Każdy kolejny tom "Kryminału pod psem" witam z radością, wiedząc, po prostu wiedząc, że to będzie dobra rozrywka. Poza tym przepadam za Guciem, kundelkiem detektywem.
Nie wiem, czy wiecie, ale czytelnicy i miłośnicy serii zawsze spekulują, gdzie też autorka wyśle bohaterów w kolejną podróż. Przecieków nie było do samego końca (albo nie natrafiłam), na szczęście tytuł od razu dobitnie informuje, gdzie jadą Solańscy. Tym razem jadą do Cieszyna na raty, najpierw Róża do pracy, do redakcji "Głosu Polaków", a Szymon odwiedza żonę i dowozi jej zaopatrzenie. Oczywistym jest, że natykają się na zbrodnię, a samo znalezienie trupa jest fantastyczne. Otóż wyobraźcie sobie most pomiędzy polskim a czeskim Cieszynem, pośrodku linie graniczna, a dokładniusieńko na linii leży denat. Idealnie równiutko. Kto ma się zająć sprawą, polska czy czeska policja? Aż kusi, żeby ciało troszkę popchnąć, przesunąć, żeby większa część leżała na terenie "tych drugich". I tak się właśnie dzieje!