohaterowie.

W książce można jeszcze znaleźć mnóstwo innych informacji, jak perełek rozrzuconych to tu, to tam. Fotografia kapliczki, widokówka ze strojami ludowymi, malowana wieś. Wszystko zilustrowane zdjęciami, w sporej części zrobionymi przez autora. Sporo zdjęć pochodzi też z Narodowego Archiwum Cyfrowego.

Brakowało (ale za to bardzo) mi tylko jednej rzeczy - mapek przy omawianiu poszczególnych regionów, z zaznaczeniem, choćby ponumerowanymi kropkami, lokalizacji wszystkich wymienionych skansenów. No i jeszcze jedna maluteńka uwaga - nie ma co poprawiać sztucznie zdjęć...

To świetna pozycja. Mojej mamie też się spodoba - bo to ona wyciągała mnie na wizyty w lokalnej Izbie Regionalnej, gdzie można obejrzeć stare sprzęty; szafy, żelazka z duszą, makatki...

 Na zdjęciu ozdoby wielkanocne w Izbie Regionalnej

Jest też w pełni wyposażona kuchnia, gdzie nauczycielki zabierają przedszkolaki czy dzieci szkolne na pieczenie chleba lub lepienie pierogów. Izbę też stworzyli zapaleńcy, jak Adam Chętnik, tylko może na mniejszą skalę. Podziwiać.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu MUZA.

"Nasz folklor ocalony" Marek Borucki, Sport i Turystyka MUZA SA, Warszawa 2014. 

8 komentarzy:

  1. Brzmi ciekawi ciekawie :) Dzięki za polecenie. Na razie nie mam czasu na tego typu książki, ale w wakacje postaram się przeczytać. Jeśli lubisz książki dotyczące polskich tradycji, kultury, życia codziennego w dawnych wiekach to polecam np. "W salonie i w kuchni" Elżbiety Koweckiej czy "Dom" Zofii Starowieyskiej-Morstinowej. Gdybyś chciała coś więcej dowiedzieć się na temat tych książek to zapraszam na mój blog :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię takie książki, pewnie, że lubię. Mam jeszcze do przeczytania "Tradycje polskiego stołu" Ogrodowskiej (bo w zasięgu ręki), jeśli jeszcze będzie mi brakowało informacji, poszukam tytułów podanych przez Ciebie.
      Na bloga zajrzę z pewnością, dziękuję za odwiedziny.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogrodowską też mam, "stołową" - to znaczy nie ja mam, tylko moja mama, bo jej kupiłam i dałam, sama nie zdążyłam jeszcze przeczytać. O kapliczkach i krzyżach przydrożnych też znakomita.

      Usuń
  3. Książka którą polecasz jest z obszaru, który bardzo sobie cenię. Swoją pracą licencjacką pisałam na temat śląska oraz zwyczajów tam panujących i dzięki temu miałam okazję przeczytać wiele podobnych książek. Takie książki czytam z przyjemnością i na pewno po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czytam z przyjemnością - ale trzeba lubić taką tematykę, by móc w pełni docenić lekturę.

      Usuń
  4. Jeśli jest coś o moim Kociewiu, to będę przeszczęśliwa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem teraz w stanie sprawdzić, czy coś jest, ale jak tylko będę mogła, to Ci napiszę :)

      Usuń