piątek, 9 kwietnia 2010

"Zamczysko w Otranto: Opowieść gotycka" Horace Walpole

Pożyczyłam to na spotkaniu biblionetkowym, a dlaczego? To odrobinę skomplikowane. Przeczytałam recenzję książki "Kwiaty na poddaszu" Virginii Andrews. Zaintteresowałam się, dlaczego tak wiele ludzi ma ją w schowku (przeważnie jako poszukiwane). Zajrzałam na allegro, ceny powalają, 80, 150 zł - o matko z córką. Zapytałam więc kolegi, czy czytał, co o niej sądzi, czy to warte takich pieniędzy. Odparł, że to takie połączenie filmu "Inni" i książki Horacego Walpole'a, właśnie "Zamczyska". No to wzięłam do przeczytania, z ciekawości.

Książkę wydano po praz pierwszy w roku 1764, to dość dawno temu, choćby ze względu na to właśnie warto było opowieść przeczytać, jako ciekawoskę - jak to dawniej pisano.

I jak? I dobrze pisano. To opowieść pełna łez, krwi, starych rodzinnych tajemnic, miłości - całe spektrum ludzkich uczuć i emocji. Plus szczypta magii, bo jakże inaczej wyjaśnić pojawienie się nadnaturalnej wielkości zbroi, a w końcu rycerza?
Ale, nieszczęściem, jednak całość mocno, mocno trąci myszką, jak na moje gusta, toteż oceniłam niezbyt wysoko.

Ocena: 3,5/6.

2 komentarze:

  1. przypomniałaś mi o tej książce, miałam ją przeczytać po "Mnichu" i zapomniałam ;) Waśnie z ciekawości, bo tak dawno napisana, a wciąż wznawiają.

    OdpowiedzUsuń
  2. To króciutkie i szybko się czyta :)

    OdpowiedzUsuń