poniedziałek, 21 lutego 2011

"Dziewiąty Mag" A.R. Reystone (romans + fantasy)

Miałam mieszane uczucia po przeczytaniu tej książki - a to dlatego, że wymieszały się w niej elementy skrajnie różne. Miałam, ale już nie mam - oto udało mi się umiejscowić książkę, przez co pozbyłam się dręczącego uczucia, że coś tu nie gra, albowiem, jak tylko zagłębiłam się w powieść, zgrzytało mi coś niemiłosiernie.

Główną bohaterką "Dziewiątego Maga jest Ariel, trzydziestoletnia pani weterynarz, zgrabna i powabna, świeżutko po rozwodzie z mężem łajdakiem. Rozwód trochę ją rozchwiał emocjonalnie, toteż próbuje się pozbierać i poukładać życie na nowo. I wtedy właśnie spotyka elfa Fabiena, który przybywa ze świata równoległego (pełnego magii, elfów i smoków), aby prosić Ariel o pomoc w kwestii podupadających na zdrowiu smoków. Ariel, mimo wahań i wątpliwości, zgadza się udzielić pomocy, przy czym należy zaznaczyć, że głównie z powodu Marcusa. Marcus to oficer, przyjaciel Fabiena (ale nie elf, tylko człowiek), ma piękne błękitne oczy i jest zabójczo przystojny. I właśnie w tym momencie zaczyna się śliczny i klasyczny romans w stylu harlekinowskim, okraszony sporą dawką fantasy.

On ją kocha, ale sobie po  zmierzchowemu odmawia choćby pocałunku, ona wciąż o nim myśli, ale się do tego nie przyznaje. On się wścieka, gdy ona naraża się na niebezpieczeństwo, a ona energicznie się odgryza, a potem śni o nim po nocach. Iskrzy między tymi dwoje jak w starej instalacji elektrycznej, przy czym niestety muszę nadmienić, że opisane wyżej zachowania powtarzają się przez prawie całą powieść, co powoli staje się odrobinę nużące. Co prawda autor próbuje nieco rozpalić atmosferę erotycznymi podtekstami, ale mnie to nie pasowało - no co ja poradzę, gorący romans z przeszkodami nie gra mi z gatunkiem fantasy.

A to fantasy w książce to bogate, że hoho! Są ludzie, elfy, krasnoludy, chochliki, smoki, centaury, pegazy, trolle, leśne driady, wampirokruki. Są magiczne źródła, miasta pod kopułami, tajemnicze rasy poza miastami, enigmatyczne przepowiednie, słowem DUŻO fantasy, dużo! Co tylko się nadawało, wylądowało w książce, a co. Za dużo? Odrobinę za dużo.

Słówko jeszcze o zakończeniu, a właściwie jego braku. Urwanie książki niemalże w pół zdania jest bardzo brzydkim zabiegiem. Przecież nawet jak się pisze cykl, można tak zawinąć fabułę w zgrabny węzeł (wymagający oczywiście rozplątania w następnym tomie), żeby to ładnie i elegancko wyglądało. Tu miałam wrażenie, że ktoś ciachnął siekierą, urąbując sznurek i wszystkie wątki tak zawisły z rozczapierzonymi, uciętymi niechlujnie końcówkami.

Muszę jednak powiedzieć, że mimo tych wszystkich uchybień i wad książkę się po prostu czyta, lekko, łatwo i przyjemnie, jeśli ktoś szuka nieskomplikowanej rozrywki, to będzie w sam raz.

Ocena: 3/6.

Dziewiąty mag 1 [A. R. Reystone]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

3 komentarze:

  1. Albo skończyć jak Lynch :D

    OdpowiedzUsuń
  2. He he :D tak napisałaś, że chce mi się ją przeczytać, chyba na przekór, a może z powodu tej iskrzącej, starej instalacji. Może mi się spodobać.:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Może przeczytam ;] fajna recenzja ;]

    OdpowiedzUsuń