czwartek, 25 stycznia 2018

"Zakładnik" Guy Delisle


Christophe André to bohater powieści graficznej "Zakładnik". Christophe jest pracownikiem organizacji medycznej; gdy wyjeżdża na swoją pierwszą misję humanitarną na Kaukazie, zostaje porwany. Staje się na kilka miesięcy zakładnikiem Czeczenów. Przykuty za rękę do kaloryfera, przetrzymywany w zamkniętym pokoju, przeżywa dramat. Nie tylko dlatego, że jest głodny, że czuje się brudny, że (porwany prosto z łóżka) nie ma butów czy koszuli. Najbardziej doskwiera mu niepewność: nie wie, kto go porwał, na czyje zlecenie, w jakim celu.
Nie wie, czy ktoś skontaktował się z jego pracodawcami, czy przedstawiono jakieś żądania. Nie wie, jak długo jeszcze przyjdzie mu przebywać w zamknięciu. Ta niepewność jest szalenie przygnębiająca. I to udało się oddać autorowi doskonale. Zresztą  wiadomo, że Delisle umie świetnie przelewać swoje obserwacje na papier - tu jest co prawda różnica, bo to nie jego obserwacje, a Christophe'a, efekt jest jednak taki, jakby autor tam był i wszystko widział.

Rysownik jest szalenie konsekwentny. Jeśli postanowił, że będzie rysował tylko i wyłącznie to, co przydarzyło się bohaterowi, to trzyma się tego jak najściślej. We współczesnych książkach czy w filmach taka konwencja jest rzadka, ich autorzy pokazują z upodobaniem, co dzieje się z drugiej strony barykady, jak reaguje rodzina, jak toczy się akcja poszukiwawcza. Wszystko, by podkręcić dramatyzm sytuacji czy podkreślić emocje. 

Delisle nie ucieka się do takich zabiegów, dla niego ważny jest Christophe  i to, co go spotkało, co dzieje się z nim i w jego głowie. Powstało więc dzieło naprawdę obszerne, które przy kartkowaniu może sprawiać wrażenie monotonnego, bo przecież na przeważającej większości kadrów widać tylko uwięzionego mężczyznę. Wystarczy się jednak wczytać, a historia pochłonie nas bez reszty. Mnie pochłonęła. Jakiż ogrom światów mamy w swoich głowach, ile pomysłów, planów, marzeń nadziei i beznadziei! I to właśnie można znaleźć na tych kilkuset stronach. 

Guy Delisle to doskonały artysta, udowodnił to "Zakładnikiem" po raz kolejny, choć przecież wcale nie musi niczego udowadniać. I nie chce. To nadzwyczaj skromny człowiek, spokojny i ujmujący. Byłam na spotkaniu z nim na Międzynarodowym Festiwalu Komiksów i Gier w Łodzi - i takie właśnie zrobił na mnie wrażenie. 

Warto sięgnąć po "Zakładnika".


"Zakładnik" Guy Delisle, tłumaczyła Małgorzata Jańczak, Kultura Gniewu, Warszawa, 2017 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz